sobota, 31 maja 2014

Dzień 150 & 151

Przyznaję się bez bicia - miałam wczoraj lenia i nie ćwiczyłam wcale, bo mi się strasznie nie chciało :/ Byliśmy jedynie na spacerze i to wcale nie za długim i tyle.
Dzisiaj zrobiłam skalpel wyzwanie, chociaż ćwiczyło mi się naprawdę ciężko i w tracie planków musiałam 'klęknąć' na chwilę. Wytrwałam jednak do końca starając się dać z siebie jak najwięcej :)
Rano zważyłam się i zmierzyłam, a nawet zrobiłam sobie zdjęcia, ale nie mam już sił podsumować maj, więc zrobię to 2 lub 3 czerwca. Dzisiaj ostatni dzień rozdania. Szybko czas uciekł i za 'chwilę' będą wyniki. Można jeszcze się zapisać :)
Życzę wszystkim powodzenia :)



Miłego wieczoru i do jutra, a jutro Dzień Dziecka ;)

czwartek, 29 maja 2014

Dzień 149

No i brakło mi czasu na ćwiczenia :/
Skończyłam jednak pewien projekt, więc głowę mam o niebo lżejszą i mam nadzieję nadrobić zaległości i w ćwiczeniach, i w spaniu ;)
Nie mogę uwierzyć, że jutro już piątek. Pewnie wszystko przez pogodę. Po południu trochę się przejaśniło, ale w ciągu całego tygodnia mieliśmy zaledwie dwa dni w połowie bez deszczu. Szkoda, bo dzieci mają wolny tydzień i mogłyby się wybiegać, a tak...

Do jutra :)

Ps. Nadal zapraszam na rozdanie i dziękuję za kolejne zgłoszenia :)

środa, 28 maja 2014

Dzień 148

Ograniczony czas plus kompletny brak chęci na ćwiczenia, czyt. ogromny leń! sprawiły, że dopiero skończyłam skalpel. Wykrzesałam dosłownie resztki chęci, ale odwlekłam czas do granic możliwości ;)
Często macie takie dni?

Po raz kolejny dziękuję za zgłoszenia do rozdania i nadal zapraszam :)



Udanego czwartku :)

wtorek, 27 maja 2014

Dzień 147

Budyń czekoladowy po raz trzeci zagościł na naszym stole, więc zdjęcie aktualne ;)



Po raz kolejny z kakao zamiast gorzkiej czekolady. Jutro już nie robimy, dosyć tego dobrego ;)
Dzisiaj nie ćwiczyłam. Wczoraj bardzo późno poszłam spać i ledwo trzymam się na nogach. Uciekam do łazienki na małe domowe SPA ;)

Miłego wieczoru i do jutra :)

Ps. Pamiętajcie o rozdaniu. Nadal zapraszam i dziękuję za kolejne zgłoszenia :)


Dzień 145 & 146

Skusiłam się wczoraj w końcu na czekoladowy budyń z kaszy jaglanej z przepisu na jadłonomii i wiecie co? Jest pyszny!
Tak bardzo nam smakował, że dziś zrobiliśmy po raz drugi :p
Wczoraj była wersja prawie jak w przepisie czyli zmniejszyliśmy ilość soli do jednego przekręcenia młynka, użyliśmy mleka sojowego, a zamiast oleju z pestek winogron dodaliśmy oliwę z oliwek, bo tą mieliśmy w szafce. Super! Mógłby być jednak troszkę mniej słodki, ale dodaliśmy maksymalną podaną ilość daktyli, więc dziś zmniejszyliśmy ilość do 15, zamiast czekolady dodaliśmy dwie łyżki naturalnego kakao, a mleko dodaliśmy migdałowe.
Ta wersja była słodka w sam raz. Budyń miał jednak mniej czekoladowy smak, ale za to bardziej było czuć słodki smak daktyli (w pierwszej wersji są zupełnie niewyczuwalne). Sól pominęliśmy zupełnie.
Obie wersje pyszne! Jeśli ktoś się zastanawiał nad tym deserem - polecam :)))

Jutro dodam zdjęcie ;)

Jeśli chodzi o ćwiczenia - wczoraj miałam reset, ale dziś zrobiłam skalpel wyzwanie, więc koniec leniuchowania :)

Dziękuję pięknie kolejnym osobom, które przyłączyły się do rozdania i nadal zapraszam. Zostało jeszcze klika dni :)
Bardzo mi miło powitać nowych obserwatorów, chciałabym tylko napisać, że aby wziąć udział w rozdaniu nie jest wymagane bycie obserwatorem mojego bloga, niemniej baaaardzo mi miło :)



Słonecznego wtorku :)

sobota, 24 maja 2014

Dzień 144

Słucham sobie dziś radia Zet i zastanawiam się jak krótką pamięć mają ludzie ;)
Jeszcze nie dawno większość narzekała na mrozy, a po kilku upalnych dniach mają dość ciepła. Nie narzekajcie - wyślijcie nam 10'C lub więcej, przyjmę każdą ilość w ten kolejny, deszczowy dzień z temperaturą około 15'C na termometrze. Nie ma sprawiedliwości na tym świecie, oj nie ma ;) Aż trudno uwierzyć, że wszyscy jesteśmy w Europie ;)

Kolejna rzecz jak uderza i przytłacza podczas słuchania radia to ilość reklam leków i suplementów. Słucham i nie wierzę!
Właściwie to nie ważne co Ci jest wystarczy, że łykniesz tableteczkę i jest ok., a nawet lepiej niż gdybyś był/a zdrowy/a. Szok! Zapisałam sobie kawałeczek sloganu jednego 'leku', którego nazwę pominę, brzmiał mniej więcej tak: '...i produkty mleczne już są bezpieczne'. Ludzie, przecież jeśli nie toleruje się laktozy można wybrać produkty, które jej nie zawierają zamiast faszerować się tabletkami żeby móc łyknąć mleko!
Najgorsze są jednak suplementy dla dzieci 'by niejadek zjadł obiadek', na słabą koncentrację itd.. Może, zamiast karmić dzieci tabletkami, warto byłoby znaleźć przyczynę tego czy innego stanu i uzupełnić braki minerałów podając odpowiednie pożywienie lub ograniczyć komputer/PS/tv, wysłać dziecko na świeże powietrze i położyć wcześniej spać, a koncentracja wróci. Brak mi słów...
Mój mąż bloki reklamowe w radio nazywa (nie bez powodu) przeglądem aptecznym. Smutne to jest, ale słuchając reklam wydaje się, że ludzie mogliby najeść się lekami!

