czwartek, 28 lutego 2013

Dzień 59

Nie ma sprawiedliwości na tym świecie ;) Nasz mały mężczyzna wstał dziś rano jak gdyby nigdy nic z uśmiechem od ucha do ucha :D Zero zakwasów!
Dziś pytał mnie 'mama, kiedy ćwiczymy?'.
Niestety dziś miałam jedynie 15 minut wolnego dlatego poprzestałam na ćwiczeniach na spalenie tłuszczu i coś mi się wydaje, że jutro to ja będę miała zakwasy ;)

Dziś połknęłam ostatnie tabletki Slimette i jutro napiszę Wam swoje wrażenia oraz podsumuję luty.
Będą też zdjęcia, chociaż ja różnicy nie widzę ;P

Czy ktoś wie może gdzie uciekł ten tydzień?

Udanego piątku :)

środa, 27 lutego 2013

Dzień 58

Tego jeszcze nie było - trzeci dzień z rzędu zrobiłam turbo! Dziś nie ćwiczyłam sama ;) Dołączył do mnie nasz synek. Prawdę mówiąc myślałam, że odpadnie po pierwszej rundzie, a On dotrwał do samego końca! Jutro kończy dziewięć lat. Ciekawa jestem czy rano wstanie bez problemów z łóżka ;D
Dzielny był bardzo :)
W każdym razie brzuszki ćwiczyłam dziś dzięki niemu podwójnie :D Jeszcze nigdy się tak nie uśmiałam w trakcie tych ćwiczeń :D
Hmmm, pytał czy jutro też może ze mną ćwiczyć ;) Problem w tym, że nie wiem czy będzie mi się chciało czwarty dzień z kolei robić ten trening, no ale z takim 'motywatorem' chyba będę musiała ;)

Udanego czwartku :)

wtorek, 26 lutego 2013

Dzień 57

Dzień rozpoczęłam ćwiczeniami - dziesięć minut, w tym brzuszki z treningu C :)))
Wieczorem udało mi się, podobnie jak wczoraj, dosłownie 'wyszarpnąć' pięćdziesiąt minut, więc zrobiłam turbo.
Doszłam dziś do wniosku, że to czy mamy czas na ćwiczenia czy raczej nie, zależy właściwie od naszych chęci na nie, a nie od ilości dostępnego czasu wolnego. Ostatnio dni mam wypełnione co do minuty - dosłownie, a mimo to udaje mi się wygospodarować czas na dłuższy trening. Czasem samo zebranie się do ćwiczeń, czyli dojście do punktu 'tak chce mi się dziś ćwiczyć, więc idę' zajmuje więcej niż sam trening ;D Nie sądzicie?

Słonecznej środy :)

Ps. Wiatr był dziś jakby cieplejszy. Żonkile kwitną już wszędzie! :)

poniedziałek, 25 lutego 2013

Dzień 56

Dziś mam co 'zameldować' pomimo całkowitego braku czasu.
Dzień wypełniony po brzegi. Udało mi się wygospodarować jedynie pięćdziesiąt minut i w tym czasie zrobiłam turbo. Rano zaliczyłam też swoje dziesięć minut ćwiczeń, więc nie jest źle.

Uciekam.
Spokojnej nocy :)

niedziela, 24 lutego 2013

Dzień 55

Niedyspozycja i kompletny brak czasu na cokolwiek sprawiły, że dziś zaliczyłam jedynie squaty. Zrobiłam tradycyjnie 120 sztuk, w tym pierwsze dwadzieścia z wyskokiem. Delikatny powrót do ćwiczeń ;)

Lubicie sałatki owocowe?
Ja uwielbiam!
Dziś zrobiliśmy sałatkę z banana, mango (udało nam się kupić naprawdę dobre), mandarynki i kiwi. Do tego troszkę sosu z jogurtu naturalnego wymieszanego z odrobiną miodu. Pycha!



