wtorek, 30 kwietnia 2013

Dzień 120

Po wczorajszych ćwiczeniach dziś ledwo wstałam. Pierwsze kroki były bardzo bolesne, potem jakoś szło. Koszmarnie bolą mnie pośladki. Nie pamiętam kiedy ostatnio miałam zakwasy ;)
Dziś rano zrobiłam jedynie brzuszki z treningu C - chodziło mi o to żeby nie angażować pod żadnym pozorem mięśni nóg i pośladków ;)
Poza tym nie robiłam nic. Daję czas mięśniom na regenerację. Samo chodzenie to już wystarczający wysiłek :)

Koniec kolejnego miesiąca, więc pora na podsumowanie:



* - ćwiczenia na początek dnia
** - food baby HIIT workout

W ramce brakuje dzisiejszego dnia czyli brzuszków i właściwie dnia wolnego.
A wam jak minął miesiąc? Robiliście podsumowanie?

Wczoraj wspominałam o tabacie dlatego dziś chciałabym napisać kilka słów dla tych, którzy nie spotkali się jeszcze z tym określeniem.

Tabata to czterominutowy trening metaboliczny pochodzący z Japonii. Nazwa wzięła się od nazwiska japońskiego naukowca pracującego z japońskimi olimpijczykami.
Tabata (jako pierwszy na świecie) zaproponował trening, który w tym samym czasie daje wyraźną poprawę wydolności anaerobowej (beztlenowej) i aerobowej (tlenowej), podkręca znacząco metabolizm i pomaga w spalaniu tkanki tłuszczowej.

Jak ćwiczyć?


1. Wybieramy odpowiednie ćwiczenie angażujące jak najwięcej mięśni (np. mountain climbers, burpees...)
2. W ciągu 20 sekund wykonujemy taką ilość powtórzeń jaką jesteśmy w stanie.
3. Odpoczywamy 10 sekund.
4. Powtarzamy całość 8 razy.

Bardzo pomocny jest zegar, znajdziecie go np. TUTAJ.

Tabate
wykonujemy w tzw. dni nietreningowe podobnie jak HIIT.
Więcej doczytacie np. tutaj.

I właśnie - dlaczego wczoraj byłam tak padnięta? Doczytałam co to jest HIIT, czyli trening, który wykonałam wczoraj w zupełnej nieświadomości z czym to się je ;)

HIIT (ang. High Intensity Interval Training – trening przedziałowy o wysokiej intensywności) – forma strategii treningu fizycznego polegająca na przeplataniu krótkich okresów bardzo intensywnego wysiłku krótkimi okresami umiarkowanego wysiłku. Typowy czas trwania całego treningu HIIT wynosi od kilkunastu do dwudziestu paru minut. Zwykle nie przekracza jednak 25 minut.

HIIT staje się bardzo popularną formą treningu nie tylko wśród sportowców, ze względu na jego korzystny wpływ na spalanie tkanki tłuszczowej. Badania pokazują, że w porównaniu do klasycznych ćwiczeń aerobowych trening interwałowy prowadzi do spalenia nawet do trzech razy większej ilości tkanki tłuszczowej przy jednoczesnym o połowę mniejszym wysiłku energetycznym i ponad połowę krótszym czasie treningu.

Działanie takie związane jest z utrzymującym się od kilku nawet do kilkunastu godzin po zakończeniu treningu podwyższonym metabolizmie kwasów tłuszczowych, co prowadzi do zwiększonego spalania tkanki tłuszczowej nawet po zakończeniu ćwiczeń. Zjawisko takie nie występuje przy tradycyjnie nisko i średnio intensywnych ćwiczeniach aerobowych.

Ze względu na intensywny charakter trening ma też korzystny wpływ na wydolność tlenową organizmu. Badania na grupie przeciętnie wytrenowanych kobiet i mężczyzn wykazały wzrost wydolności tlenowej o ponad 100% po zaledwie sześciu treningach interwałowych przeprowadzonych na przestrzeni dwóch tygodni.

Ze względu na intensywny charakter trening nie powinien być wykonywany przez osoby o niskiej kondycji fizycznej i wydolności tlenowej.
Osoby o średniej wydolności powinny rozpocząć pierwsze tygodnie treningu z mniejszą liczbą naprzemiennych intensywnych i średnio intensywnych przedziałów i zwiększać ich liczbę w miarę zwiększania wydolności.

Miłego popołudnia :)

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Dzień 119 - trening HIIT, co to jest?