Mam dla was propozycję na zieloną jaglankę z samych naturalnych składników: kasza jaglana, por, seler naciowy, cukinia, ziarna słonecznika i dyni, pieprz. Prosto jak tylko się da i zdrowo.



Z tego wszystkiego zupełnie zapomniałam - skalpel wyzwanie zaliczony na 100% :)
Miłego wieczoru i spokojnej niedzieli :)

Ps. Rozdanie aktualne do 31.05



piątek, 23 maja 2014

Dzień 143

Mięśnie wokół łopatek nadal mnie bolą. Nieźle dałam im odpocząć ;)
Kolejny skalpel wyzwanie wskakuje na moją majową listę.
Pogodę mamy bardziej jesienną niż letnią, więc nie mam wymówek typu 'nie chce mi się ćwiczyć, bo jest zbyt gorąco'. W ubiegłym roku przy temperaturach około 30 stopni potrafiłam zrobić HIIT, ale to było szaleństwo. Byłam czerwona (a właściwie buraczkowa) z dobrą godzinę 'po'.
Mimo to bardzo bym chciała żeby było chociaż 10' więcej na termometrze... Tracę już nadzieję, a deszcz wprowadza mnie w stan przed depresyjny ;)
Potrzebuję słońca i ciepła do normalnego funkcjonowania...
W Polsce są ostatnio dwie pory roku - zima i lato, a w UK jedna - jesień. Zdecydowanie wolę więcej niż jedną ;)
Wybaczcie, muszę sobie pomarudzić od czasu do czasu :)))

Na Wyspach dzieci zaczynają dziś ostatni tydzień wolnego przed wakacjami. Wakacje rozpoczynają się miesiąc później niż w Polsce, ale i tak nie mogę uwierzyć, że to prawie już...

Udanego weekendu :)

Ps. Przypominam o rozdaniu.

czwartek, 22 maja 2014

Dzień 142

Skalpel wyzwanie za mną, a taaaaaakiego miałam dziś lenia! Już chciałam odpuścić, nawet włosy ufarbowałam żeby czymś się zająć ;) aż tu niespodziewanie o godzinie 21:00 pojawiły się chęci nie wiem skąd. I dobrze :)
Pogodę mamy bardzo zmienną. Wczoraj ponad 20' i słońce, a dziś deszcz, burza (w UK to nie jest częste zjawisko) i 12' na plusie. Połowa ludzi, w tym ja, chodziła pół śpiąc. Stąd pewnie leń.

Po wczorajszym callanetics czuję dziś mięśnie dwugłowe ud


rysunki opracował Dr Tomasz Kozłowski

oraz wszystkie mięśnie w okolicach łopatek



Idę nadrobić spanie ;) Spokojnej nocy i do jutra :)

Ps. Przypominam o rozdaniu pod wczorajszym postem, zapraszam was do wzięcia udziału :)))

środa, 21 maja 2014

Dzień 141 i rozdanie z Dr. Organic

Przepraszam się z callanetics ;) Pomógł mi bardzo przy pierwszych poważniejszych problemach z biodrem. Teraz jest dobrze, ale chciałabym raz w tygodniu ćwiczyć z Callan Pinckney zapobiegawczo. Dziś callanetics zrobiłam pierwszy raz po dłużej przerwie i muszę się przyznać, że 'straciłam na elastyczności' ;) Już nie dotykam głową do kolana w poszczególnych ćwiczeniach, ale spokojnie - nadrobię :)

Dostałam dziś przesyłkę od Dr. Organic, o której wam wspominałam kilka dni temu :)))
Mam do przetestowania dwa produkty do pielęgnacji stóp z serii Manuka Honey. Nie ma chyba lepszego okresu na ich testowanie niż czas kiedy wskakujemy w sandały, japonki itd. :)



Bardzo się cieszę z tych produktów ponieważ, jak już pisałam przy okazji peelingu do twarzy, uwielbiam zapach miodu :)
Seria do stóp pachnie tak samo pięknie. Aż ma się ochotę spróbować ;)
Musiałam sprawdzić co się kryje w tych tubkach już dziś :D

Pierwszy był oczywiście peeling



Użyłam go przed przeczytaniem informacji na opakowaniu ponieważ nie chciałam się nimi sugerować.
Moje pierwsze wrażenia:
- peeling posiada drobinki, które delikatnie, ale ładnie usuwają zrogowaciały naskórek przy czym nie niszczy dłoni (zdarzało mi się przy niektórych peelinach, że skóra dłoni była jakby 'pozadzierana') po przeczytaniu informacji na opakowaniu okazało się, że są to drobinki naturalnej lawy wulkanicznej
- jest gęsty, więc łatwo się go nanosi na wilgotną skórę,
- nie spływa i nie wchłania się szybko, więc mamy czas na dokładnie masowanie miejsc, które chcemy wygładzić,
- skóra była gładsza już po pierwszym użyciu.
Więcej będę mogła powiedzieć za jakiś czas. Napiszę swoje wrażenia po tygodniu, a potem po miesiącu regularnego stosowania.
Produkt nie zawiera parabenów, SLS, sztucznych barwników, aromatów i szkodliwych konserwantów.

Informacje producenta:

Bardzo skuteczny peeling do stóp, który delikatnie, lecz dokładnie oczyszcza, tonizuje i wchłania nieczystości ze skóry stóp, przywracając im idealny stan. Kombinacja organicznego miodu manuka, aloesu, olejku ze słodkich migdałów, olejku z otrąb ryżowych, oleju z nasion bawełny, wosku pszczelego, pumeksu i witaminy E. Ten nawilżający i odżywczy produkt redukuje i zmiękcza odciski, zapobiegając ich dalszemu powstawaniu. Dba o skórę, regeneruje ją i odświeża zmęczone, bolące stopy. Rezultat to jedwabiście gładka, miękka i odświeżona skóra, idealnie przygotowana do nawilżenia.

