środa, 28 października 2015

wtorek, 27 października 2015

Dzień 296 do 310

Kolejne kilka dni przerwy. Przepracowane dni i brak czasu na treningi. Nie do końca jednak nic nie robiłam ;) Wczoraj zaliczyłam kilkugodzinny spacer, który spokojnie mogę wpisać jako aktywność fizyczną :D Dzisiaj mam za sobą skalpel wyzwanie z ciężarkami na kostkach.
To by było na tyle.
Czekam na koniec miesiąca i podsumowanie września i października. Pełne, z wymiarami, aktualnym zdjęciem itd.

czwartek, 22 października 2015

Dzień 284 do 295

Dziewięć dni bez ćwiczeń. Zauważyłam jednak, że moja 'pupa' aż prosi się o ćwiczenia ponieważ zaczyna jakby zanikać. Nie powiem, otrzeźwiło mnie to trochę ;)
Skalpel wyzwanie z ciężarkami na kostkach za mną. Dzieci zaczynają przerwę jesienną w szkole co oznacza, że ja zaczynam wolne z jednej pracy. Mam mocne postanowienie robienia codziennie treningu w tym czasie, w którym zazwyczaj jestem w tej pracy.
Trzymajcie proszę kciuki, a jeśli nie będą pojawiały się wpisy krzyczcie na mnie, bardzo proszę :D

poniedziałek, 12 października 2015

Dzień 285

Skalpel 2 plus seria na pośladki. W miedzy czasie.
Kiedy świeci słońce więcej się chce ;)
Też tak macie?

niedziela, 11 października 2015

Dzień 278 - 284

Minął tydzień od mojego ostatniego, krótkiego wpisu. Udało mi się znaleźć czas jedynie wczoraj. Wybrałam swój ulubiony skalpel wyzwanie. Ćwiczę mało, ale mam sporo ruchu dlatego pewnie tak łatwo zrezygnować mi z codziennych treningów.
Łapię tylko te dni, w które naprawdę mam czas na trening. Nie zmuszam się, nie traktuję treningu jako 'muszę', ale jako 'chcę', od dawna zresztą. Wiem, że zmuszanie się działa w zupełnie odwrotną stronę, przynajmniej w moim przypadku ;)
Staram się zdrowo i racjonalnie odżywiać dzięki czemu pozbyłam się już zapasów zgromadzonych w wakacje i mieszczę się we wszystkie ulubione ubrania bez najmniejszego problemu :) Nie powiem, cieszę się :)

Dobrego tygodnia wszystkim :)

Ps. Nie robiłam podsumowania września. Podsumuję go razem z październikiem.

czwartek, 1 października 2015

poniedziałek, 28 września 2015

niedziela, 27 września 2015

Dzień 267 - 270

Dwa dni bez ćwiczeń plus dwa dni spacerów, dłuuuugich spacerów, które spokojnie można podpiąć pod trening. Dzisiejszy np. trwał dwie bite godziny po trudnym terenie. Przy okazji polecam Brecon Beacon Waterfall Country.

środa, 23 września 2015

wtorek, 22 września 2015

Dzień 259 & 265

Niestety czasu mam na ćwiczelnia tyle ile jest wpisów, czyli jak widać baaardzo niewiele. Na pewno nie tyle ile bym chciała, czyli min. 4-5 treningów w tygodniu. Jest słabo.
Dzisiaj skalpe 2.

wtorek, 15 września 2015

Dzień 257 & 258

Wpis na szybko.
Wczoraj nie ćwiczyłam, a dzisiaj z braku czasu zrobiłam jedynie skalpel 2. Pisałam już, że go lubię? ;)

niedziela, 13 września 2015

Dzień 256

Dzisiaj mamy za sobą rodzinny, szybki około 6 km spacer, naprawdę intensywny, więc zaliczam jako trening ;)
Dobranoc :)

sobota, 12 września 2015

środa, 9 września 2015

Dzień 251 & 252

Nie będę ściemniać, wczorajszy dzień po prostu mi uciekł i zwyczajnie nie zdążyłam zrobić treningu, ale dzisiaj mam za sobą skalpel wyzwanie. Było o niebo lepiej niż ostatnio ;)
Energia powolutku zaczyna wracać pomimo, że gdzieś tam w głowie krąży myśl 'hej! przecież tak bardzo Ci się nie chce! po co ci to?'.
Teraz tylko ode mnie zależy czy posłucham tego głosu, czy będę silniejsza od własnego lenia ;D
Jedno jest pewne, samo nic nie przychodzi, potrzebne są chęci i silna wola. Do wszystkiego.
Dużo łatwiej jest usiąść na kanapie i zabić czas w 'bardziej przyjemny' sposób. Muszę wrócić na właściwe tory i zwyczajnie przypomnieć sobie jaką frajdę potrafią sprawić ćwiczenia i jak miło jest po nich unosić się lekko nad ziemią ;) Nie będę wspominać o sprężystym kroku, braku zadyszki itd.
Poza tym nie mam zamiaru zmieniać ciuchów na większy rozmiar - lubię je i już! ;)

Dobranoc :)

poniedziałek, 7 września 2015

Dzień 250

Drugi dzień regeneracji, a zamiast treningu zrobiłam metamorfozę biurka, a co!
Zakwasy trzymają dokładnie tak samo jak wczoraj jeśli nie bolą nawet bardziej. Jutro powinno być ok.
Dam znać czy udało mi się zrobić coś, cokolwiek ;)

niedziela, 6 września 2015

Dzień 235 - 249 i BRAWO JA

'Brawo ja' oczywiście SARKASTYCZNIE!
Leń leń i jeszcze raz leń!
Ostatni trening zrobiłam 12 lipca i od tamtej pory wielkie NIC poza kilkoma spacerami.
Od lipca zrobiłam zaledwie 2 razy skalpel wyzwanie i raz skalpel 2. Tak. To tyle.

Pierwsze otrzeźwienie przyszło w trakcie naszego ostatniego wejścia na wzgórze kiedy to ledwo miałam siłę oddychać.
Kondycja nie wiem gdzie, ale na pewno dwa miesiące bez ćwiczeń pozwoliły zupełnie zapomnieć co to znaczy.

Drugie otrzeźwienie, a właściwie prawdziwe przysłowiowe 'trzaśnięcie w łeb' to moment, tydzień temu, kiedy próbowałam założyć ulubione spodnie. Przed wakacjami były LUŹNE, a teraz musiałabym dopiąć je na siłę :(((

Ostatnie podsumowanie robiłam w lipcu, teraz wygląda to tak:

wymiary:
04.05.2015 talia 69cm / brzuch 79 cm / biodra 92,5cm / uda: lewe 53,5cm prawe: 52,5cm
04.07.2015 talia 70cm / brzuch 81 cm / biodra 93 cm / uda: lewe 53 cm prawe: 52,5cm
06.09.2015 talia 72,5cm / brzuch 80 cm / biodra 92,5cm / uda: lewe 54,5cm prawe: 52,5cm

waga:
o4.05.2015 waga 57,6kg / FAT 25,7 / VFL 3 / BMI 19,5
04.07.2015 waga 57,5kg / FAT 26,1 / VFL 3 / BMI 19,4
06.09.2015 waga 57,9kg / FAT 27,8 / VFL 3 / BMI 19,6

*FAT - tłuszcz zewnętrzny
*VFL - tłuszcz wewnętrzny

Skoro otrzeźwienie to znaczy, że mam zamiar poprawić się i wrócić na właściwe tory ;)
Wczoraj zrobiłam skalpel wyzwanie. Szczerze? Myślałam, że nie dam rady go skończyć :/
Nie wytrzymałam nawet w przysiadzie, musiałam zrobić TRZY przerwy. To samo planki - DWIE przerwy. Ten trening nie sprawiał mi najmniejszego problemu, a wczoraj?
Ok. wczoraj było wczoraj, ale dzisiaj? Boli mnie każdy, nawet najmniejszy mięsień. Czuję je wszystkie razem i każdego z osobna - dosłownie. Uda bolą mnie po prostu CAŁE! a żeber nie mogę nawet dotknąć.
Nazwę to trzecim otrzeźwieniem ;D

Dzisiaj wybraliśmy się na długi spacer, ponieważ lato w końcu dotarło do UK ;) Nie wiemy ile dni będzie takich ładnych, dlatego trzeba korzystać ile się da!

Dobrego tygodnia dla Was :)

środa, 19 sierpnia 2015

Dzień 202 - 235

Jestem, jestem. Wróciłam z wakacji.
Było super! Jak to w wakacje ;)
Nie ćwiczyłam, były jedynie spacery. Spokojnie i hmmm, trochę w biegu ale głowa przewietrzona :)
Dużo spotkań z osobami za którymi bardzo tęskniliśmy :))) Nie udało nam się zobaczyć ze wszystkimi, ale to jest praktycznie nie możliwe, teoretycznie dałoby się zrobić, ale w praktyce po prostu niemożliwe :(
Puki co na ćwiczenia nadal nie będę miała czasu, ale chcę do nich wrócić ponieważ tęsknię...
Mam nadzieję, że blog nie umrze ;)
Nie robiłam podsumowania lipca, bo nie ma co podsumować, dodam go sierpnia.
Z wakacji przywiozłam dodatkowe dwa kilogramy ;)

Pozdrawiam wszystkich serdecznie :)

czwartek, 16 lipca 2015

Dzień 198 - 201

Ostatni tydzień szkoły, istne wariactwo.
Udało mi się wyskorbać czas jedynie wczoraj i to zaledwie na krótkie kardio plus trzy serie ćwiczeń na pośladki i serie brzuszków.
To oznacza trzy dni bez ćwiczeń :/

No nic.

niedziela, 12 lipca 2015

Dzień 197

Po wczorajszych ćwiczeniach pięknie czuję mięśnie ud i pośladków :) Dzisiaj z przyjemnością zrobiłam skalpel wyzwanie. Jutro powinnam poczuć do kompletu mięśnie brzucha ;)
Lubię ćwiczyć, czuć każdy pracujący mięsień. Świadomość własnego ciała to 'fajna' sprawa.

Udanego tygodnia :)

sobota, 11 lipca 2015

Dzień 192 - 196

Po ciężkim tygodniu dopiero dziś udało mi się znaleźć chwilę na trening. Skalpel 2 plus dwie serie na pośladki.
Jak przyjemnie jest ćwiczyć! :D

poniedziałek, 6 lipca 2015

Dzień 190 & 191

Przełamałam się i znalazłam wystarczającą ilość czasu i CHĘCI na skalpel wyzwanie.
'Na szczęście' pogodę mamy póki co jesienną, a nie letnią, więc jest o niebo łatwiej ponieważ nie pływam we własnym sosie ;)
Tak, wymiary wymiarami, ale czas się ujędrnić troszkę :p

Udanego tygodnia :)

sobota, 4 lipca 2015

Dzień 184 - 189 i podsumowanie czerwca

Będzie bolało ;)


skalpel wyzwanie - 3
skalpel 2 - 4
seria na pośladki - 4
spacer (godzina lub więcej) - 1
dni bez ćwiczeń - 21

Widać czarno na białym :/ Marne siedem treningów! O.O
Nawet na dłuższe spacery nie mieliśmy czasu, a one przecież tak dużo dają...