Słonecznego tygodnia :)

sobota, 23 lutego 2013

Dzień 54

Miałam przygotować dziś dłuższy post, bo przecież ćwiczyć nie mogłam, a tymczasem brakło mi czasu na cokolwiek.
Tyle razy obiecywałam sobie nic nie planować, bo jest to gwarancją, że na pewno nie wyjdzie ;)

Sobota minęła jak z bicza strzelił, intensywnie, ale miło.
Nadal wieje zimny wiatr. Dziś nawet spadło kilka płatków śniegu! Paniki jednak nie wywołały ;)
Dziecko tylko mieliśmy lekko zawiedzione, ponieważ siedziało przy komputerze i płatki przegapiło.

Miłej niedzieli :)

piątek, 22 lutego 2013

Dzień 53

Chciałabym się Wam czymś pochwalić :) Śmiało mogę powiedzieć, że dzięki mojemu mężowi w końcu przekonałam się do owsianki ;) Od ponad tygodnia to również moje codzienne śniadanie.



Najbardziej lubię ją z dodatkiem rodzynek i miodu. Zalewam mlekiem (płatki i rodzynki) i wstawiam (sprawdzonym sposobem męża) na 2:30 min. do mikrofali, po czym śmigam do łazienki umyć twarz i zrobić makijaż. Zajmuje mi to w sumie około 5 min. W tym czasie obie z owsianką jesteśmy gotowe ;)



Ostatnio odkryłam widoczne poniżej płatki owsiane - mają naprawdę dużo suszonych owoców, w tym również rodzynki. Dosypuję sobie je do naszych płatków owsianych zamiast miodu, gdyż rodzynki plus owoce to wystarczająco słodki dodatek :) Niam!



Nie wyobrażam sobie nie zjeść rano śniadania. Już sobie wyobrażam ból głowy, który dopadłby mnie bardzo szybko. Jako, że rano każda minuta się liczy, takie śniadanie jest dla mnie najlepsze - szybkie, ciepłe, samo się robi, a do tego jest pożywne i trzyma do trzech godzin :) W końcu to podobno śniadanie mistrzów ;)
Tak bardzo przyzwyczailiśmy się do płatków co rano, że nawet w weekend nie możemy się bez nich obyć, ale za to robimy sobie wtedy większe drugie śniadania :) Najbardziej lubimy tzw. śniadanie szwedzki stół, najczęściej na styl włoski, czyli pieczywo plus oliwa z oliwek, sery, prosciutto, mozzarella, pomidory, świeża bazylia itd.



A co wy najbardziej lubicie na śniadania te szybkie i te slow?

Co do ćwiczeń. Hmmm
Dopiero co do nich wróciłam i już dziś zostałam przymusowo wyłączona na kolejne dwa dni przez... naturę :/
Przynajmniej będę miała czas i przygotuję dla was dłuższy post ;)

Udanego weekendu :)

czwartek, 21 lutego 2013

Dzień 52

Jakoś trudno mi się zebrać i wrócić do regularnych dziesięciominutówek rano :/ Postaram się :)
Dziś udało mi się zaliczyć turbo. Może jeszcze raz w tym tygodniu się zbiorę ;)

U nas na dobre rozgościł się silny i bardzo zimny wiatr :/ Na szczęście nie pada deszcz :)

Miłego piątku :)

środa, 20 lutego 2013

Dzień 51

Przerwa.
Po wczorajszych ćwiczeniach znów mam zakwasy mięśni ud (dwugłowych długich) co oznacza, że martwy ciąg wykonany został prawidłowo ;)

Do jutra :)

Ps. Słońce przysłoniła warstwa chmur i zrobiło się naprawdę zimno, na szczęście nie pada deszcz :D

wtorek, 19 lutego 2013

Dzień 50

Do ćwiczeń podchodzę jeszcze spokojnie. Zatoki nadal mam zablokowane, ale u mnie to norma, że trzymają mnie jakieś trzy tygodnie :/

Dziś rano ćwiczyłam dziesięć minut, a wieczorkiem zrobiłam jedne z moich ulubionych ćwiczeń na uda i pośladki. Wyglądają niewinnie?
Polecam ;)



Dziś mieliśmy kolejny piękny, słoneczny i bezchmurny dzień. Było ciepło i przyjemnie. Wokół pełno kwiatów :)
Marzę, żeby nie było już nawrotu zimy, co w przypadku Wysp oznacza deszcz ;)
W każdym razie 'nosi mnie' i zaczęłam porządki wiosenne ;)