Zaraz po peelingu użyłam kremu do stóp



Stopy mam gładziutkie i nawilżone, a do tego ten zapach :))) Krem ładnie się wchłonął, więc mam nadzieję, że nie będzie efektu ślizgania się stóp w sandałach po użyciu kremu tuż przed wyjściem z domu. Moja skóra stóp ma skłonności do przesuszania szczególnie kiedy ma kontakt z kurzem, a latem jest to raczej nieuniknione ;)

Krem podobnie jak peeling nie zawiera parabenów, Laurylosiarczanu sodu (SLS), sztucznych barwników, szkodliwych środków chemicznych, aromatów i konserwantów.

Informacje producenta:
Mieszanka organicznego miodu manuka, aloesu, oliwy z oliwek, propolisu, oleju słonecznikowego, witaminy E i cynku, stworzona, by jednocześnie wygładzać, łagodzić, odżywiać, dezynfekować i regenerować szorstką, suchą i popękaną skórę pięt. Wnikający głęboko, regenerujący krem, który nie pozostawia tłustej warstwy, intensywnie nawilża i odżywia skórę stóp, pozostawiając je w świetnej kondycji.

Pisałam, że również dla was będzie niespodzianka :)))
Otóż, dzięki uprzejmości Dr. Organic Polska organizuję dla was rozdanie :)
Główną nagrodą jest krem antycellulitowy Organic Royal Jelly Cellulite Cream 200ml :)



Są też trzy nagrody dodatkowe czyli trzy zestawy sześciu próbek:
- kremu do rąk i paznokci Manuka Honey
- żelu do ciała na bazie aloesu
- balsamu do ciała z witaminą E
- szamponu do włosów na bazie marokańskiego oleju arganowego
- mleczka do ciała na bazie olejku z róży otto
- oraz regenerująco-nawilżającego żelu do twarzy i ciała Snail Gel.

Mam nadzieję, że podobają się wam nagrody i weźmiecie udział w rozdaniu.

Co należy zrobić, aby wziąć w nim udział:

Warunkiem wzięcia udziału w rozdaniu jest poinformowanie o nim poprzez umieszczenie u siebie na blogu aktywnego linka do tego posta wraz z poniższym banerkiem.
Proszę o wyrażenie chęci udziału w zabawie w komentarzu pod tym postem oraz podanie mi linka do miejsca gdzie informację umieściliście :)



Regulamin :

1. Konkurs trwa od dnia 21.05 do 31.05 do godziny 23:59. Zgłoszenia przesłane po terminie nie będą brane pod uwagę.
2. Organizatorem konkursu jestem ja oraz firma Dr. Organic, która jest sponsorem nagród.
3. Aby wziąć udział w rozdaniu należy spełnić wymagane warunki.
4. Uczestnikami konkursu mogą być tylko osoby mieszkające na terenie Polski lub posiadające adres do wysyłki w Polsce.
5. W konkursie można wziąć udział tylko jeden raz.
6. Wynik ogłoszony i zamieszczony na blogu zostanie 1 czerwca.
7. Nagrodzone osoby poproszę o kontakt mailowy na adres malgorzata-myslicka@wp.pl w ciągu 3 dni od daty ogłoszenia wyników, w przeciwnym razie losowanie zostanie powtórzone.

Serdecznie zapraszam :)

Uciekam spać.
Słonecznego czwartku :)

wtorek, 20 maja 2014

poniedziałek, 19 maja 2014

Dzień 139

Skalpel zrobiony, czyli kolejny trening wędruje na majową listę :)

Pisałam wam jakiś czas temu o badaniach krwi i rentgenie biodra.
Dziś miałam spotkanie z lekarzem i wyniki krwi są bardzo dobre. Gorzej niestety z rentgenem. Już wiem skąd ten ból :/ Okazało się, że mam początek artrozy czyli zwyrodnienia stawu biodrowego. Moja mama ma wymienione oba stawy biodrowe i pewnie mnie będzie za jakiś czas czekało to samo...
Pani doktor powiedziała, że na moją korzyść działa to, że jestem szczupła i aktywna fizycznie.
Aktywność fizyczna i odpowiednie ćwiczenia mogą spowolnić rozwój schorzenia.
Jutro idę zakupić zaleconą glukozaminę (Iga, pamiętam, że mi polecałaś), mam również spotkać się z fizjoterapeutą aby dowiedzieć się jakie ćwiczenia będą najlepsze.

Czytałam sobie coś więcej na ten temat i:

Zwyrodnienie stawów, czy inaczej choroba zwyrodnieniowa stawów lub też artroza
to choroba atakująca chrząstki stawów. Choroba ta dotyka często osoby starsze i w średnim wieku. Dane statystyczne pokazują, że zwyrodnienie stawów częściej występuje u kobiet. Artroza najczęściej atakuje obszary najbardziej obciążone podczas codziennego życia i funkcjonowania, czyli stawy kręgosłupa, stawy kolanowe oraz biodrowe. Zwyrodnienie stawów może być pierwotne (występujące bez wyraźnych przyczyn) lub wtórne (wywołane uszkodzeniami stawu lub innymi chorobami).


W moim przypadku nie było uszkodzenia mechanicznego, a ból pojawił się niespodziewanie z dnia na dzień.
Możliwe, że przyspieszyłam sobie proces sama ponieważ u młodych osób występowanie tego schorzenia często jest spowodowane nadmiernymi, zbyt intensywnymi treningami lub wyczynowym uprawianiem sportu. Nie wiem...

Pierwsze objawy zwyrodnienia stawów czasami trudno zauważyć, wydają się one bowiem naturalne. A mogą być nimi trudność w "rozruszaniu" stawów po dłuższym przebywaniu w jednej pozycji, napięcie mięśni czy sztywność i "strzelanie" stawów. Szczególnie osoby młodsze, pracujące w biurach mogą uznać te objawy za normalne. Z kolei inni, pracujący fizycznie uznają takie symptomy za efekt przepracowania czy zmęczenia.