Sprawdźmy różnicę w cyferkach:

wymiary:
04.05.2015 talia 69cm / brzuch 79 cm / biodra 92,5cm / uda: lewe 53,5cm prawe: 52,5cm
04.07.2015 talia 70cm / brzuch 81 cm / biodra 93 cm / uda: lewe 53 cm prawe: 52,5cm

waga:
o4.05.2015 waga 57,6kg / FAT 25,7 / VFL 3 / BMI 19,5
04.07.2015 waga 57,5kg / FAT 26,1 / VFL 3 / BMI 19,4

*FAT - tłuszcz zewnętrzny
VFL - tłuszcz wewnętrzny

Po wynikach widać wpływ braku ćwiczeń czyli wzrost tkanki tłuszczowej, co prawda zaledwie o 0,4, ale to wystarczyło żeby cm w obwodzie brzucha również się zmieniły. Ok. to powinno wystarczyć za zimny prysznic ;D

Zdjęcia są aktualne, z dzisiejszego poranka.


Nie pozostaje mi nic innego jak trzymać się tekstu z drugiego zdjęcia ;D

Lipec zaczęłam czterema dniami bez ćwiczeń :/

poniedziałek, 29 czerwca 2015

Dzień 179, 180, 181, 182 & 183

Szybka 'spowiedź' ;)
- czwartek i piątek - bez ćwiczeń
- sobota - spacer
- niedziela - skalpel wyzwanie
- dziś - seria na pośladki.

Dobrego tygodnia :)

środa, 24 czerwca 2015

Dzień 176, 177 & 178

Opornie mi idzie powrót do ćwiczeń. W poniedziałek brakło mi czasu, więc zero. Przerwa jednak się przydała, bo jak zwykle po dłuższej przerwie od skalpela wyzwanie wszystko mnie bolało, a najbardziej żebra ;)
Wczoraj i dziś zrobiłam skalpel 2 plus krótką serię na pośladki.
Wróciłam też do swojego ulubionego o tej porze roku kremu antycellulitowego. Bardzo go lubię za to jak ładnie ujędrnia skórę :)


Zapomniałam dodać, że to nie jest reklama, naprawdę go lubię za działanie :)
Używam go na uda, boczki i brzuch. Nie wiem co bardziej pomaga - sam krem czy to, że bardziej przykładam się do masowania kiedy go stosuję, tzn. zamiast wmasować jak zwykły balsam wcieram go jakieś 30 sekund dłużej ;P

niedziela, 21 czerwca 2015

Dzień 162 - 175

Częstotliwość dodawania przeze mnie postów zaskakuje mnie coraz bardziej o.o
Niestety na razie nie ma widoków na poprawę, ale będę się starała. Czas kurczy mi się jeszcze bardziej niż zwykle.
Dzisiaj udało mi się zrobić skalpel wyzwanie, ale poprzednie 13 dni upłynęło mi zupełnie bez ćwiczeń.
Poniższe zdjęcie rozbiłam 22 maja i taki mniej więcej jest stan na dziś, dlatego, jak widać, najwyższy czas brać się za treningi ;)))


Uciekam.
Dobrego tygodnia wszystkim :)

niedziela, 7 czerwca 2015

Dzień 160 & 161 plus podsumowanie maja

Szybka spowiedź na początek - wczoraj skalpel 2 plus seria na pośladki, dzisiaj wolne.

Maj w cyferkach, aż się boję ;)
- skalpel wyzwanie: 3
- skalpel 2: 4
- skalpel: 1
- seria na pośladki: 3
- intensywny spacer (godzina i więcej): 4
- dni wolne od ćwiczeń: 16

Widać czarno na białym - tak złego miesiąca nie miałam od ponad trzech lat istnienia tego bloga. 8 treningów! Zwykle bywało 8 dni wolnego :/
Gońcie mnie proszę w czerwcu do pracy, naprawdę! :)

Dobrego tygodnia :)

piątek, 5 czerwca 2015

Dzień 154 - 159

Nie dość, że moja obecność tutaj woła ostatnio o pomstę do nieba, to na dodatek przytrafiły nam się problemy techniczne z internetem.
Przyznaję się bez bicia do czterech dni bez ćwiczeń, w środę udało mi się zrobić skalpel wyzwanie, a wczoraj skalpel 2 plus coś tam dodatkowego na mięśnie pośladków, ale w ilości symbolicznej, więc nie warto wspominać. Dzisiaj znowu kompletny brak czasu.
Jutro postaram się podsumować marny maj.

Udanego weekendu :)

sobota, 30 maja 2015

Dzień 151, 152 & 153

Jestem :)
Melduję jeden dzień na minus, jeden dzień intensywnie przechodzony i dziś skalpel wyzwanie.
Oj ciężko mi się ćwiczyło. Długa przerwa od codziennych treningów dała się we znaki szczególnie udom, które lekko mi się trzęsły podczas schodzenia ze schodów.
Bardzo, bardzo brakuje mi regularnych ćwiczeń. Marzę żeby do nich wrócić. Jeśli znajdziecie sposób na zatrzymanie czasu na godzinkę dziennie proszę o instrukcje w komentarzach ;)
Co do diety staram się odżywiać według narzuconych sobie zasad, więc tragedii nie ma.
Uciekam.

Miłego wieczoru :)

środa, 27 maja 2015

Dzień 149 & 150

Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
Czasu, więcej czasu potrzebuję!
Wczoraj udało mi się wyjść na ponad godzinny spacer z dziećmi i to tyle. Musiałam przewietrzyć głowę. Dzisiaj zero, wielkie i okrągłe.
No nic, może jutro?

poniedziałek, 25 maja 2015

Dzień 145, 146, 147 & 148 plus plank challenge

Wracam po przymusowej przerwie od ćwiczeń. Zupełnie jakbym miała ich ostatnio nadmiar ;)
W sobotę byliśmy na godzinnym spacerze, dzisiaj nieco krótszym, ale zrobiłam do tego skalpel 2 plus krótką serię na pośladki. Mam nadzieję nieco nadgonić w tym tygodniu zaległości. Mam nadzieję, nie planuje ;)
Ostatnio mam tak ograniczony czas, że nawet odłożyłam rozliczanie kcal z myfitnesspal. Brakuje mi tej kontroli dlatego chciałabym wrócić do podliczania. W każdym razie cały czas otrzymuję maile, a ostatnio pojawiło się wyzwanie plankowe.


Może ktoś ma ochotę wziąć udział w 30 dniowym wyzwaniu i wzmocnić nieco mięśnie?
Zdjęcia pochodzą z TEJ strony. Zachęcam do jej odwiedzenia aby doczytać szczegóły. I jak? Ktoś się pisze? :)




czwartek, 21 maja 2015

Dzień 143 & 144

Wpis na szybko, kolejny. Wczoraj bez treningu. Dzisiaj miałam ogromną ochotę na skalpel wyzwanie, a wys=tarczyło czasu na skalpel 2. Jedyne 15 minut różnicy, ale nie wcisnęłam.
Miłego wieczoru :)

wtorek, 19 maja 2015

Dzień 140, 141 & 142

Krótka spowiedź ;)
Niedziela minęła nam z ponad godzinnym spacerem (czuję się jakby była zima, a nie wiosna, pogoda nas nie rozpieszcza w maju).
Poniedziałek i dziś bez ćwiczeń. ZERO czasu.
Zaczynam się zastanawiać nad sensem tego bloga/dziennika...

sobota, 16 maja 2015

Dzień 138 & 139

Wczoraj zero ćwiczeń, dzień wypełniony po same brzegi. Dzisiaj był dzień ze skalpelem. Dawno nie robiłam tego treningu i muszę przyznać, że troszkę mnie zmęczył ;)

czwartek, 14 maja 2015

Dzień 136 & 137

Wychodzi na to, że ćwiczę teraz co drugi dzień i nie, nie było tego w planach ;)
Samo tak wychodzi.
Wczoraj nie ćwiczyłam, dzisiaj mam za sobą skalpel wyzwanie. Gdyby tak dobrze ćwiczyło mi się za każdym razem...
Nie ma tak dobrze ;)
Raz jest lepiej, raz gorzej, raz się chce, a raz nie. Zresztą dobrze wiecie co mam na myśli, prawda?
Dodatkowo motywacja.
U mnie jest z nią o tyle dziwnie, że maleje wraz z osiągnięciem celu ;)
Cele co prawda mi się pozmieniały, nie chodzi już tylko o wymiary i poniekąd wagę, ale najbardziej o dobre samopoczucie, kondycję, sprawność itd. itp.
Całe szczęście, bo inaczej chyba nie miałabym z czego się tutaj spowiadać :D

Miłego wieczoru :)

wtorek, 12 maja 2015

Dzień 134 & 135

Wczorajszy dzień pod względem ćwiczeń na minus, zero wolnego czasu. Dzisiaj wystarczyło jedynie na skalpel 2.
Dobrej nocy :)

niedziela, 10 maja 2015

Dzień 130, 131, 132 & 133

Kolejne cztery dni w jednym 'pakiecie' ;) z czego tylko jeden, dzisiejszy, z treningiem - skalpel 2 plus krótka seria na pośladki.
Naprawdę nie już nie wiem jak mam się zorganizować, żeby wykrzesać odrobinę więcej czasu :/

Dobrego tygodnia :)

środa, 6 maja 2015

Dzień 128 & 129

Kolejny wpis na szybko. Zero czasu ostatnio, a dużo stresu, który mam nadzieję będzie pozytywny w skutkach.
Wczoraj nie miałam nawet chwilki wolnej. Dzisiaj zrobiłam skalpel wyzwanie. Jak dobrze móc poćwiczyć ;)

poniedziałek, 4 maja 2015

Dzień 125, 126 & 127 - podsumowanie kwietnia

Ok. Nadchodzi ten czas, w którym będę potrzebowała bata z waszej strony, czyli jeśli nie będą pojawiały się codzienne wpisy nakrzyczcie na mnie w komentarzach proszę :) Serio!
Ostatnio bardzo trudno zebrać mi się do ćwiczeń.
Aż się boję podsumować kwiecień i szczerze mówiąc nie zdziwię się jeśli będzie to najbardziej leniwy miesiąc od momentu powstania tego bloga/dziennika.

Kwiecień w cyferkach:
- skalpel wyzwanie - 5
- skalpel 2 - 5
- trening na płaski brzuch - 1
- spacer (intensywny godzina i więcej) - 5
- dni wolne od ćwiczeń - 9

wymiary:
01.04.2015 talia 71cm / brzuch 78,5cm / biodra 93cm / uda: lewe 52,5cm prawe: 51,5cm
04.05.2015 talia 69cm / brzuch 79 cm / biodra 92,5cm / uda: lewe 53,5cm prawe: 52,5cm

waga:
01.04.2015 waga 56,8kg / FAT 25 / VFL 3 / BMI 19,2
o4.05.2015 waga 57,6kg / FAT 25,7 / VFL 3 / BMI 19,5

*FAT - tłuszcz zewnętrzny
VFL - tłuszcz wewnętrzny

Coś dziwnego się tutaj zadziało ;) Waga w górę prawie kg, talia -2cm, reszta bardzo delikatnie w górę.
Z treningami kiepsko, ale dni zupełnie wolnych od ćwiczeń miałam mniej niż myślałam. Dodatkowe zajęcia nadal nie pozwalają mi na ułożenie sobie dnia. Brakuje mi rutyny, więc nie pozostaje nic innego jak ją wypracować ;)

Udanego tygodnia :)

Ps. W sobotę i wczoraj nie ćwiczyłam, dzisiaj byliśmy na dwugodzinnym, intensywnym spacerze.

