poniedziałek, 31 grudnia 2012

Dzień 357

U mnie dziś dopiero 357 dzień roku, ale to dlatego, że odliczanie zaczęło się 7-ego stycznia ;)
Blog miał z założenia istnieć rok, ale tak jak wcześniej pisałam w komentarzach, przedłużam postanowienie o kolejny :) Mam ogromną nadzieję, że zostaniecie ze mną :)
Wiem, że bez Was byłyby mi trudno 'trzymać się w ryzach' i ćwiczyć systematycznie, a nie chcę teraz przestać. Dobrze mi z ruchem i wysiłkiem fizycznym :)
Wy jesteście moją siłą napędową i ogromną motywacją.
Dziękuję Wam z całego serducha, że byliście tutaj ze mną cały rok, że zaglądaliście i motywowaliście mnie w trudnych chwilach, których nie brakowało.
Bez Was wytrwałabym w postanowieniu góra dwa tygodnie ;) Serio!
W tym roku po raz pierwszy w życiu doprowadziłam swoje postanowienie noworoczne do samego końca! Dziękuję Wam za to, bo to tylko Wasza zasługa :)

Podsumowanie całego roku będzie w innym poście już w 2013 roku.
Rany!, ale to brzmi - 2013! Właściwie to samochody powinny już latać jak poduszkowce ;)
Na szczęście nie latają; na szczęście nie było też końca świata :)
Trzynasta jest ok., a już na pewno nie jest pechowa :) Oczywiście może być jeśli takie będzie nasze podejście ;) Wtedy nawet ósemka może przynosić pecha ;)

Chciałabym życzyć Wam dziś siły w dążeniu do Waszych celów, pełnej głowy marzeń i spełnienia jak największej ich ilości :)
Wszystkiego co najlepsze i najpiękniejsze w Nowym Roku!
A dziś?
Bawcie się dobrze :)))

Ściskam Was bardzo mocno i jeszcze raz dziękuję, że jesteście tutaj ze mną :)

niedziela, 30 grudnia 2012

Dzień 356

Znajomy (Walijczyk) śmiał się dziś na fb, że zaczyna budować arkę i szuka chętnych aby się przyłączyli, czyli... ciągle pada :/
Gdyby deszcz miał wpływ na cerę miałabym chyba najpiękniejszą w moim życiu ;P
Pogoda wygląda ciągle tak:



Dlatego też odpadło nasze niedzielne bieganie. Co prawda po południu deszcz przestał padać na chwilę, ale pogoda była taka, że przysłowiowego psa człowiek nie miałby sumienia wygonić ;P

Bieganie zamieniłam na ćwiczenia w domu. Zrobiłam dziś wspomniane wczoraj ćwiczenia na pośladki i uda (naprawdę warto) plus brzuszki z treningu C Cindy Crawford 'a new dimension' - sztuk 120 w pakiecie ;)
Mam nadzieję, że jutro będę normalnie siadać i wstawać :)

Poza tym wszystkim dopadło mnie dziś przednoworoczne sprzątanie, segregowanie i wyrzucanie niepotrzebnych rzeczy, czyli lekkim i świeżym krokiem w Nowy Rok :D
Od razu przyjemniej kiedy wokół robi się przestrzennie i bardziej przejrzyście ;)

Macie plany na jutrzejszą noc?
My pewnie, tak jak w ubiegłym roku, będziemy szaleć na rynku we Wrocławiu lub w innym polskim mieście - jeszcze nie wiemy w którym - oczywiście wszystko to z naszego pokoju ;)
O północy wyjdziemy z szampanem podziwiać fajerwerki. Wy będziecie wtedy od godziny dwoma nogami w Nowym Roku ;)

Spokojnej nocy :)


sobota, 29 grudnia 2012

Dzień 354, 355

Wczoraj nie ćwiczyłam.
Byliśmy za to w kinie zobaczyć 'Hobbita' i... i nie mogę się doczekać drugiej części. Książkę oczywiście czytałam. Mąż właśnie skończył czytać ją dzieciom i po filmie nie obyło się bez dyskusji na temat różnic książka/film :)
I jedno i drugie świetne!
Czytaliście? Widzieliście? Wybieracie się?
Jestem ciekawa waszych opinii :)