Pierwszym mocnym symptomem jest ból stawów czy kręgosłupa. Może być on zlokalizowany lub promieniujący, nasilający się podczas ruchu, czy przy przyjmowaniu niektórych pozycji lub w pewnych fazach ruchu (np. przy określonym kącie zgięcia stawu kolanowego podczas chodzenia).

Z czasem ból się nasila, nawet bardzo mocno, pojawia się dodatkowo zesztywnienie stawów, najczęściej w pierwszej fazie ruchu (bolesne "zastanie" stawu). Przy zwyrodnieniu stawów kręgosłupa ból może promieniować na miednicę i kończyny.

Leczenie
Podstawą leczenia, a zwłaszcza maksymalnie długiego zachowania sprawności ruchowej w stawach biodrowych, jest systematyczna gimnastyka specjalistyczna.

Nawet ból odczuwany w czasie wykonywania ćwiczeń nie stanowi przeciwwskazań do jej kontynuowania, wykonywane bowiem ruchy czynne opóźniają proces kostnienia w stawach biodrowych.


W fazie początkowej zwyrodnienia biodra zaleca się miedzy innymi pływanie oraz ćwiczenia w basenie. Dzięki oporowi wody dochodzi między innymi do rozluźnienia mięśni, zaś ruchy wykonywane podczas pływania (np. „żabką”) wpływają pozytywie m.in. na odżywienie chrząstki stawowej czy utrzymanie prawidłowego zakresu ruchu w stawach. Do ćwiczeń ogólno usprawniających, które stosowane są bez względu na stadium zwyrodnienia, należą m.in. rozciąganie i wzmacnianie odpowiednich grup mięśniowych, ćwiczenia oddechowe, nauka prawidłowego obciążania obu kończyn itp
.

Zwyrodnienie stawów biodrowych występuje zwykle – zwłaszcza w początkowym okresie – jednostronnie i tak jest właśnie w moim przypadku.
Ból pojawił się w okresie wakacji. Na początku był słaby, a ja zaczęłam odpuszczać troszkę ćwiczenia z jego powodu. Z jednej strony był to błąd, bo powinnam ćwiczyć, ale wybrać inny ich rodzaj...
W grudniu było najgorzej ponieważ nie mogłam 'odwieść' nogi w bok. Mogłam wykonywać ruchy do przodu i do tyłu, ale nie w bok. Ból budził mnie też w nocy. Musiałam kłaść nogę na poduszce aby ból ustąpił.
Wtedy Narzeczona mojego brata poleciła mi callanetics i dzięki tym ćwiczeniom wróciłam do sprawności. Ból ustąpił i pełnia wykonywanych ruchów również :)))
Z czasem dołączyłam skalpel i skalpel wyzwanie. Jako ćwiczenia bardziej statyczne nie obciążają biodra i nie odczuwam po nich żadnego bólu stąd moja monotematyczność w wyborze treningów. Unikam wszelkiego rodzaju ćwiczeń z wyskokami, podskokami, biegania... Delikatny ból pojawia się gdy dłużej siedzę w jednym miejscu i kiedy idę dłuższy czas np. z ciężkimi zakupami.
Ostatnio silniejszy pojawił się po naszej wędrówce na wzgórze, ale to jest dość wymagająca
wspinaczka ;)

Opisałam wam wszystko również dla mnie, aby pamiętać kiedy mniej więcej i jak się zaczęło. Mam nadzieję, że pozostanę jak najdłużej w pełni sprawna i aktywna, a jeśli przyjdzie kiedyś pora na operację chciałabym nie zwlekać tak długo jak moja mama, którą musieliśmy straszyć czym się da żeby w końcu poszła ;)

Skupię się na profilaktyce, a przynajmniej będę się starała jak najlepiej się da :)))

A tak w ogóle to mamy dziś jesień :/

Miłego wieczoru i do jutra :)

niedziela, 18 maja 2014

Dzień 138

Bez ćwiczeń za to z długim spacerem. Proszę, niech deszcz nas minie, bo chciałabym więcej takich pięknych dni...
Ostatnio przepadłam jeśli chodzi o kaszę jaglaną. Na razie nie wymyślamy zbyt dużo, ale to dopiero początek naszej przygody :) Agnieszko, jeszcze raz dziękuję za zarażenie nas :)))
Bardzo lubię ją w wersji z grillowanymi warzywami np. na drugie śniadanie zamiast zwykłych kanapek



lub w podobnej formie z dodatkiem kurczaka na obiad :p



ale też na słodko z owocami i jogurtem, np. sojowym. Tak jak pisałam to dopiero początek :)

'Kasza jaglana (...) obfituje w witaminy z grupy B, lecytynę i posiada więcej soli mineralnych niż pszenica, jęczmień i żyto. Ma również wysoki poziom białka i węglowodanów w złożonej postaci. Składniki te powoli uwalniają się do krwi podczas trawienia, dzięki czemu zapewniają mózgowi stały dopływ energii. Po drugie pod względem wartości odżywczej znajduje się na drugim miejscu po kaszy gryczanej. (...) Zawiera ponadto dużo białka, a mało skrobi, jest lekkostrawna i nie powoduje wzdęć ani fermentacji w żołądku. Ma sporo krzemu poprawiającego wygląd włosów, skóry, zębów czy paznokci. Warto też wspomnieć jako ciekawostkę, że w jaglance znajduje się również lecytyna, która poprawia pamięć i reguluje ilość cholesterolu we krwi. Ponieważ nie zawiera glutenu, doskonała jest dla osób na diecie bezglutenowej. (...)'
Dalszą część artykułu oraz kilka przepisów znajdziecie TUTAJ.
Gotujecie kaszę? W jakiej wersji lubicie ją najbardziej?

