Zalogowałam się. Otworzyłam zakładkę 'nowy post' i miałam napisać, że dziś nie ćwiczyłam.
Usłyszałam stukanie na górze. Poszłam sprawdzić i zobaczyłam męża zabierającego się za trening. Najlepsza motywacja :D
To było godzinę temu. Skalpel wyzwanie za mną :)))
Dobrego tygodnia :)
Fantastyczny motywator :)
OdpowiedzUsuńMój śpi :P
Muszę przyznać, że często mnie motywuje nic nie mówiąc ;)))
UsuńPrzegania mojego lenia, szczególnie wtedy kiedy mam ochotę zaszyć się pod kocem i właśnie spać :p
Może się jeszcze przekona? I Tobie byłoby raźniej i On by pewnie zyskał ;) Może mu coś obiecaj :D
OdpowiedzUsuńPostanowienie mnie nie nudzi i nie rezygnuję od ponad trzech lat. Wiadomo, są słabsze i lepsze dni, ale nie warto się poddawać :)
Trzymam za Ciebie kciuki i czekam na relację, tak jak Ci pisałam :D
Naprawdę nie ma za co :) Cieszę się jeśli mogłam pomóc :)
OdpowiedzUsuńDo diabetyka bym Cię nie wysłała, no chyba, że masz cukrzycę ;p a tak serio to dietetyka polecam. Ja stałam około 1,5 roku w miejscu i dopiero dieta rozpisana dla mnie ruszyła moją wagę, wymiary itd. z miejsca. Byłam wtedy już na etapie powolnej rezygnacji ;) Jeśli masz ochotę zerknij na moją miesięczną przygodę pod kontrolą dietetyka (z której rad korzystam do dziś) oraz psychologa żywienia od tego dnia:
http://projektpostanowienienoworoczne.blogspot.co.uk/2013/05/dzien-143.html
Trzymam kciuki :)))