piątek, 1 maja 2015

Dzień 122, 123 & 124

Wpis na szybko, kolejny.
Środa bez ćwiczeń, wczoraj skalpel wyzwanie (lubię), dzisiaj kolejny dzień bez ćwiczeń.
Postaram się podsumować kwiecień jak najszybciej.
Udanego weekendu :)

wtorek, 28 kwietnia 2015

Dzień 121

Przyjemnie czuję większość mięśni po wczorajszym treningu :) Nie mam zakwasów, ale mięśnie przypominają mi o swoim istnieniu ;)
Dzisiaj zrobiłam skalpel 2 plus jedną serię ćwiczeń na pośladki:
- w pozycji leżącej na plecach, stopa oparta o krzesło druga wyprostowana, unoszenie bioder - 20 powtórzeń na każdą nogę
- plus obie stopy oparte o krzesło, unoszenie bioder - 20 powtórzeń.
Krótkie ćwiczenie, sprawdza się jako dodatek do treningu. Z czasem zwiększę do kilku serii ;)

Do jutra :)

poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Dzień 113 - 120

Mało wartościowo i rzadko jestem tutaj ostatnio. Sporo zmian u mnie ostatnio i trudno mi wpaść w rytm.
W ciągu ostatniego tygodnia znalazłam czas na trening zaledwie dwa razy - w sobotę skalpel 2 i dziś skalpel wyzwanie plus krótki zestaw na mięśnie pośladków.
W sobotę poszło gładko, ale dziś przerwa dała mi się we znaki ;) Spokojnie dałam radę (nawet planki zrobiłam bez najmniejszej przerwy), ale trening wymagał ode mnie nieco więcej wysiłku niż zwykle.
Zostało jeszcze kilka dni kwietnia, więc mam szansę podgonić ;) Zobaczymy na ile mi się uda.
W każdym razie przestaję planować cokolwiek, bo im więcej planuję tym mniej z tego wychodzi :p
Znacie to powiedzenie 'chcesz rozśmieszyć Boga to opowiedz mu o swoich planach' ;)

Miłego wieczoru :)

wtorek, 21 kwietnia 2015

Dzień 111 & 112

Nie mam ostatnio czasu na dłuższy wpis. Dzisiaj znów wpadam na chwilkę zameldować się ;)
Wczoraj zrobiłam skalpel 2, dzisiaj nie miałam czasu na trening.
Spokojnej nocy :)

niedziela, 19 kwietnia 2015

Dzień 106, 107, 108, 109 i 110

Po raz kolejny dość długo mnie nie było. W tym tygodniu pewnie będzie jeszcze gorzej, bo czas będę miała jeszcze bardziej ograniczony.
Spróbuję sobie przypomnieć co porabiałam ;)

środa - skalpel 2
czwartek - długi spacer plus pół godziny gry w badmintona
piątek - skalpel wyzwanie
sobota - przyjęcie urodzinowe - przetańczyliśmy większość, więc zaliczam jako porządny trening
niedziela - czas odpoczynku i regeneracji obolałych stóp po wczorajszej imprezie ;)

Udanego tygodnia :)
Mam nadzieję, do jutra.

wtorek, 14 kwietnia 2015

Dzień 105

Wyjazd z ponad trzygodzinnym chodzeniem wypompował ze mnie całą energię. Uważam, że niezły trening mam zaliczony, w każdym razie nóg nie czuję :p
Do jutra :)

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

sobota, 11 kwietnia 2015

Dzień 101 & 102

Wczoraj mieliśmy piękny dzień, słoneczny i ciepły. Zamiast treningu wybrałam spacer, długi, półtoragodzinny i dość intensywny.
Dzisiaj zrobiłam skalpel 2 plus trening na mięśnie brzucha Ewy Chodakowskiej.
Ostatni tydzień mieliśmy piękny, pogoda dosłownie nas rozpieszczała. Jutro ma być mokro, ale od poniedziałku wraca słońce :) Liczę na kolejne, długie spacery.

Do jutra :)

czwartek, 9 kwietnia 2015

Dzień 93 - 100

Dość długo mnie nie było. Cały tydzień chyba, a tu proszę, setny dzień roku zastukał do drzwi!
Zmiany, sporo zmian właściwie spowodowały, że trudno mi się zorganizować, ale jeszcze chwila i powinnam wpaść w nowy rytm, a wtedy znajdę czas na wszystko, mam nadzieję ;)

Przyznaję, że nie miałam czasu na ćwiczenia. Dwa razy udało nam się jednak wyjść na długie, a raczej bardzo długie spacery po wzgórzach, więc i trening na nogi i porządne kardio zaliczyłam, a jednocześnie tych dni nie wpisuję 'na straty'.
Na kwietniową listę wędrują więc:
- spacer razy dwa (ponad godzina, ponad dwie godziny)
- cztery dni wolnego
- dziś - skalpel wyzwanie.
Przerwa jak zwykle dała się we znaki słabszą kondycją, przez co ćwiczyło mi się ciężej niż zwykle (trudniej wytrzymać plank), ale spokojnie cały trening pokonałam bez zadyszki ;)

Święta nie pozostawiły też śladów po sobie na dowód czego mam zdjęcie :p


Walczę dzielnie dalej :D

Do jutra.

środa, 1 kwietnia 2015

Dzień 91 & 92 - podsumowanie marca

Od wczoraj jestem na przymusowej przerwie okresowej od ćwiczeń, ale wpadam jednak z podsumowaniem marca :)


Ostatnie takie robiłam w grudniu i z grudniem właśnie porównam.

wymiary:
02.12.2014 talia 69,5cm / brzuch 79cm / biodra 92cm / uda: lewe 53 cm prawe: 52cm
01.04.2015 talia 71cm / brzuch 78,5cm / biodra 93cm / uda: lewe 52,5cm prawe: 51,5cm

waga:
o2.12.2014 waga 57,5kg / FAT 25,4 / VFL 3 / BMI 19,4
01.04.2015 waga 56,8kg / FAT 25 / VFL 3 / BMI 19,2

*FAT - tłuszcz zewnętrzny
VFL - tłuszcz wewnętrzny

Poza talią i biodrami cyferki poleciały minimalnie w dół.

Brzuch nie jest wciągnięty, jedynie napięty, ale mam to w nawyku, chodzę ze spiętym cały czas :)

Do mojego ideału jeszcze chwila, ale nie za długa ponieważ nie chcę przesadzić w drugą stronę ;)

A jak wyglądał marzec dokładnie?
- skalpel wyzwanie - 8
- skalpel - 2
- skalpel 2 - 6
- trening na płaski brzuch - 1
- Jillian Michaels: 6 Week Six-Pack Abs Workout- Level 1 - 1
- spacer (intensywny godzina i więcej) - 9
- dni wolne od ćwiczeń - 8

I po raz kolejny mogło być lepiej. Osiem dni wolnych oznacza praktycznie brak ćwiczeń co trzeci dzień.
No nic, i tak uważam, że nie jest źle ;)

Do jutra :)

niedziela, 29 marca 2015

Dzień 88 & 89

Wczoraj mnie nie było, ale nie leniuchowałam ;) Byliśmy na bardzo intensywnym, godzinnym spacerze z podejściem pod strome, wysokie wzgórze. Idąc w górę ma się wrażenie, że to pionowaściana, a wracając trzeba uważać żeby się nie ześlizgnąć - szczególnie, tak jak wczoraj, po deszczu ;) Całkiem dobry trening. Nawet porządną zadyszkę złapałam, czyli kondycja do poprawki! Po ostatnim treningu z Jillian na szczęście nie dopadły mnie żadne zakwasy, więc spokojnie mogłam śmigać.
Mięśnie nóg poczułam dopiero dzisiaj, czyli spacer okazał się być bardziej intensywnym niż myślałam ;)
Dzisiaj zrobiłam skalpel wyzwanie. 100% normy, nawet planki zrobiłam bez żadnej ściemy. Czułam jednak, że nogi mam zmęczone.

Cieszę się ze zmiany czasu na letni, będzie więcej czasu na długie spacery, a tym samym na pracę nad kondycją.

Dobrego tygodnia :)

piątek, 27 marca 2015

Dzień 87, Jillian Michaels abs

Dzisiaj dla odmiany Jillian Michaels. Agnieszko, dziękuję za przypomnienie o niej i pokierowanie do tego treningu :)



Udało mi się zrobić cały trening w wersji dla zaawansowanych poza dwoma ćwiczeniami. Side plank zamieniłam na podparty na ramieniu za spięciami łokcia do kolana, a ćwiczenie ze spinaniem ręki do nogi po skosie z unoszeniem jednej nogi, czyli w lżejszej wersji ;)
Znacie ten trening?

Udanego weekendu :)

środa, 25 marca 2015

Dzień 81, 82, 83, 84 & 85

Niezłe tyły we wpisach ;) Poniekąd przerwa była mi potrzebna.
Nie wystarczyło mi czasu na ćwiczenia, ale poniedziałek mieliśmy przechodzony, więc spokojnie mogę go zaliczyć jako dobry trening :p
Dzisiaj na marcowoą listę powędrował skalpel wyzwanie.
Jutro czeka mnie trochę stresujący dzień, więc nie wiem czy dam radę zrobić jakiś trening.

Spokojnej nocy :)

sobota, 21 marca 2015

Dzień 78, 79 & 80

Padła systematyczność wpisów ;)))
Mamy gości na kilka dni, więc komputer został chwilowo uśpiony. Czwartek minął mi bez ćwiczeń, piątek z godzinnym spacerem, a dzisiaj grzecznie zrobiłam skalpel wyzwanie.

Udanego weekendu i do jutra :)

Ps. Trzymajcie proszę kciuki, aby pogoda się utrzymała :)

środa, 18 marca 2015

Dzień 77 i... 1000 post na blogu!

Miałam przygotować z tej okazji jakiś specjalny wpis, a wyszło jak zawsze ;) zwyczajny brak czasu dał się we znaki.
Wczoraj kiedy zobaczyłam w statystyce, że dodałam 999 postów trudno było mi uwierzyć, nawet przetarłam lekko oczy ;D


Wygląda na to, że faktycznie jestem silniejsza niż mi się wydaje ;)
Dzisiaj ze względu na ograniczenia czasowe zrobiłam skalpel 2. Bez dodatku na mięśnie brzucha ponieważ mam jeszcze zakwasy po przedwczorajszej rundce.

Dziękuję, że jesteście tutaj ze mną tak wytrwale i motywujecie odwiedzinami każdego dnia :)))
Spokojnej nocy.

wtorek, 17 marca 2015

Dzień 76

Skalpel wyzwanie - zrobiony na 200% na co złożyły się dodatkowe ciężarki plus większa ilość energii niż zwykle. Chyba wiosna idzie :D

Spokojnej nocy i do jutra :)

poniedziałek, 16 marca 2015

Dzień 75

Skalpel 2 plus trening na płaski brzuch z książki Przepis na sukces.
Poszło błyskawicznie.

Do jutra :)

niedziela, 15 marca 2015

Dzień 72, 73 & 74

Ostatnio brakuje mi czasu, dlatego znów wpadam na chwilkę.
Krótko:
- piątek - brak ćwiczeń
- sobota - skalpel wyzwanie z ciężarkami
- dzisiaj - spacer, 10 km, średnie tempo 3,5km/h, więc całkiem niezły trening ;)

Udanego tygodnia :)

czwartek, 12 marca 2015

Dzień 70 & 71

Wpadam na chwilkę. Wczoraj nie ćwiczyłam, przyznaję. Dzisiaj był skalpel wyzwanie z ciężarkami na kostkach.

Do jutra :)

wtorek, 10 marca 2015

Dzień 69, czy powinniśmy 'zjadać' spalone kalorie?

Trudno było mi się dzisiaj zorganizować dlatego znów wybór padł na skalpel 2, czyli najkrótszy trening plus godzina szybkiego spaceru.