Uciekam prasować ;)

Udanego tygodnia :)

Dzień 137

Cudną pogodę dziś mieliśmy, prawdziwe lato! A ja prawie cały dzień przed monitorem :((( Jutro też ma być ładnie, praca zakończona, więc nie ma siły, spacer nad mrze musi być ;)
Udało mi się zrobić dziś mimo wszystko skalpel wyzwanie :))) O ironio - syn wrócił w tym czasie z urodzin kolegi, a ja ćwicząc zjadałam 'gryza' torta ponieważ dostałam na spróbowanie. Próbowaliście kiedyś torta ćwicząc???

Chciałam napisać dziś dłuższy post ale padam na nos i oczy mnie szczypią więc krótko będzie ;)
Upolowałam cztery kosmetyki do ciała - wszystkie w ofertach cenowych :)))



Pierwszy od lewej Peeling do twarzy na bazie Miodu Manuka Dr. Organic. Na razie mogę powiedzieć, że pachnie obłędnie! ale ja miód uwielbiam, więc nie może być inaczej ;) Kupiłam go ponieważ właśnie skończył mi się peeling, którego używałam do tej pory i chciałam wypróbować coś nowego, a że była oferta na kosmetyki tej firmy 'kup jeden produkt drugi dostaniesz za pół ceny' wybrałam właśnie peeling plus czwartą pozycję ze zdjęcia powyżej.
Więcej na temat peelingu napiszę wam po około miesiącu regularnego (w przypadku peelingów dwa razy w tygodniu najlepiej mi służy) stosowania. Co nieco możecie doczytać sobie tutaj.



Sublime Bronze L'Oréal Paris to mój ulubiony krem brązujący - to nie jest samoopalacz. Pisałam już chyba o nim kiedyś. Delikatnie brązuje, a skóra każdego dnia nabiera bardziej 'opalonego' koloru dzięki czemu łatwo jest uzyskać pożądany efekt :) To nie jest jeden 'strzał' i chwila niepewności co się stanie ;) Tutaj nie da się przesadzić, tzn. pewnie jakby ktoś się uparł to się da ;) Lubię jego zapach i delikatne złote drobinki, które mienią się w słońcu. Przed użyciem smaruję kolana, łokcie i stopy balsamem, ale szczerze, nie zdarzyły mi się żadne plamy na skórze, paseczki w zagłębieniach łokci itd. jak to bywało z innymi tego typu kosmetykami.
Z tego co się orientuję występuje w dwóch odcieniach (przynajmniej w tutejszych sklepach) do jasnej i średniej karnacji, ja mam ten drugi. Co nieco o nim tutaj.



Trzecia pozycja Rimmel Sunshimmer Instant Tan - absolutna oferta cenowa i stąd ten produkt u mnie. Bardziej z ciekawości ;) Dzieci, kiedy go zobaczyły śmiały się ze mnie ponieważ w Brytyjskiej tv jest program 'Snog, Mary, Avoid', w którym odkrywa się naturalne piękno dziewczyn głęboko!!! zakopane pod masą kosmetyków, a samoopalacze są nadużywane szczególnie ;) Nie uwierzylibyście!
W każdym razie skusiłam się ponieważ oferta z 5 funtów na 99 pensów mnie przekonała ;D
Sprawdziłam wczoraj i...
efekt natychmiastowy, ale trzeba szybko i równomiernie rozsmarować produkt, a potem jeszcze szybciej umyć mydłem dłonie ;) Jak tylko znajdę czas koniecznie muszę Wam pokazać jego kolor ;)
Będę używała aby 'przyciemnić' nogi zanim nabiorę naturalnego koloru ze słońca ponieważ w tym momencie mam wrażenie, że świecę jak główni bohaterowie Zmierzchu kiedy promienie słońca padają na moją skórę ;)
Więcej doczytacie o tym produkcie tutaj.



Ostatni produkt to Krem ujędrniający biust na bazie marokańskiego oleju arganowego Dr. Organic. Mam nadzieję na magię :) Karmienie piersią dwójki dzieci i to dość długo plus wahania wagi nie zrobiły co prawda tragedii ;) ale mam nadzieję na poprawę :)
Swoją drogą zastanawiam się dlaczego w Polsce produktów tego typu jest masa, można przebierać i wybierać pomiędzy firmami, kolorami butelek itd. itp., a w UK ten kosmetyk był pierwszym jaki spotkałam i na razie jedynym... Nie wiem, naprawdę. Bardzo jestem ciekawa jego działania. Za jakiś czas dam wam na pewno znać jak się sprawdza :)
Coś więcej o nim tutaj.
Aha, zapomniałabym. Podoba mi się to, że ma 100ml nie więcej, więc będę mogła zapakować go w bagaż podręczny na wakacje :))) Niby nic, ale jakoś nie bardzo lubię przekładać kosmetyki do innych pojemniczków :/



Lakier na zdjęciach powyżej to Life Trendy Colour nr 19 zakupiony i wyprodukowany dla Superpharm. Mogę polecić go wam z całym przekonaniem. Buteleczka ma 5,5ml, więc jest niewielka. Lakier nie gęstnieje i wykorzystacie go do samego końca! Od ostatnich wakacji to mój ulubiony odcień czerwieni łamanej z różem. Uwierzycie, że malowałam paznokcie tydzień temu? Co prawda na jakąś odżywkę miss sporty, a górną warstwę tworzy Gel Effect Top Coat Inglot, ale mimo wszystko trzyma się świetnie sam w sobie - nie wszystkie lakiery w tym samym zestawieniu tyle wytrzymują ;)



Chyba o niczym nie zapomniałam ;) Uciekam spać.
Miłej niedzieli :)

piątek, 16 maja 2014

Dzień 136

Wpadam na sekundkę, bo czas goni mnie niemiłosiernie.
Znalazłam dziś - poza obowiązkami - chwilkę wolnego czasu jedynie i aż na skalpel wyzwanie :)))
Udało mi się też upolować kilka kosmetyków z listy w bardzo dobrych ofertach, ale o tym następnym razem. Wszystko na szybko.
Uciekam.