Dziś rano obudziłam się przed budzikiem. Normalnie szczęśliwa z tego faktu przytuliłabym się do poduszki, ale dziś byłam wyspana. Nie pamiętam kiedy ostatnio wstałam wyspana ;)
Zrobiłam swoje ćwiczenia na dzień dobry, z tym, że dziś pominęłam brzuszki.
Wczesnym popołudniem zrobiłam z ciekawości zestaw, o których pisałam wcześniej



Uwierzcie mi - tabata jest lżejsza!
Niby dziesięć minut, ale myślałam, że wyzionę ducha ;)
Każde z ośmiu ćwiczeń trwa minutę, następują po sobie z minimalną przerwą.
Moje wrażenia?
Każde ćwiczenie to jeden punkt:

1. 'maskarka' - wytrzymałam 30s
2. ok. - bez problemu, nawet ciężarek mi nie wypadł ;)
3. na początku miałam problem z równowagą ale poszło
4. ok.
5. zabójcze - a myślałam, że moja kondycja jest ok. - dotrwałam do końca ale od początku przechodziłam zamiast skakać
6. z OGROMNYM BÓLEM ale pokonałam
7. poszło (bo robię w porannej rozgrzewce), ale minuta to naprawdę wieczność
8. zrobiłam - bez wyskoku ale jestem szczęśliwa że dotarłam do końca w jednym kawałku ;)

Zapytałam męża jakie czasy są dla tabaty - 20 sekund każde ćwiczenie plus 10 sekund przerwy pomiędzy - w sumie 8 rund.
W zestawie powyżej niby osiem rund jest, 10 s przerwy też ale każda runda trwa minutę!
Myślałam, że mam kiepską kondycję, a tu okazuje się, że może wcale nie ;)
Mój mąż stwierdził jednak, że taki trening do niczego dobrego nie prowadzi, dlatego w przyszłości odpuszczę go sobie jako całość, ale pojedyncze ćwiczenia na pewno wprowadzę do swojej rutyny :)

Wieczorem miałam zrobić turbo, ale uda dość mocno dają o sobie znać, ponieważ powyższy zestaw okazał się być (tak jak przewidywałam) kilerem dla nóg i pośladków. Uda lekko czułam już po wczorajszym bieganiu.
Ciekawa jestem jak będzie jutro?
A wam jak idzie? W końcu zrobiło się ciepło (niestety nie na Wyspach ;/), więc pewnie intensywnie :)

Udanego wtorku :)

niedziela, 28 kwietnia 2013

Dzień 118

Jeszcze raz dziękuję, że trzymałyście kciuki za słońce :) Co prawda nie pokazało się ale było sucho :)))
Biegałyśmy z Beatą naszą stałą trasą. Pewnie nie uwierzycie, ale kiedy wróciłam do domu zaczął padać deszcz - serio!
Najważniejsze jednak, że udało nam się pobiegać :)

Udanego tygodnia :)

sobota, 27 kwietnia 2013

Dzień 117

Całkowicie wolny od ćwiczeń dzień :)
Przerwa też musi być.
Trzymajcie kciuki za pogodę na Wyspach w niedzielne popołudnie. Chciałybyśmy z Beatą pobiegać :)

Miłego dnia :)

piątek, 26 kwietnia 2013

Dzień 116

Kolejny dzień rozpoczęty ćwiczeniami :))) Potem szklanka wody, płatki owsiane na mleku z rodzynkami i mogę wyjść z domu :)
Dziś zrobiłam jedynie squaty - 120 sztuk.
Miałam nie ćwiczyć, ale było mi troszkę zimno i pomyślałam, że się rozgrzeję ;) Udało się.

Dzięki jednej z was, a dokładnie Justi M., trafiłam dziś na ciekawy blog.
Podoba mi się motto:
'trenuj jak bestia, wyglądaj jak Piękność' :)))



Jeśli nie znacie bloga Blogilates napiszę, że znajdziecie tam m. in. jadłospisy, przepisy, metamorfozy dziewczyn, filmiki z ćwiczeniami, ćwiczenia do druku jak np. zestaw poniżej i wiele innych. Wszystko w zakładkach z łatwym dostępem.
Podoba mi się też pozytywna energia Cassey - autorki bloga i jednocześnie trenerki :)



Muszę spróbować zrobić tego 'kilera' na nogi:



chociaż nie wiem czy dam radę ;)
No ale:



Do jutra :)

czwartek, 25 kwietnia 2013

Dzień 115

Pogoda depresyjna...
Rano nie chciało mi się wstawać z łóżka, ale wstałam i ćwiczyłam. Krótko, bo krótko, ale potem było dużo lepiej :)
Po południu zrobiłam turbo. Dziś było znacznie lepiej niż wczoraj. Może to zasługa wcześniejszej godziny? Nie wiem.
Sama sobie się dziwię, że chciało mi się ćwiczyć z tym treningiem czwarty dzień z rzędu. Z drugiej jednak strony jeśli widzę efekty to dlaczego miałoby mi się nie chcieć?
Kupiłam dziś wspomagacz do walki z cellulitem - Nivea Goobye Cellulite. Miałam go już kiedyś i sprawdził się (oczywiście w połączeniu z ćwiczeniami; wtedy sporo roweru plus C. Crawford) stąd mój wybór.
Pamiętacie może jak kiedyś pisałam o pewnym mężczyźnie który stwierdził, że gdyby żona go nie uświadomiła co to jest cellulit to myślałby, że to grecki Bóg? Powiedział, że tylko kobiety zwracają na to uwagę. Może coś w tym jest ;)

Padam na nos.
Uciekam spać.