Wykonaliśmy trening spalając kilka dodatkowych setek kcal. Czy powinniśmy teraz pobiec do kuchni i uzupełnić je od razu, a może zachować na małe weekendowe szaleństwo, czy raczej zupełnie zignorować?

Zastanawiając się jaką podjąć decyzję należy wziąć pod uwagę kilka czynników, a przede wszystkim:
- swój cel - wagę, czyli czy chcesz stracić, zyskać lub ją utrzymać,
- częstotliwość, intensywność i czas trwania ćwiczenia,
- ogólny poziom głodu.

Jeśli chcemy utrzymać wagę lub ją zbić nie powinniśmy 'zjadać' od razu spalonych dodatkowo podczas treningu kalorii. Raczej zachowajmy 'zapas' na nagły napad głodu lub weekendowe spotkanie z przyjaciółmi.
Uzupełniać spalone kcal powinny natomiast te osoby, które chcą przybrać na wadze lub trenują ciężko aby zbudować tkankę mięśniową.

Niezależnie od tego czy chcemy stracić, zwiększyć lub utrzymać wagę, zwiększyć sprawność fizyczną, lub po prostu zmniejszyć stres, należy pamiętać, że podczas 'zjadania' kalorii, ich jakość jest tak samo ważna jak ilość.

Aby uzyskać jak najwięcej z ciężko zarobionych/spalonych kalorii warto skorzystać z poniższych 5 porad na wypadek potreningowych napadów głodu:
1. Zacznij od sprawdzenia nawodnienia. Pragnienie może być błędnie interpretowane i odbierane przez nasz organizm jako głód, więc jeśli nie jesteśmy pewni czy jesteśmy głodni upewnijmy się, że nie jesteśmy po prostu odwodnieni.
2. Słuchajmy naszego organizmu. Zamiast po treningu biec prosto do lodówki, wsłuchajmy się najpierw w nasz organizm aby sprawdzić czy naprawdę jesteśmy głodni, czy wystarczy mała przekąska.
3. Nie trzymajmy się sztywno cyfr. Jesteśmy skłonni zawyżać spalone podczas treningu kalorie. Zacznijmy od zjadania z powrotem ich procentu, powiedzmy 50%, i zobaczmy jak będziemy się czuć po 20-30 minutach.
4. Skupmy się na wysokiej jakości białkach i zdrowych węglowodanach. Spowoduje to zoptymalizowanie odbudowy i regeneracji mięśni.
5. Rozłóż je. Nasze ciała nie są w stanie przechowywać białka, węglowodanów oraz tłuszczu jeśli zjadamy znaczną liczbę kalorii po treningu dlatego upewnijmy się, że zjadamy białko w każdym posiłku i przekąsce w ciągu dnia dla optymalnej odbudowy i regeneracji mięśni.

Jeśli nie jesteśmy pewni ile kalorii powinniśmy spożywać w ciągu dnia i jak komponować posiłki aby dostarczyć organizmowi wszystkich potrzebnych składników odżywczych skonsultujmy się z dietetykiem, który dobierze dla nas odpowiednio zbilansowane posiłki biorąc pod uwagę ilość i intensywność treningów, nasz wiek, wzrost itd.
Łatwiej w ten sposób uniknąć błędów i zdrowo osiągnąć nasz gol.
Niezależnie od tego jaki on jest na sukces składa się 80% pracy w kuchni i 20% pracy mięśni ;)

Swoje kalorie kontroluję z aplikacją MyFitnessPal, pisałam już kilka razy m.in. tutaj. Abym mogła osiągnąć swój gol, czyli zejść z wagi o 1,5kg, program wyliczył mi, że powinnam zjadać dziennie 1770kcal.
Jak to wygląda na przykładzie? Wczorajszy dzień:
1700 (gol) - 1635 (zjedzone) + 400 (trening) = 535 (pozostałe)
te pozostałe zachowuję na weekend ;)
Po podsumowaniu program pokazuje ile będę ważyła po 5 tygodniach przy zachowaniu powyższych proporcji. Wczoraj wyglądało to tak:


Oczywiście nie chcę zejść do tej wagi i nie ma na to szans ponieważ dzisiaj zjadłam już 1797 kcal. Co prawda zachowałam 552 dzięki ćwiczeniom, ale w weekend nadrobię, nie celowo, tak wychodzi :) Równowaga jest zachowana. Nie zniknę ;)
Mam nadzieję, że nie zagmatwałam zbyt mocno tematu :D

Do jutra :)

niedziela, 8 marca 2015

Dzień 67

Przyznaję się, przesadziłam dzisiaj z czekoladą. Tak, stanowczo przesadziłam ;) Zawsze podczas okresu mam ogromną ochotę na czekoladę, więc nie było sensu się bronić. Dla równowagi kupiłam sporą ilość szpinaku, nie mogłam przejść obok niego obojętnie. Powędrował do jajecznicy, a jutro znajdzie się w koktajlu. Chyba mój organizm potrzebuje zapasowej dawki żelaza ;)

Dzisiejszy dzień był dość intensywny pod względem ruchu - półtorej godziny szybkiego spaceru plus skalpel wyzwanie z obciążeniem, więc mam nadzieję, że udało mi się chociaż na zero wyjść z kcal. :D

Od jutra obiecuję być grzeczna.

Spokojnej nocy i udanego tygodnia :)

sobota, 7 marca 2015

Dzień 65 & 66

To był ładny dzień. Poproszę takich więcej :)))
Wczoraj i dziś nie ćwiczyłam tak jak pisałam w ostatnim poście. Byłam jednak na spacerach. Dzisiejszy był krótki, ale wczorajszy półtoragodzinny i dość intensywny skutecznie zastąpił mi ćwiczenia :)
Jutro chciałabym wrócić do treningów.
Tym czasem uciekam.

Spokojnej nocy i udanej niedzieli :)

czwartek, 5 marca 2015

Dzień 64

Brak ćwiczeń (przymusowa przerwa okresowa) sprowokował maleńki eksperyment w kuchni ;)
Cukinię uwielbiam pod każdą postacią i mogłabym jeść ją na okrągło, ale jeszcze nigdy nie jadłam jej parzonej.
Chciałam obciąć odrobinkę kalorie w dzisiejszym obiedzie stąd ten pomysł.
U nas sprawa z obiadami wygląda tak, że czasem trzeba robić dwa ponieważ dzieci nie wszystko 'przejdą' ;)
Dzisiaj syn chciał na obiad spaghetti, ale 'nie takie zwykłe'. Na życzenie robiłam mu meatballs. Córka ich nie lubi, więc dla niej robiłam osobną porcję, gdzie zamiast kuleczek mięsnych z indyka był tuńczyk.
Próbowaliście kiedyś zrobić spaghetti bolońskie z tuńczykiem? Jeśli nie to bardzo polecam.
Nie chciało mi się robić trzeciego obiadu i nie miałam ochoty na makaron stąd na talerzu cukinia (sparzona przez trzy/cztery minuty).
Eksperyment zakończony pełnym sukcesem! Obiad pyszny :)

Sos boloński z mięsnymi kuleczkami

Kuleczki mięsne robię z mięsa indyka i dodaję ulubione przyprawy oraz jajko, cebulę, czosnek i odrobinę pełnoziarnistej bułki tartej. Formuję kuleczki. Obsmażam krótko na patelni z niewielką ilością oliwy.

Sos boloński przygotowuję na bazie passaty pomidorowej z dodatkiem ulubionych przypraw i świeżym czosnkiem.
Kuleczki mięsne zalewam sosem i gotuję około 20 minut na wolnym ogniu dla pewności, że mięso jest dogotowane.
To wszystko.
Proste i pyszne!


Miłego wieczoru i do jutra :)

środa, 4 marca 2015

poniedziałek, 2 marca 2015

niedziela, 1 marca 2015

Dzień 58, 59, & 60 - podsumowanie lutego

Lubię ćwiczyć. Naprawdę.
Nie zmuszam się do ćwiczeń. Czasem długo się zbieram, bywa ;) Jeśli mam trudniejszy dzień i naprawdę mi się nie chce to nie dlatego, że nie lubię ćwiczyć i traktuję to jako przymus ponieważ ćwiczenia naprawdę sprawiają mi sporo przyjemności.
Wybieram lżejszy trening, lub krótszy i ćwiczę.
Dlatego właśnie nie wiem co się ze mną działo w lutym.
Na pewno nie było to przetrenowanie. Jakieś przesilenie? Brak słońca?
Naprawdę nie wiem.
Mam nadzieję, że to minie i marzec będzie już 'normalny'.
Piątek i sobota minęły mi bez ćwiczeń. Były co prawda bardzo zajęte, ale nie na tyle żeby brakło mi czasu na trening. Po prostu nie miałam wystarczająco energii i tyle.

Marzec rozpoczęłam godzinnym spacerem i skalpelem wyzwanie.

Co zauważyłam w lutym?

- przede wszystkim bardzo zmniejszył mi się cellulit, jest widoczny praktycznie jedynie przy ucisku, nie powiem, miłe zaskoczenie
- zarysowały mi się mięśnie nóg, nie jest to bardzo widoczne, raczej delikatne i dlatego nadal ładnie wygląda, mięśnie się nie zwiększyły, zapewne spowodowane jest to zmniejszeniem się tkanki tłuszczowej
- tym samym uda wyglądają smuklej
- nadal walczę z tłuszczykiem w okolicy brzucha i boczkami - są to obszary, w których tkanka tłuszczowa odkłada mi się zdecydowanie najszybciej i najtrudniej jest się z nich jej pozbyć.

Luty w cyferkach:

- skalpel wyzwanie - 6
- skalpel 2 - 4
- HIIT food baby workout - 2
- trening mięśni brzucha (Ewa Chodakowska) - 2
- model look - 1
- spacer (około godziny) - 3
- callanetics - 1
- dni wolne od ćwiczeń - 10

10 dni wolnych od ćwiczeń oznacza, że nie ćwiczyłam praktycznie co trzeci dzień. Sporo wolnego.
Naprawdę dość trudny był dla mnie luty pod względem mobilizacyjnym.
Liczę na lepszy marzec ;)

Potrzebuję Waszej pomocy w postaci wirtualnych kopniaków jeśli będę się lenić, ociągać itd. Z góry dziękuję :)))

Udanego tygodnia i dobrego marca :)

czwartek, 26 lutego 2015

Dzień 57

Zwariowany dzień od samego rana. Później dopadł mnie zupełny brak chęci na ćwiczenia, a skoro wychodzę z założenia, że zmuszanie się do ćwiczeń jeszcze bardziej do nich zniechęca odpuściłam z nadzieją, że jutro będzie ok. ;)

Do jutra zatem. Spokojnej nocy :)

środa, 25 lutego 2015

Dzień 56

Ćwiczyłam, a owszem.
Zrobiłam skalpel wyzwanie, który okazał się być prawdziwym wyzwaniem!
Przecież śmigałam ten trening bez mrugnięcia okiem, a dzisiaj jakiś żart. Każde ćwiczenie wymagało włożenia masy wysiłku. WIOSNĘ chcę i nowe pokłady sił, bo nie jest dobrze ;)

Miłego wieczoru :)

wtorek, 24 lutego 2015

Dzień 55

Odświeżyłam sobie callanetics. Zapomniałam już jak miło relaksuje ;)
Znalazłam dzisiaj świetny przepis na dwuskładnikowe naleśniki, który mam zamiar wypróbować przy najbliższej okazji. Bezglutenowe, pożywne, a jednocześnie nisko kaloryczne :)



Spokojnej nocy i do jutra :)

poniedziałek, 23 lutego 2015

Dzień 53 & 54 - cukier

Przyznaję się do ogromnego lenia wczoraj. Padał deszcz, nie chciało się nic poza siedzeniem pod ciepłym kocem. Tak też zrobiliśmy ;) Dzisiaj mam za sobą skalpel 2, bo też ledwo zebrałam się do ćwiczeń.
Nie wiem co się dzieje. Wiosna idzie? Przesilenie jakieś mnie dopada?
Nie mam pojęcia, ale mam nadzieję, że ta niemoc szybko minie.
Pewnie potrzebuję jedynie trochę słońca i wszystko wróci do normy. Ostatnio jest ciągle mokro i pochmurno, pewnie dlatego człowiek na nic nie ma ochoty :/

Wrócę jeszcze na chwilę do tematu cukru. Znalazłam opinię Jamie Olivera na jego temat. Co prawda jest po angielsku, ale może google translate pomoże?
Warto przeczytać TUTAJ. Jamie jest za opodatkowaniem cukru podobnie jak opodatkowane są papierosy, a swoją opinię opiera o statystyki zachorowań spowodowanych zbyt dużą ilością zjadanego cukru. Badania przeprowadzone były w UK.
Warto obejrzeć również poniższy wywiad na temat cukru z profesorem Jerzym Ziębom. Pozwala on zwiększyć naszą świadomość chociażby na temat ilości spożywanego cukru, ale również jaki to ma wpływ na nasz organizm i organizmy naszych dzieci.