Nasza jedenastoletnia córka pojechała dziś na koncert - nie, nie sama ;)
Nie wiem czy dziewczyny z Little Mix są już znane w Polsce? W każdym razie tutejsze nastolatki mają na ich punkcie bzika, podobnie jak na punkcie One Direction ;)
To nie moja muzyka (czyt. jestem chyba za stara;)), ale nasza córka ją lubi i słuchając mówi: 'zaczekaj! zaczekaj do refrenu! i jak? podoba ci się?' :D



Spokojnej nocy :)

poniedziałek, 18 lutego 2013

Dzień 49

Udało mi się wrócić do ćwiczeń :)))
Rano ćwiczyłam tradycyjne dziesięć minut.
Po południu zaliczyłam godzinny szybki spacer, a wieczorem turbo :)
Energii mam sporo, ale kaszel gdzieś tam jeszcze sobie drzemie, więc wydolność płuc jest nieco mniejsza :/
Nie wszystko od razu ;)
Ilość energii w moim przypadku uzależniona jest od warunków atmosferycznych ;) Dziś mieliśmy chłodny, ale cudownie słoneczny i całkowicie bezchmurny dzień. Miło jest dla odmiany widzieć błękit nieba zamiast wszechobecnej szarości :)

Udanego wtorku :)

niedziela, 17 lutego 2013

Dzień 48

Troszkę lepiej się czuję, ale do pełnego treningu jeszcze nie odważyłam się wrócić. Mam nadzieję to zrobić jutro ;)
Dziś zrobiłam - na próbę, czy się nie zakaszlę - 120 squatów, w tym pierwsze trzydzieści z wyskokiem. Ostatnich dwudziestu z wyskokiem nie udało się niestety.

A wam jak idą treningi?

Udanego tygodnia :)

sobota, 16 lutego 2013

Dzień 47

Nadal nie w formie :/ Kaszel męczy i nos załadowany od zatok aż po dziurki...
Mieliśmy dziś naprawdę ładny dzień, więc w ramach rozruszania się, wybraliśmy się na dwugodzinny spacer :)



Chciałabym, żeby nie było już zimniej niż jest, żeby mniej padał deszcz, a więcej świeciło słońce, chciałabym ciepłą wiosnę :)
Może niedługo?
Pierwsze zwiastuny pojawiają się dość ogólnie ;)

Słonecznej niedzieli :)

piątek, 15 lutego 2013

Dzień 46

Kręci mi się w głowie :( Katar przeszedł na zatoki :( Nie lubię tego bardzo.
W niedzielę, jeśli tylko pogoda pozwoli, wychodzę biegać. Może wtedy szybciej minie?
Mam nadzieję.

Udanego weekendu :)

czwartek, 14 lutego 2013

Dzień 45

Kolejny bez ćwiczeń :( Do kataru przyłączył się kaszel, a co!
W każdym razie dziś wraca mi węch, więc przynajmniej czuję smaki, a to naprawdę duży plus :)

Oglądałam kiedyś program, w którym pewna kobieta mówiła, że w trakcie nieprawidłowości podczas operacji straciła węch na zawsze. Nawet nie chcę sobie wyobrażać życia bez węchu, który przecież wiąże się jednoznacznie również z poczuciem smaku...

Jak minął wam dzisiejszy dzień? Coś szczególnego planowaliście?
Ja dostałam piękne tulipany od męża i mieliśmy 'coś słodkiego' :D Nasz syn powiedział 'mama no pewnie, że dostaniesz od taty kwiaty, przecież dzisiaj są Walentynki!' :)
Nie obchodzimy tego dnia specjalnie, ale miło jest zrobić coś odrobinkę więcej niż codzienne, prawda? W każdym razie dzieci nie odpuściłyby nam na pewno - tylko czekają żeby mieć okazję do zjedzenia słodyczy ;) Nawet lekcji nie chcieli dziś odrabiać, bo przecież jest święto - odrabiali ;)
W Wielkiej Brytanii Walentynki sięgają korzeniami aż średniowiecza.