Słonecznego piątku :)

Ps. Wam też ten tydzień 'śmignął' jak jeden dzień?

środa, 24 kwietnia 2013

Dzień 114

Drugi dzień z rzędu udało mi się chwilę poćwiczyć rano :)))
Pogoda za oknem nie nastraja pozytywnie. Jest mokro od rana do wieczora...
Po południu udało mi się mimo wszystko zrobić turbo, ale ćwiczyło się ciężko. Potrzebuję energii w postaci słońca!

Udanego czwartku :)

wtorek, 23 kwietnia 2013

Dzień 113

Udało mi się dziś rozpocząć dzień ćwiczeniami - około 10 minut (nie sprawdzałam czasu).

Zrobiłam:
- rozciąganie (krótkie)
- 30 squatów
- 40 mountain climbers
- 120 brzuszków - seria z treningu C Cindy Crawford
- 30 squatów
- 40 mountain climbers
- 10 pompek
- rozciąganie.

Chciałabym napisać wam, np. za tydzień, że udało mi się wrócić do starej rutyny, czyli ćwiczenia rano, szklanka wody, łazienka, płatki. To dobry początek dnia, szkoda, że nie zawsze się chce ;)

Wieczorem zrobiłam turbo. Wchodzi mi w krew ;)

Uciekam, spokojnej nocy :)

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Dzień 112

Od poniedziałku intensywnie.
Turbo zaliczone :) Bardzo przyjemnie mi się dziś ćwiczyło, a trening minął szybko.
Pogoda troszkę się popsuła, mży i jest pochmurno. Oby nie na długo...

Chciałam dziś wrócić na chwilkę do tematu opalania.
Zapomniałam napisać wam o moim ulubionym opalaniu bez opalania czyli balsamie brązującym. Dodam, że to nie jest reklama, nikt mi nic w zamian nie obiecał itd.
Moim ulubionym balsamem jest L'Oreal, Nutri Bronze.



To nie jest samoopalacz. Działa raczej jak balsam nawilżający. Brązuje delikatnie. Łatwo uzyskać pożądany odcień ponieważ skóra ciemnieje stopniowo z każdym użyciem. Jeśli osiągniemy satysfakcjonujący efekt robimy przerwę w używaniu.
Spotkałam się z dwoma odcieniami - do cery jasnej i ciemnej. Jest też wersja Slim, ale nigdy nie kupowałam, więc trudno mi powiedzieć czy działa ;)
Lubię go za zapach i za to, że nie pozostawia smug. Dla bezpieczeństwa kolana, łokcie i stopy smaruję wcześniej balsamem, nigdy nie miałam przykrej niespodzianki w postaci jakiejś bliżej niezidentyfikowanej plamy na skórze. Przed użyciem balsamu do kąpieli używam moich ulubionych rękawiczek. Swoją drogą zawsze zastanawia mnie fakt dlaczego w Polsce sprzedawane są osobno?



Balsam ma maleńkie połyskujące drobinki, prawie niewidoczne, w słońcu skóra wygląda pięknie :)
Używałam kiedyś innych balsamów brązujących, ale zawsze pozostawały mi nierówne ślady :(
Macie jakieś doświadczenia w używaniu kosmetyków tego typu? A może powiecie mi który jest waszym ulubionym i dlaczego?

Słonecznego wtorku :)

niedziela, 21 kwietnia 2013

Dzień 111

Dziś odpoczywamy. Za oknem mży.
Jak spędziliście niedzielę - intensywnie czy raczej leniuchowaliście?

Udanego tygodnia :)

sobota, 20 kwietnia 2013

Dzień 110

Wpis na bardzo szybko ;)
Dziś dzień przechodziliśmy cały. Praktycznie od 10:30 do 22:00 z przerwą na kawę i obiad :) Dzień był po prostu cudny. Jutro ma padać deszcz, więc pewnie zostaniemy w domu.

Spokojnej nocy :)

piątek, 19 kwietnia 2013

Dzień 109

Nie obraziłabym się gdyby takie dni jak dziś były częściej :)
Zamiast ćwiczeń długi spacer, ale jak nie wyjść na spacer w tak piękną pogodę. Zresztą zobaczcie sami



Kiedy mieszka się na Wyspach trzeba cieszyć się każdym słonecznym dniem :)))

Udanego weekendu :)

czwartek, 18 kwietnia 2013

Dzień 108

Dzisiejszy wpis będzie troszkę nietypowy ponieważ nie będę pisała sama. Właśnie skończyłam robić turbo w towarzystwie mojego męża. Opisze on wam poniżej swoje wrażenia dotyczące tego treningu.
Zapraszam :)

"Po przebrnięciu przez ten "przedsionek piekła" ;) jestem pełen podziwu dla Gosi, która robi ten trening
niemal codziennie...
45 minut, które pokażą w jakiej jesteś formie. Typowo kobiecy trening nastawiony głównie na ćwiczenia
nóg i abs jednakże prowadzony w tak intensywnym tempie iż swobodnie można go wykonywać dla ogólnej poprawy
kondycji i wydolności.
Pomimo mojej nie najgorszej kondycji dobitnie uświadomił mi gdzie mam braki... co odczuję jeszcze dobitniej
jutro jak sądzę ;)"