Do jutra :)


sobota, 21 lutego 2015

Dzień 50, 51 & 52

Kilka dni wypełnionych wyjazdami nie pozwoliły mi ani na ćwiczenia, ani na wpisy. Co prawda nie robiłam treningów, ale udało się sporo pospacerować. Dzisiaj wracam już do rutyny. Kolejny skalpel wyzwanie powędrował na lutową listę.

Do jutra :)

środa, 18 lutego 2015

Dzień 49

Dopadł mnie zupełny brak czasu. Wystarczyło go jedynie na szybki godzinny spacer, więc mogę go spokojnie zaliczyć jako kardio ;)

Spokojnej nocy :)

wtorek, 17 lutego 2015

Dzień 48

Skalpel 2 plus trening na płaski brzuch za mną. Bardzo dobrze i lekko minął mi dzisiejszy trening. Cierpliwie czekam na wiosnę. Mam wtedy jeszcze więcej energii. Wystarczy troszkę więcej słońca i aż chce się żyć :D
Właściwie, jak tak teraz myślę, to czekam na tę wiosnę niecierpliwie ;)

Uciekam poczytać.
Spokojnej nocy i do jutra :)

poniedziałek, 16 lutego 2015

Dzień 46 & 47

Wpis na szybko.
Wczoraj miałam dzień wolny od ćwiczeń.
Dzisiaj zrobiłam skalpel wyzwanie.
Nadal czuję lekkie zakwasy po sobotnim treningu ;)
Od dzisiaj powtarzam rozpisaną przez panią dietetyk miesięczną dietę.

Do jutra :)

sobota, 14 lutego 2015

Dzień 45

Miałam go zacząć słowami 'dzień wolny', a tym czasem zamienił się w bardzo intensywny. Najpierw dopadła mnie gorączka wiosennych porządków, czyt. dzień był w miarę ciepły i przez chwilę zaświeciło słońce ;) Byłam naprawdę szybka i dokładna dlatego spodziewam się, że spaliłam dość dużą ilość kalorii tylko przy tym zajęciu ;)
Czułam się mniej więcej tak :D

Źródło.

Miało mi to właściwie wystarczyć, ale wieczorem zadziałała motywacja w postaci mojego męża, który sam poszedł zrobić trening. Właśnie skończyłam HIIT.

Miłego wieczoru :)

piątek, 13 lutego 2015

Dzień 44

Skalpel wyzwanie za mną. Spalam pączki ;)
Jeśli jemy coś rzadko jakoś lepiej smakuje, zgodzicie się ze mną?
Poza tłustym czwartkiem w ciągu roku zjadam może jeszcze jednego pączka, a czasem wcale. Serio. I jakoś mi ich nie brakuje.

Wiecie czego mi brakuje? Ćwiczeń. Jeśli nie ćwiczę około dwóch dni na trzeci zaczyna mnie 'nosić', jakby nadmiar energii szukał ujścia, dlatego jak ulał pasuje mi tutaj poniższa motywacja.
To już chyba swego rodzaju uzależnienie od ruchu :)


Źródło
zdjęcia.


Miłego wieczoru i miłego dnia jutro :)

czwartek, 12 lutego 2015

Dzień 42 & 43

Dwa dni przerwy to wystarczająco długo. Właściwie to mam poniekąd szczęście, że w trzeci dzień okresu śmiało mogę wracać do ćwiczeń ;)
Dziś, na rozruszanie, zrobiłam skalpel 2. Częściowo dlatego, że miałam ograniczony czas, a ten trening jest dość krótki.
Aby tradycji stało się zadość oczywiście zrobiliśmy pączki, ale też pyzy drożdżowe na parze, które uwielbiamy. Jutro już będzie dzień jak co dzień. Dzisiaj nie liczymy kalorii ;)


Wiecie, że na Wyspach również jest odpowiednik naszego Tłustego Czwartku? Jest to Pancake Day i wszyscy jedzą wtedy tradycyjnie naleśniki. W tym roku przypada 17-tego lutego.
Znacznie lżejsza wersja dzisiejszego 'święta' oczywiście w zależności od dodatków ;)

Miłego wieczoru i do jutra :)


wtorek, 10 lutego 2015

Dzień 41

Przymusowa przerwa okresowa.
Mam nadzieję, że dwa dni wystarczą ;)

Dzisiaj trafiłam gdzieś na artykuł połączony ze zdjęciami z lat 50-tych. Chodziło o elegancję, o to jak gustownie ludzie potrafili ubierać się na co dzień w tamtym okresie.
To prawda. Nie było dziewczyn w rozciągniętych i przydeptanych spodniach dresowych, facetów ze spodniami opuszczonymi prawie do kolan (zawsze mnie zadziwia to, jak oni są w stanie je utrzymać na tej wysokości, tak czysto technicznie) itd. itp. To co jednak zwróciło moją największą uwagę to fakt, że nie było wtedy widać otyłych ludzi. Wszyscy szczupli i zadbani, zarówno dorośli jak i dzieci.
Aż miło było popatrzeć, zwykła estetyka przyjemna dla oka.
Obecne czasy fundują nam zbyt dużo jedzenia, zbyt łatwy dostęp do leniwego 'pożerania' zbyt dużych jego ilości, a za mało ruchu w stosunku do zjadanych kcal.

Źródło.

Wczoraj rozmawiałam z pewną panią (Azjatką). Nasza rozmowa zaczęła się od tego, że skomentowała przechodzącą panią, ze znaczną nadwagą, słowami 'nigdy nie chciałabym być taka gruba', 'ja też nie' :) Na co Ona, że lubi jeść, a ja na to, że ja też lubię jeść tyle, że staram się jeść odpowiedniej wielkości porcje (broń Boże głodowe). Zaczęłyśmy rozmawiać o jedzeniu, gotowaniu, co lubimy itd.
W końcu zapytała jak ja to robię w takim razie, że jestem taka szczupła [w tym momencie poczułam się jakby moja praca włożona w ćwiczenia została doceniona ;)]. Opowiedziałam jej o ćwiczeniach itd.
Sposób gotowania i jej, i nasz różnią się stanowczo od tego co jadają Brytyjczycy wyglądający jak tamta pani ;)
Jaki z tego morał? Hmmm, jeść zdrowo i racjonalnie, do tego zadbać o odpowiednią ilość ruchu, a otyłość nam nie groźna?
Tak, chyba o to chodzi. Jak myślicie?

Źródło.

Spokojnej nocy :)

poniedziałek, 9 lutego 2015

Dzień 39 & 40

W biegu. Wczoraj, dzięki pięknej pogodzie, byliśmy na dwugodzinnym spacerze. Zdecydowanie wystarczył aby zastąpić trening ;) Dzisiaj mam za sobą skalpel 2.

Do jutra :)

Ps. Trzymam się dzielnie zdrowego odżywiania i dzięki temu bezkarnie mogę pozwolić sobie na małe, słodkie co nieco w weekend nie obserwując tym samym negatywnych zmian ;)
Potwierdza się zasada, że można jeść wszystko w granicach rozsądku, ważne żeby nie naginać granic zbyt mocno :D

sobota, 7 lutego 2015

Dzień 37 & 38

Już jestem :)
Wczoraj nie ćwiczyłam. Zakwasy miałam jeszcze większe niż przedwczoraj, więc był reset 'systemu'.
Dzisiaj już było ok. Mam za sobą skalpel wyzwanie i długi, ponad godzinny spacer. Wiem, że na wiosnę jeszcze za wcześnie, ale dzisiaj był tak piękny dzień, że momentami wyczuwało się ją w powietrzu. Coś pięknego :)

Postanowiłam odświeżyć swoje ombre, które praktycznie zniknęło po ostatnim podcięciu włosów.
Okazało się, że pojawiły się nowe trendy i typowe ombre wyparły flambayage oraz sombre.
Nie widzę zbyt dużej różnicy w tych stylach, ale ekspertem nie jestem ;)
W sieci znalazłam dwie inspiracje na których będę się opierała. Na moich włosach trudno pewnie będzie osiągnąć taki efekt, ale będę próbowała. Lubię wiosną i latem mieć jaśniejsze włosy, poza tym łatwiej ukryć odrosty i nie muszę tak często farbować włosów co jest dla nich na pewno dobre.

Flamboyage - jest to koloryzacja polegająca na wybraniu poszczególnych pasm za pomocą taśm ze specjalnym klejem który nie powoduje żadnych uszkodzeń włosa. Cienkie pasma włosów przyklejają się do taśmy, następnie zabezpiecza się je papierowym paskiem o tej samej grubości co taśma i farbuje resztę włosów na jednolity odcień, dopasowany kolorystycznie do "pasemek". Dzięki tej metodzie uzyskujemy efekt włosów muśniętych słońcem.
Więcej tutaj.


Źródło.

Sombre.
Czym się różni sombre od swojej starszej siostry? Przede wszystkim jest bardziej naturalne, a jasne refleksy nie są zarezerwowane tylko dla końcówek. (Chociaż Agnieszka z naszej redakcji twierdzi, że to nic innego, jak pasemka tylko ukryte pod nową, dziwną nazwą.) Możesz rozjaśnić buzię kilkoma pasemkami przy samej twarzy. Krótsze warstwy włosów mają cienkie pasemka koloru, które biegną przez całą długość. Klasyczne ombre może wydawać się nieco płaskie. Włosy farbowane metodą sombre są bardziej gęste, pełne życia. No i w przeciwieństwie do ombre, wyglądają równie dobrze u brunetek i blondynek.
Więcej tutaj.


Źródło.

Słonecznej niedzieli :)

czwartek, 5 lutego 2015

Dzień 36 - batoniki zbożowe

Mam poważny problem z siadaniem i wstawaniem po wczorajszym HIIT'cie ;) Całe pośladki oraz wewnętrzne mięśnie ud dają o sobie znać przy każdym ruchu. Czuję się pięknie :D
Dzisiaj odpuściłam dolnym partiom ciała, muszą odpocząć, dlatego wybrałam Model Look. Trening zaliczony, a nogi odetchnęły.