Myślę, że gdyby nie ta piosenka plus posprzątana chata Bilbo nie zdecydowałby się na tą podróż ;)



Co do ćwiczeń - dziś zrobiłam turbo.
Niby nie przejadaliśmy się w święta, ale słodycze spowodowały, że czuję się ociężała i ćwiczenia są jak najbardziej wskazane ;) Dlatego po turbo zrobiłam jeszcze 70 squatów. Miało być 120, ale zaraz po treningu ciężko 'wyciągnąć' tyle ;)

Oglądam metamorfozy dziewczyn na fb'owym profilu Ewy i jestem pod dużym wrażeniem.
Ciężka praca i systematyczność naprawdę przynoszą rezultaty!
Zauważyłam tylko jedną wspólną rzecz dla większości metamorfoz - przydałyby się dziewczynom dodatkowe ćwiczenia na pośladki.
Właśnie dlatego wracam do squatów i muszę gdzieś wcisnąć TE ćwiczenia Agnieszki (fitappy), ponieważ mam je wypróbowane i wiem, że warto!

Uciekam.
Spokojnego wieczoru :)

czwartek, 27 grudnia 2012

Dzień 352

Czuję wczorajsze bieganie w mięśniach.
Uda jakby się rozwarstwiły ;) Mam uczucie jakby skóra i mięśnie lub mięśnie i kości były osobno. Moja wina, bo przez deszcz zupełnie zapomniałam o rozciąganiu. Po prostu od razu pobiegłam pod prysznic no i mam za swoje ;p
Bolą mnie też mięśnie brzucha.
Podczas biegania z z marszobiegiem, wyrobiłam sobie nawyk napinania mięśni brzucha i jak widać działa tak jak powinno :)

Dziś mogę się pochwalić, że znów pokonałam lenia i zrobiłam turbo :D

A Wy wracacie już do rutyny po świętach, czy będą trwały do Nowego Roku?
Myślicie już o postanowieniach noworocznych?

Spokojnego wieczoru :)

środa, 26 grudnia 2012

Dzień 349, 350, 351

Po czterech dniach bez ćwiczeń dziś nie wytrzymałam ;)
Obudziłam się, wstałam i zaczęłam ubierać, ale szybko rozebrałam się z powrotem, wskoczyłam w dres i wyszłam pobiegać.
Wcześniej zjadłam banana, bo mąż uświadomił mnie, że po śnie jest bardzo niski poziom glikogenu, który jest paliwem i energią dla mięśni. Do tego żartował sobie 'cała Gosia, ćwiczy tyle czasu i nie wie podstawowych rzeczy' ;) Zawsze byłam słaba z technicznych spraw ;P

Podczas wysiłku organizm czerpie energię przede wszystkim właśnie z glikogenu.
Z tego powodu również po treningu poziom glikogenu jest bardzo niski. Należy dążyć do tego, aby po treningu szybko uzupełnić zapasy glikogenu. Do tego idealnie nadaje się np.:
- odżywka węglowodanowa (carbo)
- glukoza spożywcza
- miód rozcieńczony wodą
Ja po biegu zjadłam swoje ulubione płatki śniadaniowe, które również świetnie uzupełniły mi braki ;)

A jak mi się biegało?
Wróciłam w takim stanie


Mniej więcej w połowie drogi (ok. 4km) złapał mnie deszcz. Do tego biegłam częściowo 'pod wiatr', więc nie było lekko ;) Mimo to bardzo się cieszę, że wyszłam :)
Tak jak pisałam wcześniej - decyzję o treningu dobrze czasem podjąć bardzo szybko, zanim się zorientujemy co robimy :)

Święta mijają nam bardzo spokojnie i leniwie, czyli po prostu odpoczywamy :)
Mam nadzieję, że wasze święta również są spokojne i takie jakie sobie wymarzyliście :)

Pozdrawiam Was bardzo ciepło w ostatni świąteczny dzień :)

niedziela, 23 grudnia 2012

Dzień 348

No i brakło mi czasu na ćwiczenia :/
No cóż, jutro też nie dam rady.
Następny dzień, w którym planuję ćwiczyć to 27 grudzień. Wcześniej na pewno jakieś spacery, jeśli tylko nie będzie padał deszcz. U nas temperatury około +10'C. Naprawdę ciepło, tyle, że dużo pada deszcz.