Udanego piątku :)))

Ps. Czy są tutaj jeszcze jacyś mężczyźni którzy zrobili turbo z ciekawości i chcieliby podzielić się swoimi wrażeniami? Chętnie poczytam :)

środa, 17 kwietnia 2013

Dzień 107

Dzisiejszy dzień był zabiegany. Myślałam, że z ćwiczeń będą nici, ale około 21:30 zabrałam się za turbo :) Pomimo bardzo późnej pory ćwiczyło mi się bardzo dobrze i lekko.
Uciekam, bo siedzę z farbą na włosach, a nie chcę przetrzymać ;)

Spokojnej nocy i miłego dnia jutro :)

wtorek, 16 kwietnia 2013

Dzień 106

Dziś postanowiłam pożegnać się z zimą ;) Wyprałam wszystkie czapki, szaliki itd. Oby nie wróciła.
Zrobiłam też turbo. Ćwiczyło mi się świetnie! Lekko i szybko, co nie znaczy, że obyło się bez sporych ilości potu. Ten trening ma to do siebie, że nieważne ile razy się go zrobi zawsze wyciśnie siódme poty ;) I dobrze.

U nas kolejny piękny dzień, a skoro o tym mowa - czas zacząć jeść świeże marchewki lub pić soki marchwiowe.
Pomogą nam one chronić skórę przed niebezpiecznym promieniowaniem.



Dlaczego słońce szkodzi?
Promienie słoneczne składają się z fal o różnej długości: 40% to promienie świetlne czyli widzialne, 59% to promienie podczerwone czyli cieplne. Natomiast 1% promieniowania słonecznego stanowi tzw. ultrafiolet (UV).
Uporczywe wystawianie się na słońce powoduje zmiany nowotworowe, m.in. bardzo groźnego czerniaka, nabłoniaka kolczysto i podstawnokomórkowego, zmienia genetyczną strukturę skóry, przyspiesza jej starzenie. Promienie UV uszkadzają włókna kolagenowe utrzymujące jędrność i sprężystość skóry. Mogą powodować atopowe zapalenie skóry, przebarwienia, piegi, rogowacenie i plamy soczewicowate.

Opalenizna jest niczym innym jak reakcją obronną skóry przed promieniowaniem UV. Brązowe zabarwienie skóry zawdzięczamy melaninie, czyli specjalnemu barwnikowi, który odkłada się w naskórku, by chronić komórki skóry przed uszkodzeniem. Nasza zdolność do, w miarę bezpiecznego, przyswojenia pewnej dawki promieni słonecznych, zależy od tego, jaką zdolność produkcji melaniny ma nasz organizm. W zależności od tego jesteśmy przypisywani do jednego z tzw. fototypów.

Pierwszym krokiem na drodze do pięknej i zdrowej opalenizny jest ustalenie naszego fototypu. Możemy to zrobić samodzielnie, biorąc pod uwagę barwę skóry, oczu i włosów. Na świecie wyróżnia się sześć fototypów, z tym, że piąty i szósty zarezerwowane są dla osób pochodzenia azjatyckiego i czarnoskórych. W Polsce rzadko występuje też jedynka, czyli typ celtycki, o jasnoróżowej skórze, jasnoblond lub rudych włosach, jasnych oczach i dużej ilości piegów. Jeśli jednak przypadkiem go posiadasz, to musisz, niestety, całkowicie zrezygnować z opalania.

Najpopularniejsze w naszym kraju fototypy to:


- północnoeuropejski. Cechuje się jasną skórą, na której czasami występują piegi, włosami blond lub bardzo jasny brąz, niebieskimi, zielonymi lub szarymi oczami. Pod wpływem słońca skóra szybko czerwienieje i łatwo ulega poparzeniom. Możliwe jest zyskanie ładnej opalenizny, ale trzeba przez długi czas zażywać krótkich (kilku, kilkunastominutowych) kąpieli słonecznych.

- środkowoeuropejski, który skórę ma jasną do brązowej, bez piegów, oczy szare lub brązowe, a włosy ciemny blond do brązowych. Takie osoby mają stosunkowo duża odporność skóry na poparzenia. Już nieduża dawka słońca wywołuje pigmentację i zbrązowienie skóry, ale zbyt duża nadal wywołuje oparzenia.

- południowoeuropejski ze skórą jasnobrązową lub oliwkową o ciemnych włosach i oczach. Szybko się opala. Skóra ma dużą odporność na poparzenia słoneczne, ale także w tym fototypie pod wpływem promieniowania UV nasila się jej starzenie.

