Przyznaję się bez bicia - wczoraj nie ćwiczyłam. Mięśnie dały o sobie znać po dłuższej przerwy, ale powodem braku ćwiczeń był niedoczas ;)
Na talerzu było 1806 kcal
Dzisiaj zrobiłam skalpel wyzwanie :))) Poszło gładko poza plankami, które dzisiaj wcale nie było łatwo mi pokonać. Robiłam jednak wszystko grzecznie jak należy sapiąc przy tym więcej niż troszkę.
Kilka dni choroby pomimo zwykłych ilości dostarczanych kcal sprawiły, że obcisłe dotąd jeansy 'biegają' swobodnie wokół moich ud. Wygląda na to, że brak ćwiczeń zdziałał więcej w temacie niż regularne treningi ;)
Ćwiczę jednak dalej, bo przecież nie tylko o utratę wagi chodzi. Liczy się kondycja, lepszy humor, poczucie satysfakcji itd. itp. Prawda?
Tak serio myślę, że największy wpływ na spadek obwodów ma to, że ostatnio odstawiłam słodycze. Największym motywatorem jest tutaj mój mąż, który postanowił w połowie listopada, że do świąt zero słodyczy. Wpadki zdarzają się jedynie w weekend i ograniczają się do zjedzonej czekoladki lub dwóch. Sama jestem pod wrażeniem ;)
Kalorie uzupełnię jutro, ponieważ właśnie z piekarnika wyszedł chleb i nie wiem na ile się skuszę.
Na talerzu 2102 kcal
Miłego wieczoru i do jutra :)
Trzymam kciuki za dalszą wytrwałość :) Po chorobie trudno zabrać się za cokolwiek, a tym bardziej za ćwiczenia. Ja szukam motywacji żeby znowu zacząć swoją przygodę z ćwiczeniami (skalpele i pozostałe). Będę więc zaglądać, żeby czerpać inspirację :D
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, każde kciuki są na wagę złota, bo z motywacją bywa różnie ;)
UsuńCieszę się, że mogę być dla Ciebie motywacją :)))
Mam jedną radę, jeśli mogę - zamiast szukać motywacji wskocz szybko w coś wygodnego i zacznij szybko ćwiczyć zanim Twój umysł zorientuje się co właśnie chcesz zrobić :D To działa!
Pozdrawiam ciepło :)