Chciałabym życzyć Wam dziś wszystkiego co najlepsze z okazji Świąt Bożego Narodzenia, niech będą ciepłe, spokojne, zdrowe, spędzone w gronie najbliższych w miłej rodzinnej atmosferze.
Życzę Wam wymarzonych prezentów :)

Tutaj przypomina mi się dowcip:
Kobieta prosi w liście do Mikołaja 'Kochany Święty Mikołaju, proszę Cię o szczupłą figurę i gruby portfel i proszę nie pomyl tych dwóch rzeczy tak jak w ubiegłym roku' :D

Wszystkiego najlepszego :)


sobota, 22 grudnia 2012

Dzień 347

Właściwie to wcisnęłabym gdzieś dziś ćwiczenia, ale zamiast tego dopadł mnie leń. Przyznaję.
Troszkę dużo dzieje się przed świętami i jakieś takie osłabienie wymieszanie z pobłażaniem sobie dopada człowieka ;)
Może jutro pomiędzy gotowaniem kapusty z grzybami a pieczeniem ciasta coś uda mi się zrobić ;) Na pewno dam Wam znać.

Dzieci śpią, więc uciekam pakować prezenty :D
Rany, żeby tylko nie przyszło im do głowy zajrzeć na bloga ;)
Dobrej nocy.

piątek, 21 grudnia 2012

Dzień 346

Hurrra, udało mi się jakimś cudem zrobić dziś turbo :D
Skończyłam wszystko co miałam do zrobienia i zostało mi wolne 55 minut.

Kurczę, wiecie co? Chyba lepiej się nie zastanawiać czy wam się chce ćwiczyć czy nie. Najlepiej podjąć szybką decyzję - zanim mózg się zorientuje wskakujesz w dres i już ćwiczysz :D
Zdążyłam zrobić trening i wskoczyć pod prysznic zanim musiałam wyjść.
Wiem, wiem, tutaj mogę wyjść zaraz po prysznicu, ale w Polsce teraz się nie da, no chyba, że ktoś planuje chorobowe ;)
Na Wyspach mamy zupełnie nieświąteczną pogodę. Właściwie musiałam odłożyć kurtkę zimową i znów śmigam w jeansowej plus gruby szal.
Nadzieja na śnieg ulatnia się :/
Na szczęście wiatr się uspokoił i dziś nie padał deszcz :)

Ewa Chodakowska wrzuciła ostatnio na fb ciekawą notkę, a że się z nią zgadzam to udostępniam w kolorowej wersji ;)


Udało mi się dziś zamówić karpia (będzie czekał na nas zamrożony) i masę makową :D Nawet nie wiecie jak się cieszę :D Nie wyobrażam sobie kolacji wigilijnej bez klusek z makiem. To moje ulubione danie od malucha ;)
Słyszeliście, że podobno oznacza to pieniądze czy coś takiego? Zawsze najem się ich do oporu i... i nie widzę różnicy ;P
W każdym razie teraz już spokojnie czekamy na święta.
Jutro zaczynam gotowanie ;)

Miłego weekendu :)






czwartek, 20 grudnia 2012

Dzień 345

Wpis na szybko i uciekam odsypiać ostatnio zarwane noce.
Rano znów nie ćwiczyłam. Rano ledwo wstaję z łóżka. Nie mogę doczekać się świąt, żeby odespać.
Właściwie to dziś nie ćwiczyłam wcale, no może poza sprzątaniem ;)