Tolerancja słońca zależy również od wielu innych czynników
, m.in. od wieku, np. mniejsza się po pięćdziesiątym roku życia. U kobiet wrażliwość na słońce zwiększa się przed miesiączką i w jej pierwszym dniu. Jeśli zażywasz jakiekolwiek lekarstwa, zanim wybierzesz się na plażę, powinnaś przeczytać dokładnie ulotkę lub zapytać lekarza czy stosując dany medykament możesz się opalać. Niektóre preparaty antydepresyjne, antykoncepcyjne czy przeciwcukrzycowe uwrażliwiają na działanie promieni słonecznych. Podobnie działa dziurawiec, melisa, a nawet pietruszka i seler. Miesiąc przed wyjazdem nie powinniśmy używać kosmetyków zawierających kwasy, retinoidy czy wit. A.

I tutaj dochodzimy do wspomnianej wcześniej marchewki.
Tolerancję słońca możemy natomiast zwiększyć, jeśli na kilka tygodni przed urlopem zaczniemy pić zawierający beta karoten sok marchwiowy ewentualnie zażywać tabletki z tym składnikiem, chociaż my stawiamy raczej na naturę i radzimy pozyskiwać go z diety, nie suplementacji. Beta karoten to naturalny barwnik, który delikatnie zmienia koloryt naszej skóry na ciemniejszy i zmniejsza ryzyko poparzenia słonecznego. Do tego jest bardzo silnym przeciwutleniaczem, który wyłapując wolne rodniki zapobiega starzeniu się skóry i zmniejsza ryzyko uszkodzenia komórek skóry wystawionej na działanie promieni słonecznych.

W sezonie letnim w każdym sklepie jest ogromy wybór kosmetyków przeciwsłonecznych. Trzeba się starannie zastanowić, by wybierać takie, które są najodpowiedniejsze dla nas i naszej skóry. Z punktu widzenia ochrony przed słońcem warto wiedzieć, że ultrafiolet także składa się z fal o różnej długości. Promieniowanie UVA powoduje szybkie opalanie skóry, jej starzenie i zmarszczki, promieniowanie UVB opala wolniej, ale powoduje oparzenie i zmiany nowotworowe skóry. Najniebezpieczniejsze promieniowanie UVC, szczęśliwie, jest wychwytywane przez atmosferę i na ziemię już nie dociera. Jeszcze niedawno nie doceniano negatywnego wpływu promieni UVA i starsze preparaty ochronne mają tylko filtry przeciw UVB. Dlatego, kupując kosmetyki, warto spojrzeć na ich skład. Dobry filtr przeciwsłoneczny to taki, który chroni przed pełnym spektrum promieni UV (UVA i UVB) i nie ulega rozkładowi pod wpływem słońca, czyli jest fotostabilny.

Na etykiecie znajdziemy także wartość SPF, która oznacza moc ochronną przeciw promieniom UVB . Produkty z SPF 2 blokuje 50 proc. promieniowania, SPF 15 - 93,3proc., SPF 30 - 96,7proc, a SPF 50 - 98proc.. Błędne jest założenie, ze stosując filtr określonej wysokości możemy przebywać na słońcu 15, 30 czy 50 razy dłużej. Zadaniem kosmetyków do opalania jest ochrona, a nie wydłużenie czasu przebywania na słońcu. Faktor dobieramy do naszego fototypu. Jeśli jest on północno europejski powinniśmy zacząć od 30, by w drugim tygodniu zdecydować się na 15 lub 20, jeśli środkowoeuropejski to zaczynamy od SPF 20-25, by zejść na 15. Osoby w typie południowoeuropejskim mogą przez cały urlop stosować kosmetyki z faktorem 15 lub niższym.

Do tej pory nie powstała jednolicie używana skala określająca zdolność ochrony przed promieniowaniem UVA. Wiele firm stosuje PPD (Persistant Pigmentation Darkening). Zasadniczo, im ten wskaźnik wyższy, tym lepsza ochrona. Niestety, np. wskaźnik PPD 10 spotykany na opakowaniu jednego producenta, nie musi odpowiadać tej samej wartości innego producenta.

Warto zwrócić też uwagę na wskaźnik IR, jeśli jest oznaczony - jest to faktor ochrony przed promieniowaniem podczerwonym, co ma duże znaczenie dla cery naczynkowej.

Bezpieczne opalanie się polega na stopniowym przyzwyczajaniu skóry do coraz większych dawek słońca. Kąpiele słoneczne należy rozpocząć od 15-20 min zwiększając codziennie czas opalania o ok. 10 min. Najodpowiedniejszą porą na opalanie są godziny od 7. do 11. rano lub od 15. do 17. popołudniu, a najkorzystniejszą formą jest kąpiel słoneczna w ruchu gdyż rzadziej wtedy dochodzi do przegrzania organizmu, opalenizna jest trwalsza i bardziej równomierna. Pamiętajmy, że część promieni słonecznych ulega odbiciu od powierzchni ziemi, wody, piasku - jeśli spacerujemy, wystawiamy się także na ich działanie.

Zatem poza zapasem jabłek wypada zrobić zapas marchewek ;)

Miłej środy :)

Ps. Zdjęcie pochodzi z tej strony, a tekst o opalaniu z tej.