Słonecznego i leniwego weekendu :)

czwartek, 15 maja 2014

Dzień 134 & 135

Od wczoraj mam przymusową przerwę okresową ;) W sumie dobrze się złożyło, bo terminy gonią i mam więcej czasu na pracę - nie ma tego złego... ;) Szkoda mi tylko troszkę, bo pogoda była piękna. Uwierzycie? Jeszcze rano rozmawiałam z mężem żaląc się, że przestałam już czekać na ciepło i ogrzeję się w słońcu dopiero w Polsce w wakacje, a tu taka niespodzianka :D Po południu po raz pierwszy w tym roku przemalowałam na szybko paznokcie u stóp i po raz pierwszy wskoczyłam w sandałki! Tyle szczęścia - nawet jeśli miałby to być tylko jeden ciepły dzień ;D

Mam dla was (i dla mnie) świetną wiadomość :) Otrzymałam propozycję przetestowania kilku produktów od Dr. Organic Polska :))) Tak! Okazało się, że kosmetyki są już dostępne w niektórych miastach w Polsce. Jest też strona internetowa przez którą można kosmetyki zamówić prosto do domu :) Możecie też zerknąć na funpage Dr. Organic Polska na facebook gdzie znajdziecie pełno ciekawostek kosmetycznych i nie tylko :)
Bardzo się cieszę z propozycji tym bardziej, że polubiłam ich produkty o czym pisałam przy okazji moich kosmetycznych ulubieńców (w zakładce kosmetyki). Będzie również niespodzianka dla Was, ale o tym napiszę kiedy otrzymam przesyłkę :)))
Dziewczyny, jeśli któraś z was mieszka w UK to właśnie jest promocja w Holland& Barrett jeden plus drugi za pół ceny - sama tez się wybieram ;)

Uciekam dalej pracować, a Wam życzę miłego wieczoru :)
Do jutra :)
Ps. Mam nadzieję, że będzie już 'treningowo' ;)

wtorek, 13 maja 2014

Dzień 133

Odświeżyłam sobie turbo :) Chciałam się zmęczyć, ale pomimo długiej przerwy od tego treningu, o dziwo poszło bardzo gładko. Utrudniałam sobie nawet planki robiąc przerwę co dwa ćwiczenia zamiast po każdym. Córka śmiała się, że już zapomniała jak wygląda ten trening, a przecież robiła go kilka razy ze mną ;)

Miłej środy :)

poniedziałek, 12 maja 2014

Dzień 132

Owocowy dzień ;)
Zwykle zjadam jeden owoc dziennie zawsze dodany do owsianki. Czasem pojawi się drugi w ciągu dnia. Staram się za to do pozostałych posiłków jeść dużo warzyw, a czasem posiłek składa się z samych warzyw plus lekki sos na bazie jogurtu naturalnego.
Dzisiaj jednak 'zaszalałam' ;)
Do owsianki powędrowało jabłko i suszona żurawina (plus orzechy włoskie oraz wiórki kokosowe - owsianka na wodzie). Następnie zaspokoiłam nękającą mnie ochotę na coś słodkiego czteroskładnikowym 'deserem' - brzoskwinia plus jogurt sojowy, kasza jaglana oraz cynamon



Trzeci owoc to banan w czteroskładnikowym koktajlu: banan, natka pietruszki, mleko i szpinak - dla mnie pycha! Wypiłam dwie szklanki ;)
Lubicie takie mieszanki?



Zapomniałabym - skalpel zrobiony :)

Spokojnej nocy :)

niedziela, 11 maja 2014

Dzień 130 & 131

Wczoraj brakło mi czasu na wpis, ale skalpel wyzwanie zrobiłam :)
Dzisiaj przerwa. Byliśmy na spacerze nad morzem, ale wiatr nas wygonił. Nawet nie zeszliśmy na plażę, a piasek miałam w skarpetkach, nie mówiąc o włosach, uszach, oczach! i torebce ;) Ech, pogoda...

Obiecałam wam przepis. Pochodzi on z Men's Health i nazywa się The Chilli Con Detox ;)
Danie jest pyszne!, więc może skorzystacie? Z poniższego przepisu wychodzi porcja na pięć dni detoxu. My z mężem mieliśmy jedzenie na trzy dni, ale dodawaliśmy do każdej porcji porcję kaszy jaglanej (szklankę kaszy przepłucz zimną wodą, zalej 2 szklankami wody i gotuj 15 minut, następnie odstaw żeby 'doszła').



Składniki:

łyżka oleju
2 cebule, 2 marchewki, 2 łodygi selera naciowego
2 ząbki czosnku
kminek, kolendra, chilli - po łyżeczce
500g wołowiny (my używamy indyka)
2 puszki pomidorów w puszce
2 puszki czerwonej fasoli
puszka karczochów
3 garści pokrojonego jarmużu
250ml rosołku wołowego

Wykonanie:

Rozgrzej oliwę na sporej patelni i podsmaż cebulę, marchew, selera oraz czosnek przez 2-3 minuty.
Dodaj mięso z przyprawami i mieszaj około 2-3 minuty. Dodaj pomidory, fasolę, karczochy, jarmuż oraz 250 ml rosołku. Od momentu zagotowania gotuj na małym ogniu pod przykryciem około 20 minut. Gotowe :)

Dodatkowe wskazówki:
- aby podnieść wartość odżywczą +8g protein razem z mięsem dodaj 170g ziaren quinoa i puszkę ciecierzycy
- aby zmniejszyć kaloryczność o 67 kalorii zamień mięso wołowe na indyka.