Pink pojawiała się u mnie już kilka razy pod etykietką 'troszkę muzyki'.
Dziś chciałabym pokazać wam jedną z jej nowych piosenek. Podziwiam jej kondycję, ale też wiem, że ostro na nią pracuje ;)
Polecam Wam koncert - Pink's 'Funhouse Tour: Live In Australia'. Na pewno nie będziecie się nudzić, a oglądając dodatki można się dodatkowo pośmiać :)
Zapraszam do obejrzenia szczególnie tej wersji - 'teatralnej' :)



Jutro piątek :)
Jak wasze przygotowania do świąt? Wszystko dopięte na ostatni guzik, czy zostawiliście sobie co nieco na weekend?

Spokojnej nocy :)

środa, 19 grudnia 2012

Dzień 344

Udało się! Zrobiłam dziś ponad czterdziestominutowy trening :D Dziś padło na 'a new dimension' trening C z Cindy Crawford.
Powtórzę się ale co tam ;) Lubię ten trening ponieważ angażuje wszystkie mięśnie.
Poza tym 'ćwiczeniowo' dzień spokojny. Trochę bieganiny, ale nic co byłoby warto odnotować.

Pozwolicie, że zmienię temat?
Pogoda okropna. Deszczowo, a do tego wietrznie.
Dziś rano odgłosy wiatru przypominały te z horroru.
Od razu przychodzi mi na myśl moment kiedy czytałam 'Wyklętego' G. Mastertona. Siedziałam, owinięta w koc, przy piecyku typu koza, a w rurze kominowej szalał wiatr i wydawał buczące, złowieszcze dźwięki. Nie wyobrażacie sobie jak to działało na moją wyobraźnię ;) Dzięki tym dźwiękom pamiętam tą książkę do dziś. Przypomina mi się przy każdym tego rodzaju podmuchu ;)
Książki Mastertona swego czasu pochłaniałam. Najlepszą jego książką dla mnie był 'Trans śmierci', jeśli lubicie horrory to polecam. Tutaj dochodzą wędrówki pomiędzy światem żywych i umarłych - więcej nic nie powiem ;)
Akcja książki 'Dziecko ciemności' np., ma miejsce w kanałach ściekowych Warszawy i została uznana za najlepszą powieść roku z gatunku horror. Graham Masterton jest również autorem poradników z dziedziny erotyki.
Jako ciekawostkę napiszę, że jego żona jest pochodzenia polskiego.

Spokojnej nocy i do jutra :)

wtorek, 18 grudnia 2012

Dzień 343

Zrobiłam sobie dzień, tak jakby, wolny od ćwiczeń.
Tak jakby, bo zaliczyłam sporo chodzenia tempem Korzeniowskiego - około dwóch godzin ;)
Uwierzycie mi, że potem nie miałam siły ruszać nogam, a co dopiero skakać?

Pokażę wam jeszcze jedno zdjęcie z serii 'rękodzieło' ;)
Tym razem nie miał mi kto zrobić zdjęcia, więc się nie śmiejcie proszę, że zrobione w łazience ;) Niestety tylko tam było jako takie światło :p Gumka do włosów zrobiona dla mojej córki:


Dziś Beata z bloga Zmiana na dobre udostępniła świetny filmik :)
Bardzo mi się podobał, więc również udostępniam:



A wy którą wersję schodów wybieracie mając wybór?

Udanej środy :)

Ps. jeszcze tylko siedem nocy do świąt :)))

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Dzień 342

Miałam dziś nie ćwiczyć.
Otworzyłam 'nowy post' i zawiesiłam się na moment.
Hmmm, i co? Tak po prostu mam napisać 'bo mi się nie chciało?', 'bo nie było czasu?'. Ok. Może i nie było, ale nie aż tak żeby dziesięciu minut nie wcisnąć.
Przyniosłam pięciokilogramowy ciężarek męża, wzięłam do rąk skakankę, tutaj mąż zapytał 'co sumienie cię męczy?' - jakby zgadł, męczyło ;)
Włączyłam ćwiczenia na spalenie tłuszczu i już jestem po, a sumienie uspokojone chociaż troszkę :)
Poza tym treningiem zaliczyłam jeszcze półgodzinny szybki marsz. I to byłoby na tyle.

