Intensywniej niż ostatnio ;)
Pobódka 5:30 i bieg.
Śniadanie, czyt. płatki.
Po śniadaniu wyprawa rowerowa lasem do klasztoru braci Kamedułów w Bieniszewie. Pojechaliśmy tam w konkretnym celu. Otóż, braciszkowie mają pasiekę i można u nich kupić miód, a że jest to środek lasu to chętnie na miodek zapolowaliśmy. Wróciliśmy z dwoma słojami. Szkoda, że klasztor jest zamknięty i musiałam czekać pod bramą :( Kobiety mogą wchodzić tam jedynie na niedzielną mszę.
Wyjechaliśmy wcześnie, więc w lesie było przepięknie. Zrobiłam kilka zdjęć, więc pewnie pokażę je Wam na drugim blogu, tylko nie wiem kiedy się za nie zabiorę ;)
Zaliczyliśmy rónież spacer nad jezioro. Na pływanie dziś się nie skusiłam.
Rany! Jak ja lubię lato!
Ale pokusiłaś tym miodkiem mmm... :D
OdpowiedzUsuńJa tez dzisiaj bardzo aktywnie.
mają jeszcze sporo, więc nic staconego - nie jest daleko :D
Usuńa ja miodu nie lubię...
OdpowiedzUsuńfantastyczne wakacje macie.
fajne okolice :)
Usuńmiodek uwielbiam, kiedy mam ochotę na coś słodkiego zjadam sobie łyżeczkę samego :)))
o miodek mniam, mnaim:)
OdpowiedzUsuń:D
UsuńJestem pod wrażeniem. O 5.30 przekładam się na drugi bok :)
OdpowiedzUsuń:D wtedy jest jeszcze czym oddychać ;) moja motywacja do wstawania o tej godzinie wyjechała i teraz wstaję o siódmej ;)
Usuń