Miłego piątku :)

Ps. Właśnie zobaczyłam u Romy ten film Disneya i nie mogłam się nim nie podzielić :)

środa, 13 lutego 2013

Dzień 44

Nadal choruję :(
Dziś całą głowę mam zablokowaną przez katar...
Dziękuję Wam za wszystkie życzenia zdrowia :)
Na komentarze postaram się odpisać jutro. Uciekam pod koc...

Miłego wieczoru :)

wtorek, 12 lutego 2013

Dzień 43

Choruję sobie.
Na szczęście przypadło na tydzień wolnego ;)
Dziś poszedł w ruch czosnek plus grapefruit, czyli naturalne antybiotyki :)

Spokojnej nocy :)

poniedziałek, 11 lutego 2013

Dzień 42

Nie wierze, że dałam radę zrobić dziś turbo... Mam katar i do tego tzw. szklankę w głowie podczas skłonów i podskoków. Ćwiczyłam mimo to, ponieważ ostatnio po ćwiczeniach od razu przeszedł mi stan kryzysowy ;) nie dopuszczając do rozwinięcia się w coś poważniejszego :) Teraz już tak łatwo penie nie będzie ponieważ zauważyłam na ustach opryszczkę, którą ostatnio miałam bardzo dawno temu :/
W każdym razie puki co ratuję się wapnem. Rano ocenię sytuację ;)
Coś mi się wydaje, że wychodzi mi bokiem malowanie - troszkę wietrzyliśmy pokój.
Pytaliście o kolory, mniej więcej wygląda to jak na zdjęciu poniżej, pewnie każdy monitor pokaże inaczej, ale są to dwa ciepłe odcienie szarości. Listwa będzie przemalowana jeszcze raz na ciepłą biel, coś w rodzaju białej bawełny.


Dzisiejszy dzień rozpoczęłam ćwiczeniami, w tym zrobiłam brzuszki z treningu C.

Miłego wtorku :)

niedziela, 10 lutego 2013

Dzień 41

Zrobiłam sobie jeden dzień wolny od ćwiczeń.
Kończyliśmy malowanie (zostały do pomalowania drewniane listwy wokół pokoju oraz obudowa kominka - kominka nie mamy, jest tylko drewniana obudowa przykręcona do ściany). Przy okazji pozmienialiśmy miejsca niektórych ramek itp. Jest świeżo i jasno :)

Pogoda nadal niewyjściowa. Czekam aż w końcu wypada się na dobre i ustanie wiatr. Marzy mi się bieganie...

Udanego tygodnia :)))

sobota, 9 lutego 2013

Dzień 40

Jesteście dla mnie ogromną motywacją!
Przed chwilą usiadłam żeby zrobić wpis i...
... nie miałam dziś czasu na ćwiczenia ponieważ malowaliśmy pokój, ale pomyślałam 'i co? tak po prostu napiszę, że nie ćwiczyłam? Kurczę, przecież mogę zrobić chociaż squaty.' Zrobiłam :D 120 sztuk w tym pierwsze trzydzieści plus ostatnie dwadzieścia z wyskokiem :) Gdyby nie wpis dałabym sobie spokój ;)
Dziękuję, że jesteście :)))

Miłej niedzieli :)

piątek, 8 lutego 2013

Dzień 39

Piątek, a mi chciało się po raz kolejny rozpocząć dzień dziesięcioma minutami ćwiczeń, w tym zrobiłam brzuszki z treningu C.
Wieczorem nie chciało mi się za to nic. Była u nas koleżanka córki i robiły pyszny! bardzo czekoladowy pudding z TEGO przepisu. W żadnym razie go nie polecam, bo nie można mu się oprzeć ;D Zjadłam półtora porcji!! i wiecie co? Mam dość słodyczy na dłużej.
W trakcie turbo, które jednak dałam radę zrobić, przyszedł mi do głowy pewien pomysł, ponieważ było mi niedobrze od nadmiaru czekolady - postanowiłam odstawić słodycze na czas postu :) Czterdzieści dni. Zobaczymy.
Kiedyś raz udało mi się wytrwać i w nagrodę kupiłam sobie Snickersa - od tamtej pory ich nie jadam. Okazał się być tak słodki, że mnie zemdlił. Dobry sposób na wyleczenie się z uzależnienia ;D