To co się dzieje w sklepach przechodzi wszelkie wyobrażenie. Nawet jeśli zdąży się przed 'nalotem emerytów' (jakoś zawsze jest ich największe natężenie o pewnych godzinach ;)) to i tak trudno dopchać się po chleb ;)
Jeśli chodzi o emerytów to naprawdę śmiesznie wygląda kiedy ze wszystkich uliczek wychodzą (jakby się umówili) zmierzając w stronę centrum pieszo i na wózkach akumulatorowych :) Ostatnio śmialiśmy się z mężem, że gdyby spojrzeć na miasto z lotu ptaka wyglądaliby jak mrówki idące w stronę mrowiska :)

Jeszcze chwilka i będziemy odpoczywać pochłaniając cista, pierogi z kapustą i grzybami itp. itd. Lubię kiedy zostaje coś z kolacji wigilijnej, a wy?

Miłego wtorku :)

niedziela, 16 grudnia 2012

Dzień 341

Z niedzielnego biegania nici. Po południu zaczął padać deszcz. Nawet się z Beatą nie zdzwaniałyśmy. Do tego Miśki 'pochorowane' :/
Wieczorem mieliśmy ulewę - deszcz w pakiecie z gradem.

A od rana było tak pięknie, że w kurtkach zimowych było za gorąco. Zaliczyłam szybki marsz (około pół godziny) jedynie w kurtce dżinsowej.
Acha, wczoraj zrobiony kwiatek posłużył mi za broszkę ;)


Zrobiłam drugi dla córki, w troszkę innej wersji. Będzie doszyty do gumki do włosów :)

Na ćwiczenia dziś nie miałam zbyt dużo czasu i chęci dlatego zrobiłam tylko trening mięśni brzucha w pozycji stojącej + skakanka. To tylko 20 minut, ale za to intensywne.
Na drugi dzień czuć mięśnie brzucha - szczególnie skośne. Dawno go nie robiłam, więc pewnie jutro mięśnie dadzą o sobie znać ;)
Naprawdę lubię te ćwiczenia.
Na zmianę ćwiczy się 30 sekund ze skakanką, trzydzieści z ciężarkami. Czas mija bardzo szybko. Polecam :)

Nie mogę uwierzyć, że za tydzień Święta.
U nas już dziś nimi pachnie ponieważ w kalendarzu adwentowym pojawiło się zadanie 'pieczemy pierniczki'. Wiem, że troszkę późno, ale jestem pewna, że gdybyśmy upiekli je wcześniej, do świąt by nie doczekały ;P

Życzę wam dobrego tygodnia :)

sobota, 15 grudnia 2012

Dzień 340

Dziś zasypię was troszkę zdjęciami ;)

Na początek napiszę, że ćwiczyłam rano około pięciu minut, a po południu zrobiłam turbo :)
Pokażę wam na jakiej powierzchni robię ten trening :p
Ława jedzie pod telewizor i do dzieła :)


Zdjęcie zrobił mi mąż ;)
Dzisiaj ćwiczyło mi się super. Powtarzałam sobie 'myśl o efektach, myśl o efektach...' i jakoś poszło ;P


Wczoraj wspominałam o 'produkcji' ozdób na choinkę. Robiliśmy je ze starego swetra kupionego za bezcen w second hand, guzików, wstążki, sznurka i koronki. Do wypchania użyliśmy zwykłej waty. Dzieci naprawdę miały sporą radochę :D






Białe ptaszki (na zdjęciu poniżej) robiliśmy w ubiegłym roku z tekturki i kartki. Malowane były zwykłą akrylówką.




A to produkt uboczny zrobiony z mankietu. Jeszcze nie wiem jaką rolę będzie pełnił. Zrobimy z niego broszkę lub doszyję go do gumki do włosów ;)


Z dwóch rękawów wyszło nam 14 serc, a zostało jeszcze kawał swetra ;)
Dzieci już kombinują co by mogło z niego powstać.