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Dzień 105

Przepiękny dzień dziś mieliśmy! Słońce, ciepło, słońce... Więcej takich poproszę :)))
Wskoczyłam w trampki, ale spokojnie wystarczyłyby balerinki. Poczułam się bardzo lekko :)
Zrobiłam turbo, a mimo to energia nadal mnie nie opuszczała :) Lubię takie dni. Nawet bardzo!

Wczoraj trafiłam na ten rysunek:



Uświadamia jaką krzywdę nadwaga robi m. in. układowi kostnemu osoby z nadwagą. Poza tkanką tłuszczową pod skórą jest jeszcze ta, która 'otacza' narządy wewnętrzne.
Pod tym rysunkiem pojawiło się mnóstwo komentarzy. Tutaj nie chodzi o dyskryminację osób z nadwagą, tutaj chodzi o zdrowie!

Miłego wieczoru :)

niedziela, 14 kwietnia 2013

Dzień 103 & 104

Wczoraj brakło mi czasu na wpis. Nie ćwiczyłam, tak jak było w przymusowym planie ;)

Dziś zaliczyłyśmy z Beatą nasze niedzielne bieganie :))))) Mam nadzieję, że pogoda pozwoli nam wrócić do biegania na dłużej.
Ostatnio zrobiło się mokro, ale jest dużo cieplej. Biegało się przyjemnie choć kondycja nam spadła.
Nadrobimy :)))

Udanego tygodnia :)

piątek, 12 kwietnia 2013

Dzień 102

Kapusta kiszona - jest bogatym źródłem witamin z grupy B, C, K, a także żelaza, potasu, wapnia i błonnika dlatego wzmacnia organizm w czasie jesiennym, kiedy to wzrasta zachorowalność na grypę i łatwiej o przeziębienia.

Starożytni rzymscy lekarze leczyli kapustą choroby płuc, wątroby, stawów, wrzody, choroby wrzodowe żołądka i dwunastnicy, obstrukcje, oraz bezsenność.

Roślina ta posiada ogromne ilości składników mineralnych. Do zalet kapusty należy również zaliczyć stosunkowo dużą zawartość siarki - pierwiastka, który korzystnie wpływa na wygląd włosów, cery i paznokci. Poza tym w kapuście stwierdzono obecność mniej znanych substancji, jak choćby goitryny, mającej wpływ na prawidłowe funkcjonowanie tarczycy, a także substancji, które zapobiegają rozwojowi nowotworów. Co ciekawe roślina ta potrafi także regulować niewłaściwą temperaturę ciała. W przypadku zbyt wysokiej ciepłoty obniża ją, w przypadku zbyt niskiej - podwyższa.

Kiszona kapusta jest bogatym źródłem witaminy C (dawniej była używana przez załogi okrętów jako środek przeciw szkorbutowi), bakterii Lactobacillus. Jednak niskie pH kiszonej kapusty może niekorzystnie wpływać na wrażliwe żołądki osób, które jedzą ją na surowo. Jej spożywanie jest zalecane szczególnie w okresie zimowym, kiedy trudniej dostępne są świeże owoce i warzywa.

Sok z kapusty kiszonej wzmacnia odporność dostarczając organizmowi cennych substancji, ale również łagodzi kaszel, pobudza soki trawienne i wzmaga apetyt. Dzięki znacznej ilości witamin z grupy B wykazuje właściwości dotleniające, a także niweluje szkodliwe działanie alkoholu.

Picie soku z kiszonej kapusty wzmacnia odporność organizmu oraz wykazuje działanie lecznicze na wątrobę, śledzionę, pęcherzyk żółciowy, żylaki odbytu, reumatyzm, gościec oraz arteriosklerozę.

Dietetycy podkreślają, że kuracja sokiem z kiszonej kapusty doskonale oczyszcza organizm. W tym celu należy pić pół szklanki soku trzy razy dziennie. Rano dobrze jest wypić sok na czczo, a wieczorem pół godziny po kolacji.

Badania naukowe potwierdzają, że kiszona kapusta sprzyja profilaktyce i zwalczaniu chorób raka. Badania dowiodły, że jedzenie przynajmniej raz w tygodniu kapusty (najlepiej w postaci surowej) znacznie obniża ryzyko zachorowania na raka żołądka, dwunastnicy czy jelita grubego.

Lecznicze właściwości kapusty kiszonej:

- odświeża umysł, daje uczucie radości
- uodparnia na sytuacje stresowe
- pobudza przemianę materii
- wzmacnia układ odpornościowy i zwiększa wydolność mięśni
- przyspiesza wykorzystanie żelaza
- pomaga w budowie tkanki kostnej
- reguluje przemianę tłuszczową i obniża poziom cholesterolu
- wzmacnia mięśnie (głównie mięsień sercowy)
- pobudza wzrost komórek i działa odmładzająco
- przyczynia się do odbudowy zużytej tkanki łącznej.