Po przedwczorajszych i wczorajszych ćwiczeniach dość mocno czuję mięśnie ud, a szczególnie mięśnie smukłe (zdjęcie pochodzi z tej strony)


Jutro malujemy pokój :D Nie mogę się doczekać :)
Miałam pokazać przemianę drugiej komody. Wygląda tak:


Mamy w planach wymienić gałki na czarne/grafitowe, zobaczymy. Nowy kolor komody (Ivory, coś w rodzaju kości słoniowej) znacznie bardziej pasuje do całej reszty :)
Łatwiej było ją doczyścić niż poprzednią, ponieważ nie była lakierowana, a jedynie woskowana :)

Ok. Uciekam. Udanego weekendu :)))

Ps. Jak Wam idą ćwiczenia?



czwartek, 7 lutego 2013

Dzień 38

Dziś bardzo szybki wpis.
Dzień po raz kolejny rozpoczęłam ćwiczeniami :)
Po południu brakło mi czasu na więcej, więc zrobiłam jedynie squaty, 120 sztuk, z czego pierwsze 50 i ostatnie dwadzieścia zrobiłam z wyskokiem - to ponad połowa! :D

Zjadłam dwa pączki, ale zapas zrobiony jest również na jutro do kawy ;) Szłam po nie ponad dwa kilometry szybkim marszem i tyle samo wracałam do domu, więc myślę, że jednego spaliłam zanim zjadłam ;D

Uciekam, miłego wieczoru :D

środa, 6 lutego 2013

Dzień 37

Dzień rozpoczęłam od dziesięciu minut ćwiczeń, w tym zrobiłam serię brzuszków z treningu C.
Zaliczyłam dziś również szybki marsz - około 4 kilometrów.
Wieczorem wystarczyło mi czasu jedynie na ćwiczenia na spalanie tłuszczu. Tylko i aż, bo niby dziesięć minut ale intensywnie no i lepiej tyle niż nic ;)


Dodałam filmik tutaj, aby od razu było widać o czym piszę ;)

Używam do wykonania tego zestawu ciężarka pięciokilogramowego oraz skakanki.
Dziś z ciekawości zapisałam sobie wszystkie powtórzenia i tak:

rudna 1
skakanka - żabka - 90 powtórzeń
przysiady - drwal - 20 powtórzeń

runda 2

skakanka - naprzemiennie kolana do góry - 70 powtórzeń
przysiady z ciężarkiem do dołu - 20 powtórzeń

runda 3
żabka 90
drwal 16

runda 4
kolana 70
przysiad 21

runda 5
żabka 70
drwal 12

runda 6
kolana 70
przysiady 21

runda 7
żabka 100
drwal 16

runda 8
kolana 90
przysiady 20

W sumie 650 podskoków ze skakanką i 146 przysiadów z ciężarkiem.

Po podliczeniu to dziesięć minut wygląda całkiem całkiem ;)
Pracują nogi, pośladki, ramiona, plecy - polecam na wypadek braku czasu na ćwiczenia i nie tylko :)
To tylko dziesięć minut plus rozgrzewka i rozciąganie :)

Udanego czwartku :)

Ps. Skończyłam drugą komodę, postaram się jutro wrzucić zdjęcia ;)

wtorek, 5 lutego 2013

Dzień 36

Dziwne... Kiedy zadzwoni budzik, a ja zamknę oczy na pięć minut mija ich od dziesięciu do piętnastu. Jeśli natomiast do końca pracy zostaje mi pięć minut i po pięciu minutach zerkam na zegarek nadal jest ich do końca pięć ;)
Na szczęście dziś otworzyłam oczy dokładnie po pięciu i dlatego zdążyłam poćwiczyć na dzień dobry dziesięć minut. Zrobiłam tradycyjnie mieszankę, czyli trochę pajacyków, pompek, mountain climbers, przysiadów, wymachów nóg i 120 brzuszków, czyli mój ulubiony zestaw brzuszków z treningu C.
Po południu zrobiłam dla zwolnienia tempa ;) przysiady w ilości 120 szt., w tym 30 pierwszych z wyskokiem.
Na dziś to tyle.