U nas nadal pada deszcz...

Miłej niedzieli :)




piątek, 14 grudnia 2012

Dzień 339

Dziś brakło mi czasu na ćwiczenia.
Zaliczyłam za to przymusowy spacer do przychodni - na szczęście w jedną stronę ;) Musieliśmy iść do lekarza, bo dziecko dosłownie nam 'szczeka'. Na szczęście obyło się bez antybiotyku.
Tak to jest kiedy dzieciom ciągle się wydaje, że jest lato i wychodzą bez kurtek. Dodam tylko, ze w UK każda przerwa trwa 15 minut plus przerwa na lunch godzinę. Dzieci wszystkie przerwy spędzają na zewnątrz, chyba, że pada deszcz. Śmiejemy się, że teraz do lata będzie śmigał w kurtce, bo czuje się paskudnie. No cóż, tak to jest kiedy nie słucha się mamy ;)
Pogoda dziś OkrOpnA! W ciągu czterech sekund wiatr połamał nam dwa parasole :(
Zamiast śniegu mamy deszcz :/
Zrobiło się też cieplej, ale szczerze? Wolę mróz i słońce zamiast deszczu ;)

Jutro planuję dłuższy trening.
Dziś pracowaliśmy z dziećmi nad ozdobami na choinkę, tzw. recykling 100% - jutro się pochwalę :D

Spokojnej nocy :)

czwartek, 13 grudnia 2012

Dzień 338

Rano nie ćwiczyłam. Dziecko obudziło się z gorączką :(
Po południu miałam strasznego lenia. Na lenia dobrym sposobem są krótkie, ale intensywne ćwiczenia ;)
Pomyślałam, że dziesięciominutowe ćwiczenia na spalenie tłuszczu to odrobinkę za mało i przed nimi zrobiłam ćwiczenia dla zabicia czasu trwające piętnaście minut i uruchamiają wszystkie mięśnie ;)
Dzień pod względem ćwiczeń - odhaczony :)

Nadal mroźno i słonecznie.
Jutro już piątek. Dni nie biegną, one po prostu pędzą w zawrotnym tempie!

Spokojnej nocy :)

środa, 12 grudnia 2012

Dzień 337

Przyznaję się bez bicia, że rano nie ćwiczyłam.
Po południu za to nadgoniłam zaległości robiąc turbo :)
Muszę wam powiedzieć, że już brakowało mi ćwiczeń. Po tych kilku dniach czułam się jakaś taka ociężała. Mam nadzieję, że teraz będę miała czas na powrót do regularnego wysiłku fizycznego ;)
Przed Świętami chciał nie chciał więcej człowiek się rusza - wystarczy dokładne sprzątanie domu i już niezły trening zaliczony ;P
Jeśli już o świętach mowa - jak wasze przygotowania? Kiedy ubieracie choinkę? Tradycyjnie w Wigilię czy wcześniej?
U mnie w domu ubieraliśmy choinkę zawsze w Wigilię, ale od kiedy mam swoją rodzinę, ubieramy ją jakiś tydzień przed świętami dla dzieci.

Nadal mroźno, ale dzięki temu słonecznie - lubię taką pogodę zimą.

Udanego czwartku :)

wtorek, 11 grudnia 2012

Dzień 336

Drugi dzień wolny od ćwiczeń. Przyczyna ta sama co wczoraj ;)
Z reguły w te dni muszę sobie zrobić dwa dni przerwy. Jutro powinnam mieć wolną chwilkę, więc mam nadzieję wrócić do ćwiczeń. Szkoda byłoby poddać się na finiszu ;)

Mroźno się zrobiło. Poszliśmy dziś wieczorem na spacer. Poczułam się jak w zimowe dni w Polsce :)

Miłej środy :)

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Dzień 335

No tak. Dopiero wczoraj biegiem wróciłam do ćwiczeń, a już dziś zostałam zmuszona przez naturę do przerwy :/
Jedyną formą ruchu dzisiejszego dnia był w miarę szybki spacer o długości ponad sześć kilometrów.