Batoniki zbożowe.
Spędzały mi ostatnio przysłowiowy sen z powiek.
Nasze dzieci jedzą słodycze jedynie weekend.
Hmmm, tak nam się wydawało dopóki nie zaczęliśmy dokładnie czytać składów.
Od rana płatki śniadaniowe napakowane cukrem! Do szkoły w lunchbox'sie to samo - jogurty w tubce (cukier! fruktoza itd.) plus batonik zbożowy w którym cukier jest na drugim miejscu, a czasem pierwszym! a dodatkowo olej palmowy itd., itp. Dobrze, że jabłko, ogórek i kanapki nie zawierają cukru ;) Po powrocie ze szkoły znowu cukier w jogurcie z kącikiem, więc cukier zarówno w samym jogurcie jak i płatkach oblanych czekoladą.
Przeraziliśmy się troszkę ile cukru jest we wszystkim co dzieci zjadają każdego dnia.

W tym tygodniu wprowadziliśmy małymi krokami zmiany.
Dzieci zaczęły jeść owsianki. Córka na razie błyskawiczną, ale mam nadzieję, że wkrótce przekona się aby spróbować tej z płatków owsianych i mleka jaką je syn. Co prawda na razie 'przyprawiają' je miodem, ale miód to nie cukier. Inaczej przyjmuje go organizm, nie powoduje takich wyrzutów insuliny jak cukier, a poza tym dostarcza cennych składników odżywczych - jeśli nie zabijemy ich wrzątkiem ;)

Wróćmy jednak do batoników.
Po sprawdzeniu tych dostępnych na rynku opadły mi ręce. Jedyne bez zbędnych dodatków to te firmy nakd, ale cena (biorąc pod uwagę dwoje dzieci i batonik każdego dnia) nie jest zbyt przystępna ;) Poza tym syn stwierdził, że wyglądają 'dziwnie'.
Przeszukałam, więc internet w poszukiwaniu inspiracji i dobrego przepisu.
Nie rozumiem dlaczego ludzie dodają cukier do batoników robionych w domu!? Przecież dodatki same w sobie są wystarczająco słodkie, a poza tym robiąc coś samemu chcemy aby było lepsze od tego dostępnego w sklepie, prawda?
Na szczęście trafiłam na TEN przepis, który był dla mnie punktem wyjścia i świetnie się sprawdził. CO prawda przepis jest na ciasteczka, ale upiekłam je w keksówce i pokroiłam na batoniki.


Zrobiłam je z połowy porcji, aby sprawdzić przepis. Oryginalny przepis znajduje się pod linkiem powyżej, my zrobiliśmy je tak:

Składniki:
0,5 szklanki płatków owsianych (górskich)
1 banan
1 łyżeczka miodu (jeśli banan jest bardzo dojrzały miód można pominąć)
1/4 szklanki suszonej żurawiny
1/4 szklanki rodzynek
garść orzechów laskowych oraz garść migdałów

Wykonanie:

Banany rozcieramy widelcem na gładką masę. Dodajemy płatki owsiane i mieszamy. Odstawiamy na 20 minut, tak aby płatki lekko napęczniały.
Dodajemy miód, posiekane rodzynki, żurawinę i orzechy, i jeszcze raz mieszamy.

Masę wykładamy do keksówki i pieczemy w 180 stopniach przez ok 30 minut. Studzimy na kratce.
Wyłożyłam formę papierem do pieczenia i to nie był najlepszy pomysł ;) Sporo czasu zajęło mi odrywanie go. Z ciasteczkami pewnie nie ma problemu, ale przy batonikach się nie sprawdził.

Dzieci złożyły reklamację co do żurawiny i rodzynek. Nie przepadają za suszonymi owocami. Następnym razem zrobimy mieszankę z bardziej urozmaiconymi orzechami plus pestki dyni, słonecznika, może sezam?
Kombinacji jest cała masa.

Polecam jeszcze dwa przepisy: TEN i TEN.

Spokojnej nocy i do jutra :)

środa, 4 lutego 2015

Dzień 35 - powrót do treningu HIIT

Mam nadzieję, że wszystko będzie ok. z moimi biodrami i będę mogła wrócić do tego typu treningów na dobre.
Dzisiaj wybrałam trening food baby HIIT workout z Cassey prowadzącą bloga Blogilates. Ten trening jest jednym z moich ulubionych treningów HIIT. Legs on fire ;) Lepiej nie schodzić zaraz po nim po schodach ;D


Come on legs, you can do it!
- tak oczywiście, NIE PRAWDA :D
No ok., prawda, prawda :p
Lubię jej energię chociaż dzieciaki śmieją się, że dużo krzyczy ;)
W tym momencie trudno mi uwierzyć, że jeszcze chwilę temu byłam zmarznięta jak kawałek lodu ;D
Wytrwałam do końca, ale ćwiczenia robiłam (poza pierwszym) bez wyskoków. To nie jest łatwy trening. Wolałam zrobić wszystkie powtórzenia, ale ze stopami na ziemi zamiast paść w połowie minuty i nie powstać :D
Przypominam, że treningów HIIT nie powinny robić osoby początkujące ze względów zdrowotnych. Pisałam o tym tutaj i tutaj. To bardzo ważne.

Do jutra :)

Ps. Dodaję tutaj od czasu do czasu troszkę muzyki, żeby móc szybko przypomnieć sobie jakiegoś wykonawcę.
Często wolę też wykonania akustyczne.

Nie wiem dlaczego, ale papieros w ręku wokalisty to swojego rodzaju rozczarowanie :/

wtorek, 3 lutego 2015

Dzień 33 & 34 - podsumowanie stycznia

Wczoraj mnie nie było, ale skalpel 2 oraz trening mięśni brzucha powędrowały na lutową listę :)
Dzisiaj za to nie miałam czasu na ćwiczenia.

Przyznajcie się, kto postanowił ćwiczyć w tym roku?
A komu się udało i może podsumować pierwszy miesiąc ciężkiej pracy?
Mi się udało, a że nie mogę dłużej zwlekać z podsumowaniem przejdę do rzeczy.
Jak sprawa wygląda wizualnie?
Myślę, że ostatnio wprowadzone przez nas zmiany w kuchni zaczyna być widać delikatnie na ciele ;)


Ile dodatkowej pracy się na to złożyło?
- skalpel - 4
- model look - 2
- skalpel wyzwanie - 7
- skalpel 2 - 9
- dni wolne - 8
- trening na płaski brzuch - 2

Biorąc pod uwagę, że styczeń załapał Nowy Rok itd., nie jest najgorzej z liczbą wolnych dni.

Niestety nie zdążyłam się wymierzyć i pewnie nie zdążę do soboty, czyli będę tuż przed okresem, a wtedy nie lubię się mierzyć. Jestem zazwyczaj lekko opuchnięta, miara kłamie dodając cm ;) i ogólnie motywacja maleje jeśli widać mniejsze postępy, dlatego też zmierzę się przy okazji podsumowania lutego.
Wybaczcie.

Spokojnej nocy i do jutra :)

niedziela, 1 lutego 2015

Dzień 32

Skalpel wyzwanie.
Podsumowanie stycznie postaram się zrobić jutro.

Dobrego tygodnia :)

Ps. Trafiłam dzisiaj zupełnym przypadkiem na kopalnie wiedzy. Jeśli nie znacie tej dziewczyny bardzo polecam :)

http://www.kaylaitsines.com/blogs/news

sobota, 31 stycznia 2015

Dzień 31

Trudno uwierzyć, że styczeń już za nami. Czas pędzi nieubłaganie. Jutro podsumowanie miesiąca.
Jako ostatnie z ćwiczeń na listę wędrują skalpel 2 plus trening na płaski brzuch Ewy Chodakowskiej.
Kilka ćwiczeń z treningu na płaski brzuch znam z treningu Model Look Ewy i nie sprawiają mi problemu, ale nożyce plus dwa inne ćwiczenia to nadal spore wyzwanie ;D No nic, nie poddaję się i pracuję dzielnie dalej.
Mięśnie szybko przyzwyczajają się do konkretnych ćwiczeń, a jeszcze szybciej odzwyczajają ;)

Spokojnej nocy i do jutra :)


piątek, 30 stycznia 2015

Dzień 29 & 30

Skalpel wyzwanie za mną. Miałam zrobić również trening mięśni brzucha z płytki Ewy, ale mąż skusił mnie kawą i przełożyłam go na jutro ;) Kawa wygrała, plus imieninowy kawałek ciasta córki. Przy okazji życzę wszystkiego najlepszego Martynom :)))


Zrobiłam kolejny kroczek w stronę redukcji cukru na co dzień. Otóż od tygodnia nie słodzę kawy :) Nie myślałam, że to kiedykolwiek nastąpi, a teraz kawa bez cukru naprawdę mi smakuje :)
Wiem, wiem, mówię o redukcji cukru i pokazuję ciasto :D Takie wyjątki są u nas jedynie w weekendy i to nie w każde, więc jest ok. Poza tym im więcej człowiek sobie odmawia tym więcej go ciągnie by 'grzeszyć' ;)

Wczoraj nie ćwiczyłam. Reset.

Dobrego weekendu :)


środa, 28 stycznia 2015

Dzień 27 & 28

Myślałam, że już żadne ćwiczenie nie zaskoczy moich mięśni brzucha. Do dziś.
Otarłam kurz z płyty dołączonej do Przepisu na sukces Ewy Chodakowskiej i zrobiłam znajdujący się na niej trening na płaski brzuch tuż po skończeniu skalpela 2.
Niby ok., ale nie byłam w stanie wytrzymać wszystkich powtórzeń ;) Ciekawa jestem po którym razie zdążę za Ewą w tempie i z tą samą liczbą powtórzeń?


Wczoraj nie ćwiczyłam.

Miłego popołudnia i do jutra :)

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Dzień 26

Kolejny dzień do przodu.
Skalpel 2 za mną. Raz dwa i po treningu.
Chcieć to móc, podobno ;)

Zaczynają się dłuższe dni. Dzisiaj około 17-tej jeszcze był dzień. Niedługo przesuniemy zegary i będzie można wychodzić na długie, popołudniowe spacery. Szczerze nie możemy się doczekać :)))

Do jutra :)

niedziela, 25 stycznia 2015

Dzień 25

Zalogowałam się. Otworzyłam zakładkę 'nowy post' i miałam napisać, że dziś nie ćwiczyłam.
Usłyszałam stukanie na górze. Poszłam sprawdzić i zobaczyłam męża zabierającego się za trening. Najlepsza motywacja :D
To było godzinę temu. Skalpel wyzwanie za mną :)))

Dobrego tygodnia :)

piątek, 23 stycznia 2015

Dzień 22 & 23

Wczoraj nie ćwiczyłam. Potrzebowałam dnia przerwy. Jakiś ciężki był ten tydzień, chyba zrzucę winę na pogodę ;)))
Dzisiaj nie miałam absolutnie ochoty na ćwiczenia, ale udało mi się zebrać z czego bardzo się cieszę. Żeby było jak najmniej boleśnie zrobiłam skalpel 2. Szybko i skutecznie ;)

Udanego weekendu :)

Ps. Jak tam wasze postanowienia noworoczne? Legły już w gruzach, czy cierpliwie krok po kroku staracie się je realizować?

środa, 21 stycznia 2015

Dzień 21 - jak gotować warzywa?

Czy wiecie dokładnie jak można przygotowywać poszczególne warzywa?
Poniżej znajdziecie przewodnik, który można pobrać do druku lub zamówić w formie plakatu z TEJ strony.
Tabelka podzielona jest pod dwoma względami, czyli wg. sposobu gotowania oraz pory roku, w której warzywa są najlepsze.


