środa, 7 maja 2014

Dzień 127

Kolejny skalpel wyzwanie wędruje na majową listę :)
Po wczorajszym treningu nie mam żadnych zakwasów pomimo kilkudniowej przerwy, ale widzę, że wytrzymałość podskoczyła do góry ponieważ wykonując planki nie padam na kolana aby złapać
oddech ;)
Wiecie co podoba mi się najbardziej np. podczas ćwiczeń na mięśnie nóg w tym treningu (mam na myśli ostatnie trzy ćwiczenia, czyli tęczę itd.)? To jak ładnie pracują mięśnie brzucha. Właściwie mocniej czuję ich pracę niż ud i pośladków ponieważ aby nie obciążać odcinka lędźwiowego bardzo mocno napinam brzuch i staram się aby plecy były proste :)

Dzisiaj chciałabym przedstawić wam kolejny kosmetyk z mojej półki, dzięki któremu po prostu przepadłam! czyli troszkę o tym czym pielęgnuję ostatnio swoją twarz :)
Z jednego kremu do twarzy, który spełniał rolę 'do wszystkiego' (co nie było najlepszym pomysłem) zrobiły mi się kremy cztery ;) plus płyn miceralny do zmywania makijażu.



Jeśli chodzi o wybór płynów miceralnych w Polsce macie wybór bez porównania! Tak, ten wykrzyknik jest konieczny ponieważ na Wyspach znalazłam jak do tej pory dwa - L'Oreal widoczny na zdjęciu, który pojawił się jako nowość oraz Garnier. Jestem posiadaczką pierwszego ponieważ był on pierwszym jaki udało mi się w ogóle znaleźć w tej kategorii kosmetyków.
Co mogę powiedzieć? Robi swoje :) Ładnie zmywa makijaż, nie wysusza i nie uczula mojej skóry, więc czego chcieć więcej?

Dwa kremy Avene, które widzicie na zdjęciu to mój nowy zakup w bardzo okazyjnej cenie dzięki wyprzedaży produktu. Za dwa zapłaciłam mniej niż kosztuje jeden w regularnej cenie. Ech, lubię takie zakupy ;)
Jednego używam na noc, drugiego (z filtrem SPF 20) na dzień. Mam je od kilku dni, więc niewiele mogę powiedzieć. No może poza tym, że są do cery suchej i wrażliwej - moja jest raczej mieszana ze skłonnością do normalnej ;) Kremy są bardzo łagodne dla skóry, ładnie nawilżają i nie mam przypadkowych niespodziankek, a to najważniejsze ;)

O kremie pod oczy z granatu Dr. Organic pisałam wcześniej tutaj. Nic się nie zmieniło, nadal bardzo go lubię :)
Dzisiaj chciałabym napisać o drugim szklanym słoiczku tego samego producenta, w którym jest zamknięty 'żel ślimakowy' :) Będzie to recenzja w połączeniu z ciekawostką.



Nie wiem czy tak do końca byłam przekonana wiedząc z czego Organic Snail Gel jest robiony, ale otwarcie słoiczka i powąchanie żelu zupełnie rozwiało moje wątpliwości ;) Pachnie trawą cytrynową, gdyż zawiera m.in. olej z trawy cytrynowej oraz limonki. Zapach jest świetny! Przypomina mi zapachem jedno z moich ulubionych maseł do ciała :)
Żel działa ściągająco nie wysuszając przy tym skóry. Ładnie wygładza pory skóry, z czym osobiście mam największy problem, który znacznie się zmniejszył i twarz jest o niebo gładsza niż była :) Żeby nie było, że kłamię mam świadków :) Jak wiecie ostatnio mieliśmy gości. Ostatnio widzieliśmy się w wakacje w ubiegłym roku i dziewczyny powiedziały, że naprawdę widać różnicę :))) Przetestowały też żel u mnie i mają dokładnie takie same wrażenia odnośnie tego produktu :)
Dziewczyny - przesyłam buziaki i pozdrowienia :*



Żel, pomimo delikatnie lepkiej konsystencji, świetnie się wchłania i nie pozostawia klejącego filmu na twarzy. Powinno się go stosować tak jak serum, czyli pod krem. Ja stosuję go pod krem rano, a wieczorem na zmianę - sam, lub pod krem. Jest bardzo wydajny, ale nabierając go ze słoiczka potrzeba troszkę wyczucia aby nie przesadzić z ilością gdyż jest zupełnie przezroczysty. Jeśli przesadzimy i nabierzemy zbyt dużą ilość nie ma problemu ponieważ wszystko ładnie się wchłonie podczas wklepywania, ale troszkę szkoda produktu, ponieważ niewielka ilość wystarcza w zupełności.



