Dzień rozpoczęłam ćwiczeniami - dziesięć minut, w tym brzuszki z treningu C :)))
Wieczorem udało mi się, podobnie jak wczoraj, dosłownie 'wyszarpnąć' pięćdziesiąt minut, więc zrobiłam turbo.
Doszłam dziś do wniosku, że to czy mamy czas na ćwiczenia czy raczej nie, zależy właściwie od naszych chęci na nie, a nie od ilości dostępnego czasu wolnego. Ostatnio dni mam wypełnione co do minuty - dosłownie, a mimo to udaje mi się wygospodarować czas na dłuższy trening. Czasem samo zebranie się do ćwiczeń, czyli dojście do punktu 'tak chce mi się dziś ćwiczyć, więc idę' zajmuje więcej niż sam trening ;D Nie sądzicie?
Słonecznej środy :)
Ps. Wiatr był dziś jakby cieplejszy. Żonkile kwitną już wszędzie! :)
to prawda, by "mieć" czas na coś zależy od nas i od naszych chęci, a ten czas zawsze się znajdzie.
OdpowiedzUsuńchociażby dziesięć minut, a to już coś :)
UsuńZgadzam sie w 100% więc zabieram się do ćwiczeń:)
OdpowiedzUsuń:D
Usuń