Wstałam rano i zobaczyłam piękny dzień za oknem, słońce, błękitne niebo... Nie było jednak zbyt ciepło. Po dwóch godzinach padał deszcz, a po dwóch kolejnych znów świeciło słońce ;)
Zrobiłam dziś squaty w ilości 120 sztuk, plus brzuszki z treningu C. Dodałam do nich kolejne dwa ćwiczenia.
Pierwsze:
leżąc na podłodze z rękoma za głową i nogami ugiętymi w kolanach robię naprzemienne skłony sięgając na przemian prawym łokciem do lewego kolana i lewym łokciem do prawego kolana przy czym dane kolano wędruje w górę ;)
Dość mocno odczuwa się wtedy pracę mięśni skośnych brzucha :))
można sobie podejrzeć to ćwiczenie tutaj - zaczyna się na trzeciej minucie:
Drugie:
siedzę na podłodze, w dłoniach trzymam ciężarek i wykonuję skręty tułowia przenosząc ciężarek z jednej strony na drugą nie dotykając nim jednak podłogi :)
A teraz dalsza część artykułu Leny Jasińskiej:
Etap Drugi: CEL - PAL!
Bo przecież wiem, o co walczę, prawda?
Wydawało mi się, że - jeśli myślę o przejściu na dietę - mój cel jest jasny. Chcę schudnąć, i kropka. Po co więc psychodietetyczka prosi, bym zastanowiła się nad wymarzonym efektem?
Jakiś czas temu w ogarniętych fitnessową gorączką Stanach Zjednoczonych furorę zrobiło hasło 'Strong is new skinny' (Wysportowana zamiast wychudzonej).
Niezdrowo tyczkowate nowojorskie elity zyskały bojowo nastawione przeciwniczki w postaci zwykłych Amerykanek, które wzorem Cameron Diaz, Jessiki Biel czy Pink zaczęły spędzać poranki i wieczory na siłowni.
Spalając, trenując i kształtując. A wszystko to w mikroskopijnych T-shirtach z hasłami w stylu 'KISS MY ABS' (ABS - mięśnie brzucha, gra słowna od słów 'Kiss my ass', czyli pocałuj mnie w d...'), 'Earn your shower' (Zapracuj na swój prysznic).
Przed tym wyborem - 'strong' czy 'skinny' - staje każda z kobiet, która zamierza pracować nad swoją sylwetką. A więc: czy odchudzać się (i nosić mniejszy rozmiar, jednak kosztem nie tylko tkanki tłuszczowej, ale i mięśniowej), czy ćwiczyć (ryzykując, że rozmiar wcale nie ulegnie zmianie, za to ciało będzie jędrne).
W każdym razie wszystko zależy od celu, jaki zamierzam osiągnąć. I to następny - po dietetycznej analizie SWOT - element przygotowań do odchudzania. Ile chcę schudnąć i w jakim czasie? Przy czym warto mieć na uwadze, że zdrowe chudnięcie to utrata ok. 1 kg tygodniowo, a wszelkie 'błyskawicznie' działające diety gwarantują tylko jedno- efekt jo-jo.
No dobra, mam już cel: zrzucić osiem kilo w osiem tygodni! Brzmi świetnie, ale Aleksandra Antosik nieco studzi mój zapał. - Wszyscy rodzimy się z jakimś indywidualnym wzorcem wagi, który w dorosłym życiu może wahać się plus/minus 5-10 kg. Przy ogromnym samozaparciu i ryzykując zdrowie, zapewne da się zbić wagę do wymarzonego poziomu, nawet jeśli znacznie odbiega on od tego wrodzonego, indywidualnego wzorca. Ale jakim kosztem? Jeżeli naturalny jest dla Ciebie rozmiar 38/40, to utrzymanie na stałe rozmiaru 36 będzie wymagało wiele wysiłku i ciągłych wyrzeczeń. A przecież nie o to chodzi - argumentuje psycholożka.
Myśląc o celu, należy też uwzględnić cechy własnej sylwetki. Czyli zejść na ziemię. Waga i wymiary ciała to nie tylko kwestia grubości tkanki tłuszczowej, ale też - wiem, nudziara ze mnie - budowy. I tego właśnie nie przezwyciężę, nawet jeśli zacznę się odżywiać wyłącznie energią z kosmosu.
Jako dziecko, które tysiące razy słuchało anegdoty o tym, jak odbierający jego poród położnik zakrzyknął do matki: 'Ależ pani słoniątko wyhodowała', zawsze marzyłam, by być drobną i eteryczną dziewuszką. Nimfą i elfem, jak mama.
Przy 173cm wzrostu i figurze, którą życzliwi dyplomatycznie nazywają 'atletyczną', najlepsze co mogę zrobić, to z tego marzenia rozsądnie zrezygnować. I nie pomstując więcej na odziedziczone po ojcu ciężkie i masywne kości oraz kompletny brak talii, skupić się na tym, co jest OK. Długich, 'sportowych' nogach i wąskich biodrach, które świetnie wyglądają w moich ulubionych spodniach 'rurkach'.
Zwłaszcza w komplecie z kurtką Ricka Owensa...
cdn.
Ja mam mniej do zrzucenia niż autorka artykułu :) chciałabym zgubić jakieś 4 kg. Wtedy osiągnęłabym wagę, z którą najlepiej się czuję :))
Puki co po dotychczasowych ćwiczeniach nastąpiła u mnie znaczna poprawa jędrności skóry (co bardzo mnie cieszy) i zgubiłam jeden kg. Nie wiem ile zgubiłam w obwodach, bo mierzę się od jakiegoś miesiąca i jeszcze się nie zmierzyłam ;)
Może w końcu się uda ;)
Link do marszobiegu:
http://pliki.wp.pl/fc,901247580,fid,1022339131,plik,CyberKardioMT1mp3,pobierz.html
Udanego tygodnia :)
u nas też słonecznie.
OdpowiedzUsuńpięknie drugi dzień, słoneczna pogoda temperatura sięga 20 stopni.
cudownie!
zazdroszczę Wam tych temperatur :)
UsuńSuper tak trzymaj:)
OdpowiedzUsuńdzięki :)
Usuńdziś znalazłam kolejne ćwiczenia, więc od jutra małe zmiany :)