Wartości odżywcze dla...100g........110g
Energia.........................20 kcal.....22 kcal
Białko...........................1.1 g.......1.2 g
Tłuszcz.........................0.2 g.......0.2 g
Węglowodany................3.4 g.......3.7 g
Błonnik.........................2.1 g.......2.3 g

Dlaczego o tym? Kapusta kiszona chodziła za mną od tygodnia. Pewnie brakuje mi jakichś witamin i organizm się domagał.
Dziś kupiłam kg słoik i podzieliłam jego zawartość na dwie porcje. Mniejsza z dodatkiem marchewki towarzyszyła rybie na obiad, a większa powędrowała do garnka z grzybkami suszonymi itd. itp. do bigosu ;)
Lubicie kiszoną kapustę?

Zdjęcie i wartości pochodzą ze strony 'ile waży'.

Dziś nie ćwiczę. Jutro też nie. Przyczyna ta sama jak każdego miesiąca :/

Słonecznego weekendu :)

czwartek, 11 kwietnia 2013

Dzień 101

Bez szans na wciśnięcie ćwiczeń :( Zrobiłam jedynie squaty - 120 sztuk.
Udanego piątku :) oby pogoda dopisała

Ps. Tak krótkiego wpisu chyba jeszcze nie było ;)

środa, 10 kwietnia 2013

Dzień 100

Setny dzień nowego roku!
Wiatr ustał na chwilę i zrobiło się przyjemnie ciepło, więc przespacerowaliśmy ponad godzinę. Owocem spaceru była mini sesja, postaram się wrzucić coś wkrótce na drugi blog ;)
Zrobiłam też turbo.
Na początku było bardzo ciężko, myślałam, że odpuszczę po rozgrzewce. Jak widać warto przetrwać kryzys, bo potem było już z górki :)))

Nasz syn powtarza w kółko ten tekst:

'If today isn't a good day tomorrow will be,
and if tomorrow isn't good the day after tomorrow will be,
and if the day after tomorrow isn't good than is always the better tomorrow'


Warto wziąć sobie te słowa do serca kiedy dopada nas kryzys nie ważne psychiczny czy fizyczny.


Zasłyszane z japońskiej bajki.

Jaki jutro mamy dzień? Czwartek?
Miłego dnia :)

wtorek, 9 kwietnia 2013

Dzień 99

Właśnie się ocknęłam. Zerknęłam na zegar a tam 21:45 :((( Za późno na trening, skończyłabym około 22:30 :(
Zrobiłam jedynie squaty (tradycyjnie 120, w tym pierwsze 30 i ostatnie dwadzieścia z wyskokiem) - uda się rozgrzały ;)

Wiedzieliście, że witamina B komplex wspomaga prawidłowe funkcjonowanie układu nerwowego, oraz metabolizm energetyczny organizmu.
Witamina B6 pomaga w prawidłowej syntezie cysteiny, prawidłowym metabolizmie białka oraz glikogenu, wspiera produkcję krwinek czerwonych oraz prawidłowy podział komórek. Reguluje aktywność hormonalną oraz przyczynia się do redukcji zmęczenia. Ryboflawina pomaga zachować dobry wzrok, wspiera metabolizm żelaza, chroni komórki przed stresem oksydacyjnym. Tiamina wspomaga serce.
Łykam b komplex od trzech dni, zaledwie jedną tabletkę dziennie - dla mnie nieoceniona przy tzw. zajadach. Jeden pojawił mi się ni stąd ni zowąd. Pewnie jest wynikiem ostatniego osłabienia :/

Spokojnej nocy :)

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Dzień 98

Kolejny wypełniony po brzegi dzień i tak naprawdę brakło mi czasu na ćwiczenia. Pomyślałam jednak, że nie chcę po raz kolejny odkładać treningu i zrobiłam turbo. Skończyłam o 22:15 i bardzo się cieszę, że udało mi się go wykonać :))) Do końca tygodnia mam wolne, chodzę później spać, więc ta godzina nie wydaje się być aż tak późna.
Tak naprawdę pokonałam swoje 'pobłażanie sobie', no bo przecież byłam zmęczona i odpoczynek się należał ;)
Uciekam.

Słonecznego wtorku :)

niedziela, 7 kwietnia 2013

Dzień 97

Dziś zrobiłam sobie dzień całkowicie wolny od ćwiczeń. Po części był zajęty pracą, po części przyjemnością ;)
Oglądaliście 'Atlas chmur'?



A może czytaliście książkę Davida Mitchella na podstawie, której film powstał?
Udanego tygodnia :)

sobota, 6 kwietnia 2013

Dzień 96

Uwierzycie, że minęło już 96 dni nowego roku?
Dziś wpis na szybko.
Znów zrobiłam tylko squaty - 120 sztuk, w tym pierwsze 30 i ostatnie 20 z wyskokiem. Na nic więcej nie wystarczyło mi czasu. Acha! Był jeszcze ponad godzinny spacer, bo pogodę mieliśmy dziś piękną! Wiatr się uspokoił, a słońce ogrzewało twarze. W przyszłym tygodniu ma zrobić się cieplej, ale za to prawdopodobnie będzie mokro :/

Spokojnej nocy :)

Ps. Jabłko zjedzone.

piątek, 5 kwietnia 2013

Dzień 95

Piękny i słoneczny dzień dziś mieliśmy. Na Wyspach ludzie korzystają z każdego promienia słońca, więc wiele dziewczyny zaczęło pokazywać brzuszki ubierając króciutkie topy. Doznania estetyczne - brak! Aż się boję co będzie się działo kiedy zrobi się naprawdę ciepło :/

Dziś w ramach tzw. wyluzowania zrobiłam squaty - 120 sztuk - w tym pierwsze i ostatnie 20 z wyskokiem :)
Niby niewiele, ale zawsze coś ;) Chciałabym codziennie mieć chęci na tą serię.