Czerwona fasola jest czystym białkiem bez tłuszczy. Jest również bogata w molibden niezbędny w detoksykacji.
Karczochy wywołują wydzielanie żółci w wątrobie, obniżając poziom cholesterolu. Zawierają też inulinę wspomagającą procesy trawienne.
Jarmuż jest jednym z najlepszych źródeł glukozynolanów, które pobudzają pracę wątroby.
Pomaga 'na kaca' działając przeciwzapalnie i wypłukując resztki alkoholu. (Pamiętajcie, że przepis jest z męskiego czasopisma ;))

Słonecznego tygodnia :)

piątek, 9 maja 2014

Dzień 129

Kolejny skalpel wyzwanie wędruje na moją majową listę :)
Dzisiaj wpis na szybko, więc uciekam, ale jutro mam nadzieję, że zdążę wrzucić wam przepis na coś bardzo dobrego, a zarazem oczyszczającego ;)

Udanego weekendu :)

czwartek, 8 maja 2014

Dzień 128

Zmokłam, zmarzłam, przewiało mnie i na nic nie miałam ochoty poza siedzeniem pod kocem. Pracę jednak trzeba wykonać, więc koc przytargałam przed monitor i tak działam, z dwugodzinną przerwą na inną pracę, od rana aż do teraz, ale nie narzekam ;)
Na trening nie znalazłam wystarczającej ilości sił, więc dziś odpuściłam. Wychodzę z założenia, że nic na siłę. Poza tym zmuszanie się do ćwiczeń może przynieść odwrotny skutek - po prostu przestaniemy je lubić, a tego przecież nie chcemy, prawda? :D
Ech, nawet wody wypiłam tylko pół butelki, a staram się, z dobrym skutkiem, wypijać co najmniej półtora litra dziennie plus zielona herbata i kawa, z której nie potrafię i za nic nie chcę zrezygnować ;)

Siedząc przed monitorem lubię słuchać muzyki i zupełnym przypadkiem wpadłam na pewną młodziutką Belgijkę. Słucham jej już cały wieczór.
W sam raz na taki dzień jak dziś ;) Słyszeliście ją może wcześniej?



Uciekam spać, bo zarywam noc za nocą w tym tygodniu...
Słonecznego piątku :)

środa, 7 maja 2014

Dzień 127

Kolejny skalpel wyzwanie wędruje na majową listę :)
Po wczorajszym treningu nie mam żadnych zakwasów pomimo kilkudniowej przerwy, ale widzę, że wytrzymałość podskoczyła do góry ponieważ wykonując planki nie padam na kolana aby złapać
oddech ;)
Wiecie co podoba mi się najbardziej np. podczas ćwiczeń na mięśnie nóg w tym treningu (mam na myśli ostatnie trzy ćwiczenia, czyli tęczę itd.)? To jak ładnie pracują mięśnie brzucha. Właściwie mocniej czuję ich pracę niż ud i pośladków ponieważ aby nie obciążać odcinka lędźwiowego bardzo mocno napinam brzuch i staram się aby plecy były proste :)

Dzisiaj chciałabym przedstawić wam kolejny kosmetyk z mojej półki, dzięki któremu po prostu przepadłam! czyli troszkę o tym czym pielęgnuję ostatnio swoją twarz :)
Z jednego kremu do twarzy, który spełniał rolę 'do wszystkiego' (co nie było najlepszym pomysłem) zrobiły mi się kremy cztery ;) plus płyn miceralny do zmywania makijażu.



Jeśli chodzi o wybór płynów miceralnych w Polsce macie wybór bez porównania! Tak, ten wykrzyknik jest konieczny ponieważ na Wyspach znalazłam jak do tej pory dwa - L'Oreal widoczny na zdjęciu, który pojawił się jako nowość oraz Garnier. Jestem posiadaczką pierwszego ponieważ był on pierwszym jaki udało mi się w ogóle znaleźć w tej kategorii kosmetyków.
Co mogę powiedzieć? Robi swoje :) Ładnie zmywa makijaż, nie wysusza i nie uczula mojej skóry, więc czego chcieć więcej?

Dwa kremy Avene, które widzicie na zdjęciu to mój nowy zakup w bardzo okazyjnej cenie dzięki wyprzedaży produktu. Za dwa zapłaciłam mniej niż kosztuje jeden w regularnej cenie. Ech, lubię takie zakupy ;)
Jednego używam na noc, drugiego (z filtrem SPF 20) na dzień. Mam je od kilku dni, więc niewiele mogę powiedzieć. No może poza tym, że są do cery suchej i wrażliwej - moja jest raczej mieszana ze skłonnością do normalnej ;) Kremy są bardzo łagodne dla skóry, ładnie nawilżają i nie mam przypadkowych niespodziankek, a to najważniejsze ;)

O kremie pod oczy z granatu Dr. Organic pisałam wcześniej tutaj. Nic się nie zmieniło, nadal bardzo go lubię :)
Dzisiaj chciałabym napisać o drugim szklanym słoiczku tego samego producenta, w którym jest zamknięty 'żel ślimakowy' :) Będzie to recenzja w połączeniu z ciekawostką.



Nie wiem czy tak do końca byłam przekonana wiedząc z czego Organic Snail Gel jest robiony, ale otwarcie słoiczka i powąchanie żelu zupełnie rozwiało moje wątpliwości ;) Pachnie trawą cytrynową, gdyż zawiera m.in. olej z trawy cytrynowej oraz limonki. Zapach jest świetny! Przypomina mi zapachem jedno z moich ulubionych maseł do ciała :)
Żel działa ściągająco nie wysuszając przy tym skóry. Ładnie wygładza pory skóry, z czym osobiście mam największy problem, który znacznie się zmniejszył i twarz jest o niebo gładsza niż była :) Żeby nie było, że kłamię mam świadków :) Jak wiecie ostatnio mieliśmy gości. Ostatnio widzieliśmy się w wakacje w ubiegłym roku i dziewczyny powiedziały, że naprawdę widać różnicę :))) Przetestowały też żel u mnie i mają dokładnie takie same wrażenia odnośnie tego produktu :)
Dziewczyny - przesyłam buziaki i pozdrowienia :*



Żel, pomimo delikatnie lepkiej konsystencji, świetnie się wchłania i nie pozostawia klejącego filmu na twarzy. Powinno się go stosować tak jak serum, czyli pod krem. Ja stosuję go pod krem rano, a wieczorem na zmianę - sam, lub pod krem. Jest bardzo wydajny, ale nabierając go ze słoiczka potrzeba troszkę wyczucia aby nie przesadzić z ilością gdyż jest zupełnie przezroczysty. Jeśli przesadzimy i nabierzemy zbyt dużą ilość nie ma problemu ponieważ wszystko ładnie się wchłonie podczas wklepywania, ale troszkę szkoda produktu, ponieważ niewielka ilość wystarcza w zupełności.



