niedziela, 29 kwietnia 2012

Dzień 112 / 38 z 42

Rano nie było słońca, był gwiżdżący wiatr jak w 'Wyklętym' G. Mastertona i deszcz uderzający o szyby. Było też dziesięć minut ćwiczeń.
Wiatr był tak silny, że kiedy wyszliśmy z domu momentami nas zatrzymywał i nie można było złapać oddechu. Goniliśmy też czapkę, którą wiatr zabrał z głowy mojej córki. Dogoniliśmy ją po jakichś dwudziestu metrach ;)

Po południu zrobiłam sobie squaty na rozgrzewkę w ilości sztuk 120, oraz zaliczyłam kolejny dzień szóstki Weidera.
Zapaliłam też w domu kominek z różanym olejkiem eterycznym i wszystkie świeczki żeby zwiększyć ilość światła i dla poprawy humoru :)

Tak, nadal czekam na słońce i ciepło...
Udanego popołudnia :)

4 komentarze:

  1. A ja zeby zaliczyc jakas forme cwiczen i pokonac nude wybralam sie popoludniu z Irena na spacer, po drodze minelysmy kilka powyrywanych drzew i ludzi blakajacych sie wokol swoich posesji lapiacych sie za glowy.
    Wiec, czekamy razem na cieplo i slonce ...
    Sle pozdrowienia z nadzieja ze w nastepna niedziele uda nam sie pobiegac...
    Beata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. my wyszliśmy przed dziesiątą i nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby to potem powtórzyć
      po ćwiczeniach spędziłam czas pod kocem czytając...
      tęskni mi się już za bieganiem...

      Usuń
  2. tak "niedaleko" do Ciebie, a pogoda taka odmienna.
    w Polsce słońce, ciepło, brak wiatru.
    lato pełną gębą.
    i do was ta aura przybędzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oby jak najszybciej - czekam na ciepło jak na zmiłowanie :)

      Usuń

Czekam na Wasze komentarze - każdy będzie dla mnie motywacją
Podpisywanie się pod komentarzem ułatwi mi odpisywanie Wam :)
Dziękuję:)


Waiting for your comments - all of them will be motivation for me
Thank you:)