Spójrzcie co dziś znalazłam na fb



Co robicie aby wasze marzenia się spełniały?

Udanego weekendu :)

Ps. Zjadłam dziś kolejne jabłko - jak na razie pamiętam o nich ;)

czwartek, 4 kwietnia 2013

Dzień 94

Kolejny dzień z turbo :))) Postanowiłam mierzyć się z tym treningiem tyle razy na będę miała chęci, jeśli zacznę się zmuszać zrobię przerwę lub zastąpię go innym ćwiczeniem ;) W każdym razie dziś ćwiczyło mi się troszkę lepiej niż wczoraj. Pogoda chyba zaczyna się zmieniać ;) Zrobiło się chłodniej, przez moment prószył śnieg, ale znikał zanim spadł na chodnik.
Co do turbo - jeden minus tego treningu to moje pozdzierane łokcie :/ Muszę coś wymyślić aby temu zapobiec, bo wykładzina dywanowa okazuje się nie być najlepszym podłożem do ćwiczeń ;)

Dziś mam dla Was ciekawostkę.
Czy biały ser jest zdrowszy niż żółty?
To zależy jaki masz cel. Jeżeli chcesz schudnąć, to tak. Żółty ser ma więcej kalorii ze względu na wyższe stężenie tłuszczu. Cheddar na przykład ma 113 kcal i 9g tłuszczu na 100g, a brie tylko 94 kcal i 8 g tłuszczu. Ale za to żółty ser zawiera 8-10 razy więcej wapnia niż ser biały. Już 4 plasterki sera żółtego pokrywają dzienne zapotrzebowanie organizmu. Jeżeli więc budujesz mięśnie, to wybierz raczej ser żółty.

Hmmm, najważniejsze to nie dać się zwariować. Wyznaję zasadę wszystko w umiarkowanych ilościach, no może poza słodyczami, które nie mają żadnych wartości odżywczych - oczywiście poza gorzką czekoladą ;)

Udanego piątku :)

środa, 3 kwietnia 2013

Dzień 93

Melduję, że zaliczyłam dziś turbo :)
Ciężko mi się ćwiczy. Nie mam na myśli tego, że mi się nie chce, bo z tym na razie jest ok., chodzi mi o to, że czuję się ociężała i bez sił :/ Pewnie szykują się jakieś zmiany pogodowe ;)

Jeśli chodzi o odporność - przypomniało mi się angielskie przysłowie:

ONE APPLE A DAY KEEPS YOUR DOCTOR AWAY

czyli w dosłownym tłumaczeniu:
Jedno jabłko dziennie trzyma lekarza z dala.
Postanowiłam zjadać więcej jabłek :) Zobaczymy czy ten prosty sposób zadziała.

Właśnie dotarło do mnie, że jutro już czwartek. Dlaczego kiedy ma się wolne czas mija szybciej?
Spokojnej nocy :)

wtorek, 2 kwietnia 2013

Dzień 92

Wróciłam do ćwiczeń :D
Po tak długim leniuchowaniu nie było łatwo, bardzo mi się nie chciało.
Zaliczyłam dziś mimo wszystko turbo.
Byliśmy też całą rodzinką na ponad dwugodzinnym spacerze - pogoda była przepiękna.

Miłej środy :)

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Dzień 90 i 91

Dwa dni świętowania. Zero ćwiczeń, no chyba, że mogę wliczyć około trzygodzinny spacer wczoraj :) Pogodę mieliśmy piękną. Było słonecznie choć chłodno. Ciekawa jestem jak długo jeszcze będzie chłodno?
Tak, prawdziwa wiosna każde długo na siebie czekać, a może tylko mi się wydaje ;)
Czekam cierpliwie na jej nadejście. Cieszę się, że wokół robi się coraz bardziej zielono i nie pada deszcz...
Nie mogę uwierzyć jak tegoroczna Wielkanoc wygląda w Polsce. Oby lato zrekompensowało obecną pogodę ;)

Dziś pierwszy dzień kwietnia, więc czas na podsumowanie marca. Sama jestem ciekawa.
Podobnie jak w lutym, kilka dni wypadło mi z powodu choroby.



Nie jest źle ;)
Muszę jednak popracować nad podniesieniem swojej odporności. Jeszcze nie wiem jak to zrobić... A może macie jakieś sprawdzone - naturalne sposoby?

Udanego tygodnia :)