Przed pierwszym zastosowaniem żelu oczywiście musiałam poszperać w sieci i poszukać opinii. Rzadko kiedy czyta się same superlatywy, ale w tym przypadku tak jest. Żel jest hypoalergiczny, przeznaczony dla każdego wieku i polecany dla każdego typu cery, więc to pewnie jest przyczyną. Rozbawiła mnie opinia pewnej pani :) Napisała 'Mam 65 i nie spodziewałam się cudów, ale kiedy odwiedziła mnie córka, z którą nie widziałam się od ponad miesiąca i zapytała 'czy robiłam botox' stwierdziłam, że faktycznie działa' :)))

Skąd sam pomysł na wykorzystanie śluzu ślimaka w kosmetyku?
Gojące i odbudowujące właściwości śluzu ślimaka (bez szkody dla ślimaków) odkryto przez przypadek w Chile. Rolnicy pracujący przy zbiorach ślimaków zauważyli, że skóra ich dłoni jest bardzo miękka i gładka, a drobne skaleczenia i blizny niezwykle szybko się goją.
Przeprowadzono badania kliniczne i okazało się, że śluz zawiera wysoki poziom naturalnie występującej alantoiny, kolagenu, elastyny i substancji antybakteryjnych, które są wykorzystywane przez ślimaki do naprawy muszli i mają jednocześnie korzystne działanie uzdrawiające i wygładzające na skórę człowieka.

Snail Gel został przebadany pod kątem:
1) trądzik i blizny potrądzikowe
2) plamy wątrobowe
3) zmarszczki i linie mimiczne, w tym tych strasznych stóp prostej
4) blizny
5) rozstępy
6) plamy starcze

Jeśli chodzi o trądzik, zauważyłam, że mam minimalną ilość niespodzianek przed miesiączką, a wcześniej bywało różnie. Co do blizn potrądzikowych nie mogę być obiektywna ponieważ jeszcze do niedawna używałam Acne-Derm, który bardzo mi pomógł w tym temacie (Sylwia, dziękuję za polecenie :)), ale od kiedy używam Snail Gel Acne-Derm odstawiłam, a skóra wydaje się mieć równiejszy koloryt. Muszę jednak używać go dłużej aby coś więcej powiedzieć. Pozostałe punkty mnie nie dotyczą.
Moje najbardziej aktualne zdjęcia są tutaj i nie byłam wygładzana w programie graficznym :)

Słyszeliście wcześniej o wykorzystywaniu śluzu ślimaka w kosmetykach? Może spotkaliście się z innymi bardzo nietypowymi składnikami używanymi w kosmetykach? Napiszcie, chętnie poczytam :)))

Ja uciekam nałożyć 'swojego ślimaka' i spać :)
Spokojnej nocy i do jutra :)



wtorek, 6 maja 2014

Dzień 126

Po kilkudniowej przerwie wróciłam do ćwiczeń. Skalpel wyzwanie za mną :)
Warto raz na jakiś czas wyskoczyć z rytmu. Myślałam, że będzie mi się ćwiczyło ciężko, a tu wręcz przeciwnie. Przysiady wytrzymałam bez problemu, planki również. Całość poszła szybko, gładko i przyjemnie co nie znaczy, że się oszczędzałam ;) Skoro poświęcam te 40-45 minut na trening to musi być wykonany na 100% inaczej szkoda mi czasu.
Cieszę się, że biodro pozwoliło mi na wykonanie wszystkich ćwiczeń i mam nadzieję, że jutro nie przypomni o sobie bólem.

Znalazłam dziś zdanie, które bardzo dobrze określa dlaczego ćwiczę ;) Nie mogłabym tego ująć lepiej!



Zdjęcie pochodzi stąd.
I jeszcze coś takiego stąd ;)








Muszę popracować nad punktem 4 i 15. Punt piąty pół na pół. Resztę mogę odhaczyć z czystym sumieniem. Wygląda na to, że powinnam mieć już bardzo płaski brzuch, no chyba, że zawalam właśnie tymi trzema puntami ;D








Padam na nos. Uciekam się zregenerować jak najlepiej można o tej godzinie ;)
Spokojnej nocy i do jutra :)

poniedziałek, 5 maja 2014

Dzień 122, 123, 124 & 125

Minęły cztery dni bez treningów, ale za to bardzo miło spędziliśmy czas z naszymi gośćmi - dzięki ogromne jeszcze raz za odwiedziny :))) Cieszymy się, że spokojnie dotarliście do domu :)
My natomiast wracamy do naszej 'codziennej codzienności'. Kończy się przerwa świąteczna i jutro czas wrócić również do pracy. Wydaje mi się jakby Wielkanoc była miesiąc temu ;)
Po wspinaczce na wzgórze miałam okropne zakwasy łydek, jak pisałam w ostatnich postach. Do tego doszedł ból biodra. Przypomniało mi znów o sobie. Na szczęście dziś jest już lepiej i od jutra chciałabym wrócić do treningów.

Mam spory poślizg z podsumowaniem kwietnia, ale co się odwlecze... ;)

Kwiecień w cyferkach:
- skalpel wyzwanie - 13 razy
- skalpel - 5 razy
- długi spacer (godz./dwie) - 4 razy
- wolne - 8 dni

Słabiej niż w ubiegłym miesiącu, ale czasu też było mniej. Może w maju uda mi się nadgonić pomimo leniwego startu? ;)
A wam jak minął kwiecień pod względem treningowym? Jesteście zadowoleni? Plan wykonany czy raczej będziecie nadrabiać jak ja?

Dobrego tygodnia :)

czwartek, 1 maja 2014

Dzień 121

Wpadam na chwilkę. Dziś nie ćwiczyłam, nie było też spaceru, ale od jutra ma być ładna pogoda przez kolejne cztery dni, więc mam nadzieję nadrobić :)

Łydki po przedwczorajszym spacerze nadal bolą - nie jestem w stanie stanąć na palcach ;)

Udanego długiego weekendu :)