Teraz z innej beczki. Lubicie ładne opakowania?
Muszę przyznać, że ja tak. Dziś zostałam miło zaskoczona, na tyle miło, że muszę wam pokazać pewne opakowanie :)



Kupiłam tampony w ładnym, tekturowym pudełeczku i szczerze mówiąc nie spodziewałam się niczego więcej, no bo niby czego ;)
Po otwarciu - niespodzianka!


Lubię takie małe, dopracowane w szczegółach pojemniczki, które nie zajmują zbyt wiele miejsca, są poręczne i w dodatku ładnie wyglądają. Niby nic a cieszy :)
Nawet folijki tamponów mają na sobie kokardkę ;)



Ciekawa jestem czy wam też spodoba się ten drobiazg tak jak mi?

Dziś mieliśmy mroźny dzień, ale za to słoneczny. Rano ulice wyglądały jak diamenty, tyle, że były śliskie ;) Przed sklepami wysypano takie ilości soli, że przy normalnym stosowaniu wystarczyłoby jej pewnie na tydzień. No cóż, lepiej w tę stronę ;)

Ja minął wam poniedziałek?

Spokojnej nocy :)


niedziela, 9 grudnia 2012

Dzień 334

Jestem po biegu :D
Cieszę się, że się zmobilizowałyśmy z Beatą, i że pogoda pozwoliła nam wyjść :)
Bardzo dobrze się biegło pomimo wiatru.
Dziś na zewnątrz nie było już tak przyjemnie jak wczoraj. O czternastej myślałam, że nic z biegania nie wyjdzie, bo zaczynał padać deszcz.

Muszę wam powiedzieć, że po trzech dniach bez ćwiczeń dzisiejszy bieg dał mi ogrom satysfakcji i sporą dawkę energii :)
Gdyby tak czas i chęci pozwoliły na bieganie trzy razy w tygodniu, ech...

Miłego popołudnia i udanego tygodnia :)

sobota, 8 grudnia 2012

Dzień 333

Trzeci dzień przerwy :/
Ćwiczyłam co prawda rano, ale po południu zero.
No może niezupełnie.
Mieliśmy cudną pogodę. Prawdziwa wiosna. Słoneczny, ciepły dzień, spacer wzdłuż kanału, za wiatrem, śpiew ptaków... Zupełnie jak wiosną.
Oby więcej było takich dni tej zimy :)

Mam nadzieję, że jutro też tak będzie.

Monika, obiecałam Ci link do przepisu, a wiem, że na pewno tutaj zerkniesz, więc podlinkuję 'na forum', bo wart jest podzielenia się :)
Było to kolejne zadanie w naszym kalendarzu adwentowym. Wiem, powiecie pewnie, że zamiast ćwiczyć wsuwam słodycze, ale raz nie zawsze prawda? ;)
Dodam, że ilość składników jak i czas wykonania ograniczone:

http://www.makecookingeasier.pl/na-slodko/bardzo-czekoladowy-pudding/

Żegnam się słodko życząc Wam miłej niedzieli :)


piątek, 7 grudnia 2012

Dzień 332

Dzisiaj wpis na szybko.
Rano ćwiczyłam około pięciu minut. Poza tym nic. Kompletny brak czasu, ale liczyłam się z tym. Mam nadzieję, że uda mi się pobiegać z Beatą w niedzielę, chociaż pogoda jest hmmm zaskakująca. Ogólnie mówiąc mokro ;)
Mam nadzieję, że Wam lepiej idzie niż mi.

Uciekam.
Udanego weekendu :)
pa pa

czwartek, 6 grudnia 2012

Dzień 331

Znów brak czasu. Dziś nie wystarczyło mi go nawet na dziesięciominutowe ćwiczenia :(
Rano ćwiczyłam pięć minut i to byłoby na tyle.
Jutro lepiej nie będzie :/
Pewnie dam radę poćwiczyć dopiero w sobotę - mam nadzieję :)
Nie narzekam jednak, bo dni wypełniają mi się tym co najbardziej lubię :D

Pozdrawiam Was bardzo ciepło z zalanej deszczem i zasypanej gradem Walii :)
Nadal czekamy na śnieg, więc jeśli jest go gdzieś zbyt dużo to wiecie gdzie podesłać ;)

Acha, zapomniałabym! Zaliczyłam dziś szybki około pięćdziesięciominuntowy spacer podzielony na trzy części. Zaliczycie mi to jako formę ruchu?

