Poranne ćwiczenia zrobiłam jak co dzień ostatnio. Dziś obudził mnie o dziwo budzik.
Dopiszę tylko, że robię w nich głównie brzuszki skośne, ponieważ, nie ma ich w 6-tce.
Poza tym zrobiłam 6-tkę Weidera - filmik wczorajszy :)
Puki co daję radę - jeszcze tylko 39 dni ;D
Zobaczymy czy nie odpadnę gdzieś po drodze ;)
Przed 6-tką zrobiłam 10 minut skakanki i 5 minut po.
Piję też więcej wody w ciągu dnia. Męczyłam się z tym strasznie, bo raczej funkcjonowałam jak wielbłąd - jedna kawa, jedna herbata i to tyle. Teraz się przełamuję i wypijam około litra samej wody. Jak dla mnie to spore osiągnięcie ;)
Tak jak pisałam wcześniej zrezygnowałam z pieczywa wieczorem na rzecz jogurtu naturalnego, serka wiejskiego, banana, itp..
W niedzielę się zważę i zobaczę czy są efekty ;)
Ostatnia część artykułu Leny Jasińskiej. Zapraszam :)
Ewolucja, nie rewolucja
Jedna z najważniejszych zasad zdrowego żywienia jest stara jak świat. Jeść regularnie, co trzy, cztery godziny. Możliwie - o stałych porach. Z tendencją do przyjmowania ok. 60-70% dziennego zapotrzebowania na kalorie w pierwszej połowie dnia. Wtedy Wasz mózg, uspokojony, reguluje bądź wręcz przyspiesza metabolizm. Spalając 'paliwo' na bieżąco i rezygnując z oszczędzania energii i lokowania owych oszczędności wokół ważnych narządów, na udach czy brzuchu.
A co z lokatami, które już tam są? Z wieloletnimi często odsetkami. Aleksandra Antosik podpowiada: zanim zaczniesz jeść mniej, zacznij więcej się ruszać. Dużo więcej. Optymalnie trzy cztery razy w tygodniu przez minimum godzinę. Biegając wiosłując, jeżdżąc, pływając czy wymachując rakietą. Nieważne co. Ważne, by to lubić (chociaż trochę) i aby się przy tym spocić (i to potężnie!). Z badań wynika, że 90% tych, którzy chudną i nie wracają do poprzedniej wagi, osiąga to właśnie poprzez umiejętne połączenie ćwiczeń i diety. Niestety, okazuje się, że zaledwie 17% odchudzających się to robi.
'Szczerze mówiąc, wcale mnie to nie dziwi' - odpisuje SMS-em przyjaciółka, gdy wysyłam jej tę informację jako ciekawostkę. -'Znacznie łatwiej jest czegoś nie zrobić (czyli nie zjeść), niż podnieść tyłek i coś zrobić 9pójść pobiegać)'.
Trudno się nie zgodzić. Z drugiej strony nic tak nie poprawia nastroju jak wysiłek fizyczny. A zimą przyda się każda forma antydepresantów. Zwłaszcza jeśli akurat szykuje się wakat na stanowisku dotąd obsadzonym przez czekoladę...
Z własnego doświadczenia wiem, że skuteczne chudnięcie to raczej ewolucja niż rewolucja. Nie ma sensu iść na wojnę z własnym ciałem. Lepiej po prostu o siebie zadbać. Z troską i wyrozumiałością. Nie zaszkodzi też odrobina humoru i dystansu. Aby spokojnie wprowadzać zmiany, które które dotyczą nie tylko jadłospisu. Stanowią właściwie przeformułowanie całego stylu życia. Sposobu spędzania wolnego czasu. Sprawiania sobie przyjemności. Stosunku do własnego ciała i zdrowia. Minusy? Do tej pory nie zauważyłam. I straciłam już jeden kilogram, a nawet nie przeszłam jeszcze na dietę! Tę zaczynam w przyszłym tygodniu.
Życzcie mi powodzenia!
Lena Jasińska
Nie zaszkodzi, a może pomóc
1. Unikaj popołudniowych i wieczornych zakupów spożywczych. Do sklepu najlepiej wybrać się rano, zaraz po solidnym śniadaniu. Wtedy dużo łatwiej będzie oprzeć się pokusom i myślom typu 'a, do diabła z całą tą dietą!'.
2. Poszukaj czegoś, co będzie Ci sprawiało radość. Jedzenie jest przyjemne! A odchudzanie oznacza rezygnację z przyjemności. Perspektywa życia bez niej może sprawić, że zaczniesz rozglądać się za czekoladą. Zaradź temu zawczasu.
3. Oceniaj postępy, raczej mierząc się centymetrem czy licząc dziurki w pasku niż kilogramy na wadze. Jeśli intensywnie ćwiczysz, chudniesz w obwodach - ale kształtujesz mięśnie, które ważą swoje... Czyli: są cięższe od tłuszczu.
4. Znajdź sobie towarzystwo. W grupie zawsze jest raźniej. I łatwiej o wsparcie, dobre pomysły czy motywującą radę, gdy tracisz zapał.
5. Odwiedź dietetyka. Bez względu na to, ile wykrzykników będzie miała w tytule reklama nowej cudownej diety, i tak nie będzie skuteczniejsza niż indywidualny, wyważony i zdrowy jadłospis ustalony przez specjalistę. Pomoże Ci on też sformułować możliwy do osiągnięcia cel.
6. Rozejrzyj się za warsztatami i książkami na temat radzenia sobie ze stresem, zwłaszcza jeśli należysz do osób, które jedząc, odreagowują napięcie. Jeśli problem jest poważniejszy - odwiedź psychologa, terapeutę lub psychodietetyka.
I to byłoby na tyle.
Miłego popołudnia :)
a ja drugi wieczór jem prażynki.
OdpowiedzUsuńnaszła mnie na nie dzika ochota :)
3mam kciuki!
ja tak mam na wiosnę z białym serem ;D jakiś pozimowe braki wapnia chyba ;)
Usuńdzięki - przyda się, bo nie jest łatwo ;)