Miłej środy :)

poniedziałek, 4 lutego 2013

Dzień 35

Sama nie wierzę ;) Drugi dzień z kolei udało mi się wykonać turbo. Dużym zaskoczeniem był fakt że mi się chce zrobić ten trening. W trakcie rozgrzewki jednak, myślałam, że na niej poprzestanę, nie mogłam jednak tak po prostu się poddać, prawda?
Pogodę mamy ostatnio tak zmienną, że chodzimy jak we śnie. To nie jest tylko moje odczucie.
Poza tym jestem przyzwyczajona do picia kawy po południu, a dziś nie piłam, dlatego w trakcie treningu nie obyło się bez ziewania ;) Dałam się z siebie mimo to wszystko :)
Która runda, z treningu turbo, jest dla was najcięższa? Dla mnie chyba szósta. Nie wiem dlaczego? Może dlatego, że jestem już troszkę zmęczona? na szczęście trzy ostatnie są w miarę lekkie :)

Dziś postanowiłam pójść wcześniej spać ;) Zobaczymy czy mi się uda.

Zapomniałabym. Widzę pierwsze efekty łykania selenu z cynkiem. Pomimo okresu nie wyskoczyły mi - odpukać - żadne nowe niespodzianki na twarzy, a i to co było znacznie szybciej się zagoiło. Łykam, tak jak jest zalecane, jedną tabletkę dziennie. Z tymi pierwiastkami należy uważać, aby ich nie przedawkować, ponieważ nadmierna ilość cynku może ograniczyć wchłanianie miedzi i żelaza oraz przyspieszyć wydalanie żelaza z organizmu, a nadmiar selenu jest szkodliwy i uważa się że przekroczenie dawki 400 mikrogramów na dobę może prowadzić do objawów zatrucia. Jednakże ryzyko przedawkowania przy stosowaniu naturalnych preparatów selenowych jest niewielkie (dawki nawet do 800 µg dziennie nie okazały się toksyczne).

Ok. uciekam pod prysznic :)
Wam jak udało się rozpocząć tydzień?

Miłego wieczoru :)

niedziela, 3 lutego 2013

Dzień 34

Rano brakło mi czasu na ćwiczenia, za to po południu zrobiłam turbo :) Dziś ćwiczyło mi się lepiej niż ostatnio, mniej się męczyłam. Ciekawa jestem jak będzie jutro ;)

Uciekam, udanego tygodnia :)))

sobota, 2 lutego 2013

Dzień 33

Plany na dziś były ambitne, a skończyło się na dziesięciominutowych ćwiczeniach rano i moich ratunkowych 120 (w tym pierwsze 30 i ostatnie 20 z wyskokiem) przysiadach wieczorem. Pamiętajcie, żeby robiąc przysiady opierać ciężar ciała na piętach ;)

Walczyłam dziś z włosami ;) Jestem na półmetku jeśli chodzi o efekt, który chciałabym osiągnąć . Wiem, że dla tych, którzy znają mnie zawsze z ciemnobrązowymi włosami, końcowa wersja może być lekkim szokiem ;) Ja sama, mąż i dzieci na szczęście mamy szansę przyzwyczaić się do zmian etapami ;p
W każdym razie podoba mi się coś takiego:



Co mi z tego wyjdzie to pewnie zupełnie będzie zupełnie inna historia ponieważ eksperymentuję sama w domu ;)
Długość włosów mam taką jak dziewczyna z drugiego zdjęcia.

Słonecznej niedzieli :)

piątek, 1 lutego 2013

Dzień 32

Dziś na szybko :)
Rano zamiast ćwiczeń był krótki spacer. Po południu udało mi się zrobić turbo. Było ciężko. Po kilkudniowej przerwie zawsze tak mam niestety :/
Wieczorem zrobiłam sobie jeszcze 40 przysiadów (w tym dwadzieścia z wyskokiem), na więcej nie wystarczyło mi sił, a wydawało mi się, że mam taaaaaki zapas energii ;)

Udanego weekendu :)