Spokojnej nocy :)

środa, 5 grudnia 2012

Dzień 330

Trzęsą mi się mięśnie nóg jakbym miała jakieś drgawki ;)
Brakło mi czasu na dłuższy trening, a powyższy efekt wywołało zaledwie dziesięć minut czyli ćwiczenia na spalenie tłuszczu.
Rano ćwiczyłam około pięciu minut.

Wczorajszy dzień był dość zimny, wieczorem lało jak z cebra, a dziś od rana znów mroźno. Niech mi ktoś powie o co chodzi z tą pogodą? ;D

Miłego czwartku :)
O rany! Faktycznie - jutro już czwartek!

wtorek, 4 grudnia 2012

Dzień 329

Dziwny był dzisiejszy dzień. Zero energii. Właściwie musiałam zmuszać się aby jedną nogę sunąć za drugą...
Udało mi się poćwiczyć pięć minut rano. Myślałam, że na tym zakończę dzisiejsze zmagania, ale zmusiłam się do treningu z Ewą. Zrobiłam turbo spalanie. Czułam się jakbym miała na sobie coś ołowianego. Każdy mięsień wydawał się ważyć tony. Starałam się mimo to ćwiczyć w tempie dając z siebie ile tylko dam radę. W połowie treningu kryzys minął, a potem było już z górki.
Właściwie to mogłabym zaśpiewać sobie to:



Prawda, że motywuje :D

Cieszę się, że udało mi się przełamać, bo satysfakcja po dobrze wykonanym treningu jest tego warta :)

Miłego wtorku :)

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Dzień 328

Dzień wypełniony po brzegi aż kipiało. Dopiero mogę wstać od komputera, więc wpis na szybko i uciekam nadrabiać obowiązki domowe ;)
Dziś ćwiczyłam tylko rano, ale i tak na potem nie planowałam żadnych ćwiczeń.
Cieszę się, że udało mi się znaleźć czas na kolejne zadanie adwentowe - dziś graliśmy w planszówki - już dawno nie przegrałam z takim kretesem ;)
Dzieci miały ubaw, a to przecież chodzi :)

Spokojnej nocy :)

pa pa

niedziela, 2 grudnia 2012

Dzień 327

No i rozpadało się :/
Z biegania nici...

Rano ćwiczyłam jakieś pięć minut, a zamiast biegania zrobiłam sobie trening C z Cindy Crawford (z płyty 'a new dimension').

Chciałam się z Wami podzielić pewnym odkryciem muzycznym. Nie moim. Wczoraj podzieliła się z nami nim mimi za co bardzo dziękuję, bo mogłabym długo jeszcze nie wpaść na tą uzdolnioną polską siedemnastolatkę. Bardzo lubię tego rodzaju muzykę.
Słuchając jej wyobrażam sobie jasną kuchnię, niespieszny poranek, zapach kawy, spokój, ciepło... :)



Słyszeliście o niej wcześniej?

Udanego tygodnia :)

sobota, 1 grudnia 2012

Dzień 326

Rano nie ćwiczyłam, ale po południu naprawdę miałam ochotę zrobić jakiś trening i zrobiłam turbo spalanie. To już chyba trzeci raz w tym tygodniu ;)
Gdyby udało mi się trzymać tej ilości lub ją zwiększyć byłoby super, ale... no właśnie, ale nie zawsze mi się chce ;)

Acha, zapomniałabym - dziś skrobałam mróz z szyb samochodu, a ze szronu powstał miniaturowy bałwanek ;P
Chyba jest szansa na śnieg :)

Miłej niedzieli :)