poniedziałek, 19 marca 2012

Dzień 72 / 1 z 42

Miałam napisać o zmianach, które wprowadzam.
Po pierwsze za namową mojego osobistego 'trenera' czyli mojego męża zaczęłam ćwiczyć rano zaraz po przebudzeniu.
Wydawało mi się, że nie będzie to łatwe, a jednak jest.
Wystarczy ustawić budzik na 10 min wcześniej i porozciągać się trochę, zrobić kilka brzuszków, skłonów, pompek - co kto woli. Chodzi o to aby przyspieszyć bicie serca. Organizm wtedy ('wygłodzony' po nocy) podkręca maksymalnie metabolizm czerpiąc energię z zapasów - o to mi chodzi :D
Mój mąż zrzucił tym małym posunięciem cztery kilogramy :)
Po ćwiczeniach wypijam szklankę wody i śmigam do łazienki.
Na śniadanie płatki. Przyzwyczaiłam się do nich i trudno mi wyobrazić sobie kanapkę na śniadanie. Płatki trzymają mnie jakieś trzy godziny.
Najlepiej jeść co trzy godziny. Wiem, że każdy jest zapędzony, praca, obowiązki, ale nie muszą to być pełne posiłki, możecie zjeść jakiś owoc (bana, jabłko), cokolwiek.
Organizm otrzymując stałe dostawy energii nie będzie odkładał zapasów :)
Dzisiejsza część artykułu poniżej ściśle jest związana z tym tematem.

Kolejna zmiana, a raczej nazwę to 'etap' to wprowadzenie kolejnego ćwiczenia.
Nasłuchałam się samych sporo opinii na temat tzw. '6-tki Weidera'. Znalazłam wczoraj przez przypadek ćwiczenia prezentowane przez pewną dziewczynę, która ma do tego zdrowe podejście i postanowiłam się do niej przyłączyć.
Autorka filmików rekomenduje dodać do tego ćwiczenia dodatkowo ćwiczenia kardio oraz ćwiczenia spalające tłuszcz, gdyż jej zdaniem sama szóstka nie jest wystarczająca.
Mam nadzieję, że nie obrazi się za to, że będę umieszczała tutaj linki do jej ćwiczeń ;)
Zapraszam Was również na jej stronę, ponieważ można znaleźć tam mnóstwo ciekawych rzeczy :))

Tak więc zaczynamy dzień 1 z 42:



Zdjęcia sobie zrobiłam - pokażę na koniec całej serii - jeśli będzie różnica ;D

Podlinkuję jeszcze wprowadzenie z dokładnym objaśnieniem ćwiczeń:



W ten sposób zaliczyłam dziś 10 minut ćwiczeń rano, dodatkowo 6-tka oraz 10 minut skakanki - bardzo intensywnie :))
Na koniec mój stały zestaw czyli ćwiczenia na mięśnie brzucha z treningu C poszerzone o dwa dodatkowe plus ćwiczenia na wewnętrzną stronę ud.
Przymusowo również 40 minut szybkiego marszu :)
Nie każdy dzień jest tak intensywny ;)

A teraz dalsza część artykułu Leny Jasińskiej - dziś najbardziej humorystyczna część ;)

Etap trzeci: Nie trać wiary!