Jeśli chodzi o ćwiczenia, ostatnie dwa treningi, które robiłam kładły większy nacisk na nogi, więc dziś zrobiłam Model Look nakierowany na górne partie ciała. Bardzo lubię czuć jak pracują mięśnie brzucha podczas tego lekkiego treningu :)

Miłego wieczoru i do jutra :)

wtorek, 20 stycznia 2015

Dzień 20

Skalpel 2 zrobiony :)
Po wczorajszym treningu czuję mięśnie pośladków. Przydałyby się jakieś ćwiczenia na pośladki z większym obciążeniem, ale szczerze mówiąc boję się spróbować żeby nie zdenerwować swoich stawów biodrowych ;) Może się odważę, ale jeszcze nie teraz.

Miłego popołudnia i do jutra :)

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Dzień 17, 18 & 19, oraz podejście do treningów

Witam po przerwie :) Trzy dni to dość dużo, ale jak trzeba to trzeba.
Dzisiaj mam już jednak za sobą skalpel wyzwanie, który zawsze dobrze mi się wykonuje po kilku dniach wolnego.

Jakie masz podejście do treningów?
Dlaczego podejmujesz decyzję 'muszę schudnąć/od jutra zaczynam ćwiczyć'?
Skąd bierze się twoje postanowienie noworoczne 'w nowym roku będę się więcej ruszać'?
I na koniec:
dlaczego tak szybko zapominasz o swojej decyzji?
skąd ona się wzięła?
dlaczego coś chciałaś zmienić?
dlaczego znów ci się nie udało?

Myślę, że główną przyczyną nie jest brak chęci, czasu czy motywacji.
Moim zdaniem główną przyczyną tego stanu jest to, że po kilku dniach zaczynasz traktować ćwiczenia/treningi jako obowiązek, coś co MUSZĘ jeszcze dzisiaj zrobić.
Wiadomo, że nadmiar obowiązków przytłacza i jeśli cały dzień zdążył już nas zmęczyć, jeśli wydarzyło się coś co odebrało nam resztkę sił, trening jest ostatnią! rzeczą na jaką masz ochotę. Jest ciężarem, kolejnym zadaniem do wykonania, a ty przecież padasz już na nos i nie masz siły ruszyć ręką, a co dopiero zabrać się za ćwiczenia.
I tak z czegoś o czym myślałaś z wielką przyjemnością staje paskudnym przymusem, a wtedy pozamiatane.
Twoje postanowienie noworoczne właśnie legło pod stertą gruzów.
Ok. Nie ma problemu. Nic się nie stało. Jest połowa stycznia, więc z czystym sumieniem można zapomnieć o nim i wpisać je po raz kolejny na listę postanowień w przyszłym roku, prawda? :D

NIE! Przypomnij sobie jak bardzo cieszyłaś się na treningi, ile energii dodawało ci samo myślenie o nich i jak wizualizowałaś efekty własnej pracy za miesiąc, dwa.
To naprawdę proste. Trzeba tylko zmienić sposób myślenia z MUSZĘ na CHCĘ, bo przecież chcesz, prawda?
Zawsze znajdziesz 30-40 minut na trening, zawsze! Więcej czasu marnujesz w ciągu dnia zupełnie nieświadomie na tzw. głupoty.

Idealnie było trenować od rana, aby resztę dnia spędzić lekkim, pełnym energii krokiem i bez poczucia, że 'MUSZĘ jeszcze zrobić trening'. Pamiętaj jednak, to nie może być muszę, po prostu chcę zrobić trening. To ma być przyjemność nie przymus i na pewno ci się uda! Nie pozwól sobie zabrać czasu tylko dla siebie ;)
Trzymam za ciebie kciuki :)))

Źródło.


Do jutra :)

piątek, 16 stycznia 2015

Dzień 16

Przymusowa przerwa okresowa.

Udanego weekendu :)

Ps. Kcal na talerzu:
- wczoraj - 1688kcal
- dzisiaj - 2026kcal.

czwartek, 15 stycznia 2015

Dzień 15

Nadal trzymają mnie zakwasy po ostatnim Model Look. Czuję dość mocno bicepsy (mięśnie dwugłowe ramienia).

Źródło ilustracji.

Nie powiem, cieszę się, bo dawno nie czułam tych mięśni. Model Look był dobrym pomysłem ponieważ 'ruszył' do pracy, jak się okazało, mniej używane mięśnie.
Dzisiaj zrobiłam skalpel 2, ponieważ zależało mi na krótszym treningu z naciskiem na dolne partie ciała.

Marzy mi się wiosna. Nie mam nic przeciw chłodom zimy, ale deszcz przez więcej niż tydzień potrafi mnie zmęczyć :/

Do jutra :)

środa, 14 stycznia 2015

Dzień 14

Brakło mi dziś serca do ćwiczeń. Decyzję o odpuszczeniu poparł ból głowy. Tabletka pomogła.

Do jutra :)

Ps. 1846 kcal

wtorek, 13 stycznia 2015

Dzień 13

Miałam nie ćwiczyć. Serio.
Zimno, mokro, człowiek najchętniej zostałby cały dzień pod kocem z kubkiem gorącego napoju w dłoni - nie ważne jakiego.
Wieczorem usiadłam, żeby napisać post i przyznać się do niemocy.
Przeczytałam kilka komentarzy od was i stwierdziłam, że jednak gdzieś tam jeszcze zostały resztki chęci, które udało mi się zebrać w kupę. Wskoczyłam szybko w leginsy i zabrałam się za Model Look, ponieważ stwierdziłam, że przydałoby się popracować więcej nad górnymi partiami ciała.
Skończyło się tak, że mój mąż również poszedł zrobić trening, a dzieciaki zrobiły sobie wyzwanie plankowe :D
Proszę jak motywacja w grupie rośnie :D

1608kcal

Do jutra :)

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Dzień 11 & 12

Niedziela była moim dniem resetu, więc spędziliśmy ją leniwie, a biorąc pod uwagę warunki na zewnątrz, bardzo leniwie ;) Czasem jednak taki dzień jest potrzebny.
Dzisiaj powrót do rutyny. Skalpel wyzwanie za mną.
Szkoda, że ta rutyna dotyczy również pogody, bo znów pada deszcz :/ Podobno ma tak być do końca tygodnia.
Szczerze nie mogę doczekać się marca i możliwości wychodzenia na dłuuuugie spacery.

Kcal na talerzu:
- wczoraj - 1861kcal
- dzisiaj - 1535kcal

Miłego wieczoru :)

sobota, 10 stycznia 2015

Dzień 10 - HIIT

Osoby zaawansowane treningowo wiedzą jak wiele korzyści przynoszą krótkie ale intensywne treningi. Moimi ulubionymi swego czasu były dwa treningi HIIT,ten i ten. Żałuję, że musiałam odpuścić, może jeszcze kiedyś wrócę ;)
Pamiętam kiedy robiłam je po raz pierwszy, szczególnie ten, który kryje się od pierwszym linkiem. Myślałam, że serce wyskoczy mi gardłem, a ja sama padnę na zawał ;) Z każdym razem było lepiej, a treningi wykonywałam kiedy nie miałam czasu na dłuższe.

Źródło zdjęcia.

Co to jest HIIT pisałam tutaj dlatego nie będę się powtarzała, zachęcam do przeczytania, ponieważ nie jest to trening, który może wykonywać każdy i w dużej częstotliwości.
Dzisiaj chciałabym dodać trzy rzeczy, które trzeba wiedzieć zanim zacznie się wykonywać trening HIIT:

1. Zwiększa ryzyko przetrenowania


HITT wykonywany prawidłowo świetnie uzupełni twój program treningowy, ale wykonywany źle może prowadzić do kontuzji, wypalenia i braku motywacji.
Musisz być świadoma, że twoje ciało ma swoje ograniczenia i nie można przesadzić z intensywnymi treningami. Jeśli spróbujesz wykonywać HIIT plus trening z obciążeniami 5-6 razy w tygodniu to tylko kwestia czasu aż poważnie przeciążysz organizm. Pamiętaj, że nawet jeśli pracujesz nad różnymi grupami mięśniowymi w kolejnych treningach twój ośrodkowy układ nerwowy pracuje jednakowo intensywnie generując siłę i moc potrzebną do wykonania treningu. To wymaga czasu i odpoczynku. Nawet najbardziej wysportowane osoby powinny ograniczyć ten trening do maksymalnie czterech sesji w tygodniu, a średnio zaawansowane osoby do dwóch, trzech.

2. Należy wybrać właściwą formę ćwiczeń

Drugim ważnym punktem jest wiedzieć, że należy wybrać odpowiednią formę ćwiczeń.
Które są właściwe? Kluczową sprawą jest wyszukać ćwiczenia, w których można szybko przyspieszyć. Jeśli aby dojść do maksymalnej prędkości wystarczy 10 sekund, a ćwiczenie wykonujesz 30 sekund marnujesz 1/3 całkowitego czasu. Wybierz ćwiczenie, które pozwala dostać się do maksymalnej prędkości niemal natychmiast, np. burpees, mountain climbers, pajacyki, spinning, bieg w miejscu - wszystkie będą świetnym wyborem.

3. Zarządzaj mądrze treningiem siłowym dolnych części ciała.

Większość form HIIT będzie opierało się na pracy dolnych części ciała, więc zwróć uwagę, w jakim stosunku wykonujesz ćwiczenia dolnych części ciała do treningu siłowego tych partii. Jeśli robisz zestawy ciężkich przysiadów, wypadów, i martwych ciągów pewnego dnia obudzisz się z poważną obawą przed przystąpieniem do treningu HIIT. Twoje ciało potrzebuje czasu na regenerację. Pomiędzy treningami HIIT należy robić dni zupełnie wolne od ćwiczeń.

Jeśli zachowasz powyższe punkty na uwadze będziesz w stanie czerpać wszelkie korzyści, jakie wysokiej intensywności treningi mają do zaoferowania :)
HIIT MUSI BYĆ poprzedzony porządną rozgrzewką i zakończony rozciąganiem.

Przykładowy zestaw

Źródło zdjęcia.

Ja mam dzisiaj za sobą skromny skalpel, jak było w planach.

Miłego wieczoru :)

piątek, 9 stycznia 2015

Dzień 9

Wpis na szybko :)
Skalpel 2 dla odmiany.
2196 kcal, wiem, wiem - mąż skusił mnie na wino, a sama skusiłam się na świeżą chałkę z serkiem Philadelphia i miodem, w hmmmm powiedzmy większej ilości niż wypada ;)

Słonecznego weekendu :)

czwartek, 8 stycznia 2015

Dzień 8 i owsiankowa miłość ;)

Odpisując dziś Pauli na komentarz pomyślałam, że napiszę Wam co nieco o swojej owsiance ;)
Superfood - wiadomo, same korzyści z jej jedzenia, a poza tym oszczędność czasu rano.
Wiem, że owsianka ma swoich zwolenników i przeciwników, dlatego nikogo nie będę na nią namawiała, napiszę po prostu jaką lubię :)))
Obecnie robię ją jedynie na wodzie ponieważ na mleku wydaje mi się być za ciężka.


Zacznę od tego, że nie lubię klejącej papki i pomimo, że ją uwielbiam to taka papka urosłaby mi chyba w gardle. Moja owsianka musi być lekko płynna, tzn. jakby luźna.

Wersja z truskawkami i jabłkiem.

Podstawą są:
- 4 łyżki płatków osianych (zwykłych, górskich - uwierzcie mi, przechodziłam sporo etapów, ale te są naj)
- orzechy ok. 10g (włoskie, laskowe, migdały lub inne, ale zawsze jeden rodzaj w jednej owsiance)
- suszone owoce - żurawina lub śliwki, w sezonie owoce sezonowe (truskawki, maliny, jeżyny)
- owoc, przeważnie jabłko(często dodaję do jabłka cynamon), ale to również zależy od sezonowości
- czasem siemie lniane lub ziarenka chia

To jest wersja podstawa mojej owsianki - cztery składniki.

