Kolejny skalpel wyzwanie wędruje na moją lipcową listę. Z posiłkami również nie zawalam.
Trzymam się żelaznej zasady aby nie podjadać pomiędzy żadnym posiłkiem, tzn. jem ich pięć dziennie, a nie podjadać znaczy nie zjeść nawet okruszka poza piciem wody. Jeśli jem owoc jest on przekąską czyli jednym z posiłków. Przeważnie dodaję go do jogurtu naturalnego i przyprawiam cynamonem. Wypijam wtedy również np. kawę, którą staram się pić do posiłku (przeważnie po) zamiast pomiędzy.
Muszę wam powiedzieć, że to działa! Tkanka tłuszczowa ładnie się 'spala'. Zniknął też mój tłuszczowy 'blup' powyżej pępka ;) Najgorszy do wytępienia jest cellulit na udach, ale walczę dzielnie :)
Dobranoc :)
Skalpel wyzwanie to w sumie mój ulubiony trening Ewy, lubię Killera jeszcze, ale Skalpel wyzwanie jest idealny, nie nudzi się, nie umieram po nim a jednak pot leci strumieniami.
OdpowiedzUsuńMój też :) Bardzo lubiłam turbo, ale musiałam z niego zrezygnować ze względu na podskoki, które są dla mnie niewskazane ze względu na biodro :( Jednak do turbo zawsze będę miała sentyment ponieważ po nim w połączeniu z bieganiem najlepiej widziałam efekty swojej ciężkiej pracy :)
UsuńOd dwóch tygodni zmieniam nawyki żywieniowe. Cięzko jest tylko z powodu mocnego ograniczenia chleba. Reszta - fajnie.
OdpowiedzUsuńTylko do ćwiczeń nie umiem sie zmobilizować - podpowiedz jak to robisz, że prawie każdego dnia masz ochotę i siły(!) na nie! Ja siedze w kuchni po 2 godziny gotując i szykując każdy posiłek dla siebie, dla córki, dla męża... A później to już padam...
Też nie potrafiłam wyobrazić sobie niektórych posiłków bez chleba, ale w tym momencie ograniczyłam go naturalnie do kromki dziennie i wcale mi go nie brakuje. Nie nastąpiło to z dnia na dzień, zajęło trochę czasu, ale nie jest to niemożliwe :)
UsuńCo do ćwiczeń - najlepszy sposób to szybko wskoczyć w buty sportowe i zacząć ćwiczyć zanim Twój mózg zorientuje się co robisz :D To taka rada pół żartem pół serio, ale czasem z niej korzystam :) Uwierz mi, że częściej mi się nie chce niż chce, ale bardzo mobilizują mnie kolejne wpisy na blogu no, bo jeden raz przyznać się, że miało się lenia jest powiedzmy ok., ale jak miałabym napisać trzy dni z kolei 'leń'? Aby uniknąć wstydu ćwiczę ;D
Kiedy przeszłam na dietę od dietetyka mój mąż przyłączył się do mnie, a niektóre obiady również dzieci lubiły - to ułatwia sprawę ponieważ gotujemy jeden obiad zamiast trzech ;)
Powodzenia :)))