-Specjaliści rzadko o tym mówią, by nie demotywować pacjentów. Niemniej fakt pozostaje faktem: naszym największym wrogiem podczas diety nie jest burczący żołądek. Jest nim nasz mózg. To tam 'mieszka' apetyt, głód.
Dla mózgu tłuszcz nadal jest czymś w rodzaju polisy ubezpieczeniowej organizmu, którym w pocie czoła zarządza - robi mi wykład Aleksandra Antosik.
Po powrocie do domu odpalam komputer i sprawdzam sobie wszystko w Wikipedii.
Hypothalamus - nie bez powodu brzmi to jak nazwa dinozaura. To właśnie ta część mózgu, która stanowi centrum żywieniowego dowodzenia. I wciąż tkwi w czasach, gdy za obiadem trzeba było biec kilka kilometrów po sawannie. Odchudzanie traktuje zatem jako sygnał zagrożenia. Gdy zauważa redukcję tkanki tłuszczowej, co robi? Przestawia organizm na tryb alarmowy, zwalniając metabolizm. 'Podkręca' też apetyt, bo wraz z utratą tłuszczu spada poziom produkowanej przezeń leptyny (hormonu odpowiadającego za uczucie sytości). Na szczęście inne, nieco młodsze struktury mózgu - dowiaduję się z sieci - które jakimś cudem są w stanie ogarnąć wszystkie dostępne aplikacje na iPhone'a, wiedzą (lub potrafią się dowiedzieć), jak sobie z tą prehistoryczną piątą kolumną radzić. Przechytrzyć własny mózg można tylko pod warunkiem, że okażemy silną wolę i zdrowy rozsądek.
To jest możliwe. Nie dam się więc zdołować psychologom. Na przykład Royowi Baumeisterowi, który w latach 90. ostatecznie potwierdził w badaniach, ze utrzymanie samodyscypliny zużywa zasoby energii psychicznej, która nie jest niewyczerpana.
I Toddowi Heathertonowi, który pociągnął ten wątek badawczy i dowiódł, że nasz mózg zwyczajnie męczy się odchudzaniem.
Rano wszyscy mamy silną wolę i mocne postanowienie wytrwania w diecie. Za to w drugiej połowie dnia, gdy zasobów energii jest coraz mniej, nasz mózg chce tylko jednego. Nagrody. Czyli: obfitej uczty, która zapełnia żołądek i pozostawia hypothalamus w błogim przekonaniu, że uratował nam życie.
Do tej pory odchudzając się, podpadałam pod dietetyczny 'Paragraf 22': starałam się mieć silną wolę i nie podjadać, ale przecież, w świetle najnowszych badań, podjadanie to jedyny sposób podtrzymania wysokiego poziomu glukozy i tym samym - silnej woli. Co za paradoks! I co teraz?
- Dlatego też w rozsądnym odchudzaniu chodzi o to, by podjadać umiejętnie. W ogóle o to, aby nauczyć się jeść. Skuteczna dieta to nie tylko nowy jadłospis. To zmiana nawyków żywieniowych.
Zanim zaczniemy kontrolować to, CO jemy, czyli przejdziemy na dietę, najpierw warto trochę poćwiczyć to, JAK jemy - uspokaja mnie Aleksandra Antosik. To kolejny etap naszych przygotowań.


OK. Na dziś to tyle :)
Rozpisuję się przez ten artykuł, ale zostały jeszcze tylko dwie części ;)

Miłego popołudnia :))

9 komentarzy:

  1. zrobiłam 6 do 20 któregoś dnia, pochłaniała niestety zbyt wiele czasu. jednak efektu po takim czasie były zdecydowanie widoczne.

    OdpowiedzUsuń
  2. wow! no to życzę powodzenia i wytrwałości! ;)
    ja próbowałam to robić, ale niestety jest to ćwiczenie kompletnie nie dla mnie - te momenty bez podparcia karku ... odpadam...z przyczyn czysto odkręgosłupowych ;)
    poza tym, jak patrzyłam na 7-me poty Szymona wylewane po jakimś 25-30 dniu, to utwierdziłam się w przekonaniu :P ;) ale trzymam kciuki i śledzę postępy ;)

    Szymon: polecam, żebyś wykonywała cały zestaw ćwiczeń jako serię, a nie seria=jeden rodzaj ćwiczenia ;) i odrywanie łopatek - bez ściemniania ;)

    pozdrowionka! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bez ściemniania - liczę na efekty, więc się nie obijam :D

      a dziewczyna w którymś filmiku powiedziała, że to ćwiczenie nie jest dla wszystkich i jeśli ktoś czuje dyskomfort fizyczny lepiej żeby odpuścił, bo o kontuzje bardzo łatwo, gorzej potem... :(

      zobaczymy, może w końcu mój brzuch będzie wyglądał tak jakbym chciała - kto wie :)))

      Usuń
  3. Gratuluję samozaparcia:)Powodzenia:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Również życzę powodzenia. Rano każde 10 minut to problem, tym bardziej gratuluję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :)
      To prawda, ale po kilku dniach to 10 minut zamienia się w rutynę i już tak nie boli ;) polecam spróbować :D

      Usuń

Czekam na Wasze komentarze - każdy będzie dla mnie motywacją
Podpisywanie się pod komentarzem ułatwi mi odpisywanie Wam :)
Dziękuję:)


Waiting for your comments - all of them will be motivation for me
Thank you:)