Przed pierwszym zastosowaniem żelu oczywiście musiałam poszperać w sieci i poszukać opinii. Rzadko kiedy czyta się same superlatywy, ale w tym przypadku tak jest. Żel jest hypoalergiczny, przeznaczony dla każdego wieku i polecany dla każdego typu cery, więc to pewnie jest przyczyną. Rozbawiła mnie opinia pewnej pani :) Napisała 'Mam 65 i nie spodziewałam się cudów, ale kiedy odwiedziła mnie córka, z którą nie widziałam się od ponad miesiąca i zapytała 'czy robiłam botox' stwierdziłam, że faktycznie działa' :)))

Skąd sam pomysł na wykorzystanie śluzu ślimaka w kosmetyku?
Gojące i odbudowujące właściwości śluzu ślimaka (bez szkody dla ślimaków) odkryto przez przypadek w Chile. Rolnicy pracujący przy zbiorach ślimaków zauważyli, że skóra ich dłoni jest bardzo miękka i gładka, a drobne skaleczenia i blizny niezwykle szybko się goją.
Przeprowadzono badania kliniczne i okazało się, że śluz zawiera wysoki poziom naturalnie występującej alantoiny, kolagenu, elastyny i substancji antybakteryjnych, które są wykorzystywane przez ślimaki do naprawy muszli i mają jednocześnie korzystne działanie uzdrawiające i wygładzające na skórę człowieka.

Snail Gel został przebadany pod kątem:
1) trądzik i blizny potrądzikowe
2) plamy wątrobowe
3) zmarszczki i linie mimiczne, w tym tych strasznych stóp prostej
4) blizny
5) rozstępy
6) plamy starcze

Jeśli chodzi o trądzik, zauważyłam, że mam minimalną ilość niespodzianek przed miesiączką, a wcześniej bywało różnie. Co do blizn potrądzikowych nie mogę być obiektywna ponieważ jeszcze do niedawna używałam Acne-Derm, który bardzo mi pomógł w tym temacie (Sylwia, dziękuję za polecenie :)), ale od kiedy używam Snail Gel Acne-Derm odstawiłam, a skóra wydaje się mieć równiejszy koloryt. Muszę jednak używać go dłużej aby coś więcej powiedzieć. Pozostałe punkty mnie nie dotyczą.
Moje najbardziej aktualne zdjęcia są tutaj i nie byłam wygładzana w programie graficznym :)

Słyszeliście wcześniej o wykorzystywaniu śluzu ślimaka w kosmetykach? Może spotkaliście się z innymi bardzo nietypowymi składnikami używanymi w kosmetykach? Napiszcie, chętnie poczytam :)))

Ja uciekam nałożyć 'swojego ślimaka' i spać :)
Spokojnej nocy i do jutra :)



6 komentarzy:

  1. lubie Avene, uzywam ich wody termalnej:). lubię naturalne, organiczne kosmetyki ale mało eksperymentuję/próbuje kupnych, najczęsciej uzywam tylko pólproduktów, mieszam i sama robie maseczki, peelingi i 'kremy' i duuzo olejku kokosowego, u mnie bardzo sie sprawdza:)
    ten żel jednak dobrze wyglada, i skład ma super:) oby posłużył!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę doczytać więcej o zastosowaniu oleju kokosowego, bo jak na razie używam go jedynie do smażenia - jest chyba najlepszy z tego co wiem.
      Czytałam, że jest świetny do olejowania włosów, ale nie do każdego typu się nadaje, muszę koniecznie spróbować na sobie :)
      Córka uświadomiła mnie też, że używa się go m. in. do własnoręcznego kręcenia pomadek.
      Mogę zapytać jak go wykorzystujesz?

      Usuń
    2. Gosiu, do wszystkiego. nakładam na włosy( mokre i tylko na końcówki, zostawiam na godzinkę poźniej spłukuje wodą) twarz( na noc najcześciej, robie też peeling z brązowego cukru, miodu cytryny i olejku kokosowego) i całe ciało jako balsam, świetnie sprawdza sie na stopy. dobrze jest tez ' jeść' łyżeczkę dwa razy dziennie, delikatnie oczyszcza organizm.
      polecam odwiedzic ten link:http://www.poshglam.com/experimental-beauty-coconut-oil-for-dieting-moisturizing-wellness/
      aż 52 róznych zastosowań olejku kokosowego!:). miłej lektury !

      Usuń
    3. Dziękuję bardzo za wszystkie rady i link :))) Będę powoli wprowadzać w życie :) Widzę, że powinnam przenieść go z kuchni do łazienki, a najlepiej mieć w niej drugi słik :D
      Puki co przełożę sobie odrobinę w maleńki pojemniczek i wypróbuję jako balsam do us oraz sprawdzę na włosach :)

      Niesamowite jest jego zastosowanie! Czytam i nie wierzę... Nie miałabyś nic przeciw jeśli przetłumaczę wszystkie punkty i zrobię osobny wpis?

      Usuń
    4. Jasne, śmiało! Chętnie poczytam:))

      Usuń

Czekam na Wasze komentarze - każdy będzie dla mnie motywacją
Podpisywanie się pod komentarzem ułatwi mi odpisywanie Wam :)
Dziękuję:)


Waiting for your comments - all of them will be motivation for me
Thank you:)