Tutaj z gruszką i truskawkami.

Druga wersja to owsianka czekoladowa:
- płatki jak wyżej
- żurawina
- orzechy
- łyżka naturalnego kakao
- banan lub gruszka (w sezonie brzoskwinia)

Obie wersje robię podobnie. Płatki, pokrojone orzechy, suszone owoce i ewentualnie ziarenka zalewam gorącą wodą, tak aby wody było około 2 cm powyżej płatków, zostawiam na noc pod przykryciem (jeśli zalejesz zimną wodą owsianka ma niższy indeks glikemiczny, ale płatki inaczej rozmiękają i nie bardzo mi to odpowiada).
Rano wstawiam na dwie minuty do mikrofalówki, a w tym czasie na tarce o małych oczkach (tych na boku) ścieram owoc, który następnie mieszam z gorącą owsianką i gotowe.
Zawsze można dodać odrobinkę wody jeśli wyjdzie za gęsta.
Rano przygotowanie jej zajmuje dosłownie 3 minuty ;)

Przy wersji czekoladowej radziłabym dodać kakao dopiero na koniec (płatki moczone z kakao nie pęcznieją jakimś magicznym sposobem, są jakby skurczone), najlepiej wymieszać kakao ze startym lub rozgniecionym owocem, żeby nie było grudek. Banana rozgniatam widelcem, a gruszkę lub brzoskwinię ścieram podobnie jak jabłko.
Owsianka z bananem może potrzebować odrobinę więcej wody ponieważ rozgnieciony banan zmienia konsystencję owsianki na lekko budyniową.

Jeśli o mnie chodzi wymyślam tyle kombinacji, że owsianka nie jest w stanie mi się znudzić ;)

Dzisiaj mam kolejny skalpel za sobą.
Na talerzu:
- wczoraj - 1626 kcal
- dzisiaj - 1821 kcal

Do jutra :)

środa, 7 stycznia 2015

Dzień 7

Skalpel za mną. Spróbuję poświęcić mu ten tydzień i zamienić innym treningiem w przyszłym tygodniu.

Podzielę się z wami dwoma ciekawostkami. Trafiłam dziś na blog Quchenne-Inspiracje prowadzony przez moją imienniczkę, która pisze o sobie

'Mama, żona, dietetyczka, pasjonatka zdrowego stylu życia.'

Polecam osobom, które czują się 'zagubione' w kuchni, nie wiedzą jak ułożyć sobie dietę, aby skutecznie wspomogła ćwiczenia dla osiągnięcia upragnionych efektów. Na blogu znajdziecie pełne jadłospisy łącznie z listami zakupów. Nie może być prościej ;)

Drugą rzeczą, którą chciałabym wam pokazać jest ostatnie odkrycie mojego męża - masło orzechowe bez absolutnie żadnych! dodatków. Czysty skład, 100% prażonych orzeszków ziemnych mielonych łącznie ze skórką. Pyszne!
My kupujemy je w tesco, myślę, że w Polsce też je znajdziecie :)
Masło przed użyciem trzeba za każdym razem przemieszać, ponieważ wydziela się naturalny olej, ale cóż to za poświęcenie biorąc pod uwagę taki skład!


Kcal, jeszcze nie wiem, zaktualizuję jutro.

Miłego wieczoru :)

wtorek, 6 stycznia 2015

Dzień 6

Wpis na szybko. Nie mogę wpaść w rytm po dwutygodniowej przerwie świątecznej. Muszę w końcu przestawić dobę ;)
Dziś dla odmiany zrobiłam skalpel.

Miłego wieczoru i do jutra :)


Źródło strony na zdjęciu

kcal dzisiaj 1709

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Dzień 4 & 5 - kosmetyczne podsumowanie roku

Wczoraj nie zdążyłam z wpisem. Zaplanowałam go na wieczór, ale zostały nam ostatnie trzy odcinki Braking Bad no i... nie zdążyłam.
Trening jednak był. Wczoraj skalpel 2, a dziś skalpel wyzwanie.

Kcal na talerzu:
- sobota - 1752kcal
- niedziela - 1855 kcal
- dzisiaj - 1377 kcal

Przypomnę tylko, że wyliczona dla mnie norma przez myfitnespall przy tym co chcę osiągnąć to 1770 kcal.

Chciałabym pokazać Wam dziś kilka moich ulubieńców kosmetycznych z ubiegłego roku. Od razu zaznaczę, że nie jest to żadna reklama. Po prostu te kosmetyki sprawdziły się u mnie bardzo dobrze i uznałam je za godne pokazania/polecenia :)


1. Crystal Spring Salt of the Earth Spray Deodrant - naturalny, bezzapachowy dezodorant w spreju
2. BIOVAX Intensywnie Regenerująca Maseczka do włosów słabych ze skłonnością do wypadania - miałam kilka z tej firmy, ale moje włosy z tą najbardziej się polubiły
3. RETIMAX 1500 maść 30g - dla mnie to odkrycie roku! Koszt około 3zł, a najlepszy krem do twarzy jaki miałam. Zniknęły wszystkie problemy ze skórą, zagoiły się ranki itd. Rewelacja! Polecona i podesłana przez siostrę męża, której jestem za nią ogromnie wdzięczna :)))
4. HIMALAYA Herbals KREM PRZECIW TRĄDZIKOWI I WYPRYSKOM - 30 g - ratował moją skórę, a raczej radził sobie z problemami całkiem dobrze, lekko matuje skórę, gdyby nie odkrycie z punktu powyżej byłby nadal ratunkiem, moja skóra polubiła jednak jeszcze bardziej maść z punktu 3
5. L'OCCITANE Shea Vanilla Bouquet Hand Cream - mam wersję podróżniczą, którą dostałam jako dodatek do gazety, przepadłam z tym kremem do rąk, najlepszy jaki miałam
6. Dr. Organic Organiczny Krem pod Oczy Owoc Granatu 15 ml - o innym już nawet nie myślę, jestem w trakcie drugiego opakowania (co widać na zdjęciu;) zostawiłam sobie poprzedni słoiczek ponieważ jest szklany; przekładam sobie do niego mniejsze ilości kremu na wyjazdy); bardzo wydajny i najskuteczniejszy jaki miałam; naprawdę działa
7. INGLOT nr 802 - dla mnie klasyk
8. RIMMEL Brit Manicure 433 Ivory Tower - śliczny kolor! dobrze się trzyma, z tym powyżej dwa moje ulubione lakiery/kolory ubiegłego roku
9. Healthy Mix Serum foundation - moja skóra po prostu bardzo go lubi, a jest wybredna pod tym względem niestety, dobrze kryje przy jednocześnie lekkiej konsystencji
10. Natural Collection Lash Length Mascara - tusz jeden z najtańszych na rynku, a niezawodny! żadnych grudek, żadnego osypywania itd., mam już chyba trzeci z kolei i nie kusi mnie do zmian; dostępny w drogerii Boots, ponieważ jest to ich firmowy produkt
11. Natural Collection Juicy Lips Gloss kolor Turkish Delight - podobnie jak tusz, niezawodny i dobry na każdą porę roku, a cena jedna z najmniejszych na rynku
12. INGLOT Róż nr 99 - uwielbiam
13. INGLOT Cień do brwi nr560 - moje brwi z tym cieniem to inna bajka
14. Eveline, Art Scenic, korektor do brwi 3w1, brązowy - jest świetnym uzupełnieniem dla cieni do brwi, sprawdza się idealnie!

Na zdjęciu brakuje dwóch ulubieńców, ale nie miałam już opakowań. Muszę jednak o nich wspomnieć. Planuję też ponowny zakup
15. Organiczny Peeling do Twarzy Miód Manuka 125 ml - bardzo dobry peeling, wydawał mi się ostry na początku, ale szybko przywykłam, bardzo dobrze się sprawdzał dlatego chcę go kupić ponownie
16. Dr. Organic Organiczny Krem do Stóp i Pięt Miód Manuka 125 ml - rewelacyjnie nawilża i wygładza, a do tego TEN zapach miodu, chciałoby się go zjeść; nie lubię w kremach do stóp ich dezodorującego zapachu dlatego zapach miodu jest bardzo przyjemną odmianą; recenzja tutaj.

To wszystko. Dużo i niedużo. Było też kilka bubli, ale wyparłam je z pamięci ;)
Znacie któreś z tych kosmetyków? Jeśli tak to macie podobne odczucia, czy zupełnie inne?

Do jutra :)

sobota, 3 stycznia 2015

Dzień 3 i podusumowanie 2014 roku

Dzisiaj mam za sobą skalpel 2.

Przejdźmy jednak do konkretów, czyli podsumowania 2014 roku. Gdyby ktoś miał ochotę zerknąć na poprzednie lata podsumowanie roku 2012 jest tutaj, a 2013 roku tutaj.


Rok 2014 rozpoczęłam z bólem biodra w takim stopniu, że nie mogłam odwieść lewej nogi w bok. Mogłam nią ruszyć jedynie do przodu i do tyłu. Dzięki narzeczonej mojego brata i za jej radą zaczęłam przygodę z callanetics.
Te ćwiczenia pomogły mi wrócić do pełnej sprawności fizycznej i w tym momencie nie pamiętam już o dawnym bólu.
Byłam oczywiście u lekarza (stan był poważny) i po wcześniejszym zdjęciu rentgenowskim zostałam zdiagnozowana - początkowe stadium artrozy. Pisałam o tym tutaj.
Callanetics pomógł mi powrócić na aktywną ścieżkę :)
Musiałam jednak pożegnać się z moją ulubioną formą aktywności czyli bieganiem oraz turbo, które było moim ulubionym treningiem w ubiegłym roku.
Nie mogę wykonywać żadnych treningów, w których są wyskoki itd. Nie skaczę już na skakance itd. Muszę uważać z obciążeniami. Metodą prób i błędów znalazłam treningi, które mi nie szkodzą, a wręcz pomagają ponieważ jestem zupełnie sprawna fizycznie :)))
Nie robiłam ponownych badań, ale mam wrażenie jakby artroza się cofnęła, ponieważ wszystkie objawy ustąpiły.

Dni zupełnie wolnych od ćwiczeń miałam w ubiegłym roku 120. Niby dużo, ale to znaczy, że 245 dni spędziłam aktywnie. Odejmując spacery, które w naszym przypadku są intensywne i dlatego zapisuję je jako trening, zaliczyłam 203 dni z treningami dzień po dniu :)))
Chyba nieźle?

Wymiarów wam dzisiaj nie podam, ponieważ nie mierzyłam się w tym miesiącu, postaram się zrobić to w podsumowaniu stycznia. W tabeli powyżej podałam jedynie wagę.

Co mogę jeszcze powiedzieć?
Ubrania, które noszę nie są opięte, a kupuję je w rozmiarze S, czasem XS i jest z mi z tym bardzo dobrze :D
Wzrostu mam nadal 172 cm ;))) Jeszcze się nie kurczę :D
Na koniec kilka zdjęć, zrobionych na szybko.

PLAN NA TEN ROK - ZBIĆ TKANKĘ TŁUSZCZOWĄ, której jak widać jest jeszcze sporo.


W kurtkach zawsze wygląda się dziwnie, ale chodzi mi tutaj bardziej o pokazanie, że ubrania nie są opięte (wszystkie w rozmiarze S).


To byłoby na tyle. Jeśli o czymś zapomniałam przypomnijcie mi proszę :)
Jutro pokażę Wam kilka moich ulubionych kosmetyków z ubiegłego roku.

Miłego wieczoru :)